Prof. Balcerowicz czuje się ignorowany przez ludzi prezydenta. Jego zdaniem to właśnie przez nich nie doszło do dyskusji z głową państwa na temat OFE.
"Główni doradcy prezydenta: Irena Wóycicka, Jerzy Osiatyński, Jan Lityńskim i Tomasz Nałęcz słowem nie odnieśli się do merytorycznych materiałów, które ode mnie dostali. Zwracałem się do nich o to. Od samego początku powtarzali swoją opinię, która, moim zdaniem, jest niemerytoryczna. Nie uprawiam tu osobistej wendetty. Chodzi o coś daleko poważniejszego: o to, żeby ci, co sprawują władzę i ich doradcy tłumaczyli się przed społeczeństwem. To po angielsku nazywa się accountability - kontrola społeczna" - powiedział prof. Balcerowicz.
Jego zdaniem nieujawnienie ekspertyz o konstytucyjności reformy OFE jest skandalem.
"To jest elementarny obowiązek. Jeżeli słyszymy od doradców prezydenta, że w cywilizowanym kraju nie ujawnia się ekspertyz , to twierdzę, że oni mylą cywilizację. To jest sułtanat turecki" - stwierdził w TOK FM były minister finansów.
"Artykuł 61 konstytucji mówi, że osoby wykonujące funkcję publiczną mają obowiązek ujawniania powodów swoich decyzji. Jeśli nie będziemy znać Konstytucji, której głównym celem jest ograniczenie władzy politycznej, to pozostanie ona na papierze. Będziemy wtedy krajem, w którym będzie demokracja bez praworządności" - dodał ekonomista.
Prof. Balcerowicz wyjaśnił także, co jego zdaniem można uznać za "etykę kolesiów".
"Jeśli pani chce powiedzieć, że każdy kto krytykuje obecną władzę, służy obcym interesom, to ja takie pseudo-argumenty już znam. Ale to jest etyka kolesiów. Jeżeli swoi coś robią, to nie możemy tego krytykować, bo <komu to służy?" - zwrócił się były szef NBP do prowadzącej rozmowę dziennikarki.