Według Kaczyńskiego ponieważ rozmowy z władzami rosyjskimi okazały się nieskuteczne, trzeba teraz podjąć inicjatywy o bardziej sformalizowanym charakterze.
"To powinno być oficjalne wystąpienie rządu polskiego wobec rządu rosyjskiego z żądaniem wypełniania zobowiązań. To powinno być także odwołanie się do przepisów, z których nie skorzystano, a które przecież w dalszym ciągu obowiązują" - powiedział Kaczyński na środowej konferencji prasowej, pytany, czego oczekiwałby od premiera.
"Jest porozumienie z 1993 roku, jest także umowa o remoncie samolotu. To jest innego typu podstawa, cywilno-prawna, a nie prawno-międzynarodowa, ale jest. Tutaj można uczynić wiele i oczywiście bardzo dużo zależy także od raportu Millera. Jeżeli ten raport byłby rzetelnie przygotowany, to byłby (...) całkowitym zdezawuowaniem raportu pani Anodiny" - podkreślił lider PiS.
Jak dodał, polska dyplomacja powinna dostać "jako zadanie priorytetowe, polecenie, aby bardzo intensywnie dezawuować w skali międzynarodowej raport Anodiny (szefowej MAK - PAP), całą tę bajkę o naciskach, o winie polskich pilotów i stawiać sprawę niewywiązania się przez Rosję ze zobowiązań wynikających z prawa międzynarodowego".
"Gdybym był premierem, w tej chwili jakimś cudem nim został, to bym tego rodzaju działania przedsięwziął. Rozmowy z Rosjanami, takie wprost, bez żadnych elementów nacisku do niczego nie prowadzą, to jest stara prawda" - powiedział Kaczyński.
W środę premier Donald Tusk spotkał się z prokuratorem generalnym Andrzejem Seremetem, który zapowiadał, że poprosi o pomoc w związku z opóźnieniami w realizacji wniosków do strony rosyjskiej, w śledztwie dotyczącym katastrofy smoleńskiej.
Pytany o komentarz do tego spotkania, Kaczyński powiedział: "To potwierdza coś, co głosimy od samego początku: tutaj była potrzebna, nie dziś, tylko rok temu, bardzo zdecydowana akcja polityczna, do której były wszelkie merytoryczne podstawy".
"Jeśli ginie 96 obywateli polskich, to niezależnie od tego, kim ci obywatele są, państwo polskie ma obowiązek zrobić wszystko, żeby ustalić okoliczności tej śmierci. Jeżeli ginie prezydent Rzeczypospolitej, wielu ludzi bardzo wybitnych, zapisanych w polskiej historii, to te przyczyny są, można powiedzieć jeszcze ostrzejsze, tak to jest w każdym razie na świecie oceniane" - oświadczył.
"Ta abdykacja ze strony pana Tuska była czymś, najłagodniej to ujmując, zadziwiającym. Mam nadzieję, że kiedyś historycy ustalą, jakie były tego przyczyny, czego obawiał się Donald Tusk, czego się być może dalej obawia" - zaznaczył prezes PiS.
"Natomiast dziś - cóż, no dobrze oczywiście, że prokurator Seremet tę sprawę postawił, chociaż różne jego decyzje, w tym oświadczenia - bez jakichkolwiek ku temu podstaw, że nie było zamachu - ja nie twierdzę, że był, żeby było jasne. Tylko stwierdzam, że nie przeprowadzono żadnych badań, które mogłyby wykluczyć jakąkolwiek hipotezę, co do przebiegu tych wydarzeń. Takich badań nie ma, nie ma czarnych skrzynek, nie ma wraku, nie przebadano ciał, odmawia się, nie wiedzieć czemu, ekshumacji. To jest, łagodnie mówiąc, bardzo podejrzane, czego się tutaj ktoś boi" - dodał Kaczyński.
Ocenił też, że Seremet powinien nakazać prokuraturze wojskowej podjęcie "różnego rodzaju decyzji, jak choćby o ekshumacji, sprawdzeniu, czy to rzeczywiści ciała tych osób, które zostały pochowane pod swoimi nazwiskami tam leżą". "Poza tym jest do zbadania jeszcze wiele innych rzeczy, chociaż nie znam się na tym i nie wiem, czy nie jest tak, że wielu rzeczy już nie można zbadać" - powiedział prezes PiS.
Rzecznik rządu Paweł Graś pytany przez dziennikarzy o wypowiedź lidera PiS odparł: "Jesteśmy przyzwyczajeni do stanowczego domagania się pana prezesa Kaczyńskiego. Zwłaszcza od 10 kwietnia widać, że jego działania, działania PiS-u, wypowiedzi liderów PiS-u nie mają kompletnie nic wspólnego z wyjaśnianiem przyczyn katastrofy, a widać wyraźnie, że zaczęła się kampania wyborcza, taka ostra partyjna propaganda w wykonaniu lidera PiS-u. Więc należy oczekiwać, że tego typu radykalne żądania i oczekiwania będą mnożone z dnia na dzień".