W sobotę Paweł Kowal został prezesem PJN. Dotychczasowa liderka partii Joanna Kluzik-Rostkowska zrezygnowała z kandydowania.
Szef klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej Tomasz Tomczykiewicz powiedział w poniedziałek PAP, że jego ugrupowanie jest otwarte na przyjęcie Kluzik-Rostkowskiej i Poncyljusza. Nie wykluczył podjęcia rozmów z nimi w tym tygodniu.
Politycy PJN zapewniali w poniedziałek na konferencji prasowej w Sejmie, że nikt z partii nie odchodzi, choć jak przyznali, propozycje padały. "Będziemy jedynkami (...), ale pod własnym szyldem" - zapewniła jedna z liderek formacji Elżbieta Jakubiak.
"Jestem w codziennym kontakcie z Joanną Kluzik-Rostkowską. Jestem absolutnie przekonany, że taka decyzja nie wchodzi w grę. Nie wyobrażam sobie, żeby decyzje polityczne przekazywała w taki sposób, żebym od państwa się dowiadywał. Jestem całkowicie spokojny" - powiedział Kowal, pytany o możliwość odejścia Kluzik-Rostkowskiej.
Także obecny na konferencji Paweł Poncyljusz zadeklarował, że z PJN nie odejdzie. "Poza medialnymi przesłankami nie ma żadnych innych, żebym gdziekolwiek się wybierał. Dziś jestem na tej konferencji. Jestem po kilku miesiącach pracy na rzecz budowy partii, struktur. PJN jest przedsięwzięciem, w które włożyłem naprawdę wiele czasu i to nie sam, ale również z rodziną" - oświadczył. "Nie ma żadnych przesłanek, żeby cokolwiek się zmieniało" - dodał Poncyljusz.
Dopytywany o propozycje PO, zaznaczył, iż "ma zwyczaj, że jak się z kimś nie umówił na upublicznienie rozmów, to ich nie upublicznia".
Kowal poinformował ponadto, że w tym tygodniu zapadnie decyzja, czy będzie wybrany nowy szef sejmowego klubu PJN. Zaznaczył, że formalnie pozostaje nim Kluzik-Rostkowska.
Kowal - obecnie europoseł - nie wykluczył startu w jesiennych wyborach parlamentarnych. Jednocześnie zapewnił, że bez problemu pogodzi obowiązki szefa partii i europosła.
"Wiceprezesi dużych partii są prezydentami, kolejni premierzy są szefami partii. Jeśli ktoś uważa, że sobie z tym nie dam rady, to rozliczę się - i z tymi, którzy uważają, że sobie nie dam rady i z członkami naszej partii. Poproszę o wotum zaufania w sierpniu po wakacyjnym posiedzeniu naszej rady krajowej" - oświadczył Kowal.
Przed konferencją Kowal był pytany przez dziennikarzy o ewentualne rozmowy z PiS na temat powrotu posłów PJN do partii Jarosława Kaczyńskiego. "PiS jest jedyną partią, od której nie było nigdy sygnałów, żebyśmy tam wracali, prowadzili jakiekolwiek rozmowy" - podkreślił.
Jak wynika z rozmów PAP z członkami kierownictwa PiS, może ono przyjąć do swojego grona część posłów PJN. W partii Jarosława Kaczyńskiego ścierają się dwie koncepcje: szybkiego przejęcia kilku parlamentarzystów i tym samym rozbicia sejmowego klubu PJN oraz taktyka "na przeczekanie".
"Możemy czekać na dalszą erozję PJN. Niech kilku posłów odejdzie do PO. Wtedy będziemy zastanawiać się nad resztą" - tłumaczy założenia drugiego scenariusza polityk PiS zasiadający w komitecie politycznym.
W oficjalnych wypowiedziach politycy PiS nie wykluczają przyjęcia niektórych posłów PJN. "Zobaczymy. Jeśli będzie jakieś oficjalne stanowisko wyrażające chęć powrotu, wtedy będziemy się do niego odnosić. Każdy przypadek jest indywidualny. Jednak w tej chwili nie ma tematu" - powiedział PAP rzecznik PiS Adam Hofman.
"W polityce nie można niczego wykluczać. Nie zajmujemy się jednak specjalnie problemami personalnymi tej grupy" - dodał.
Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak powiedział, że PiS obecnie pracuje nad aktualizacją swojego programu i nie myśli o układaniu list. "Z całą pewnością możliwości powrotu nie mają ci, którzy paktowali z Januszem Palikotem (m.in. Joanna Kluzik-Rostkowska i Paweł Poncyljusz - PAP). Nikt na razie nie zgłosił chęci powrotu do PiS" - podkreślił.
Także PO jest otwarta na przyjęcie Kluzik-Rostkowskiej i Poncyljusza. "My jesteśmy otwarci, wielokrotnie to deklarowaliśmy. Jeżeli tylko te dwie osoby uznają, że ich czas w PJN się zakończył, jesteśmy gotowi do rozmów" - powiedział PAP szef klubu PO Tomasz Tomczykiewicz.
Według informacji PAP ze źródeł zbliżonych do kierownictwa PO, rozważany jest scenariusz, zgodnie z którym Kluzik-Rostkowska wystartowałaby z listy PO np. z Katowic, a Poncyljusz - z wysokiego miejsca z okręgu podwarszawskiego.
Niewykluczone jednocześnie, że na transfer spoza PO przeznaczone zostanie korzystne, ostatnie miejsce na liście warszawskiej (teraz zajmuje je Leszek Jastrzębski, poseł PO od 2009 roku, wszedł na miejsce po Jolancie Hibner).
"Początkowo panowało nawet zdziwienie, że tak premiowane miejsce dostał Leszek Jastrzębski, a nie na przykład Andrzej Czuma, czy inne znane nazwisko. Prawdopodobnie to miejsce zajmie ostatecznie ktoś spoza PO - mówi się w tym kontekście o Dariuszu Rosatim. Ale nie jest zupełnie wykluczone, że mógłby to być nie Rosati, a Poncyljusz" - poinformowały PAP źródła w mazowieckiej PO.
Katowiccy działacze PO oficjalnie o ewentualnym transferze Kluzik-Rostkowskiej na ich listy rozmawiać nie chcą. W nieoficjalnych wypowiedziach oceniają, że "żaden scenariusz nie jest wykluczony", a taka decyzja może zapaść w ścisłym kierownictwie partii.
"Byłoby to tylko o tyle dziwne, że Kluzik-Rostkowska, choć pochodzi z Katowic, to nie jest właściwie kojarzona z tym miastem, więc nie byłby to może dla niej najlepszy wybór" - oceniają rozmówcy w katowickiej Platformie.
W ostatnich wyborach Kluzik-Rostkowska startowała do Sejmu z Łodzi, ale tam z czołowych miejsc startować mają ministrowie Cezary Grabarczyk i Krzysztof Kwiatkowski, a także Iwona Śledzińska-Katarasińska.
Źródła w PO i PJN potwierdzają, że nie jest wykluczone, iż z list PO zdecydują się startować Jan Libicki i Jacek Tomczak z PJN. Źródła PAP we władzach wielkopolskiej PO informują, że zarówno Tomczak jak i Libicki sygnalizowali, że byliby zainteresowani kandydowaniem, ale żadne decyzje nie zapadły. "To dobre nazwiska, więc możliwe są różne scenariusze" - oceniły źródła z PO w tym regionie.
Do czasu nadania depeszy PAP nie udało się skontaktować z Kluzik-Rostkowską.