Przed Sądem Okręgowym w Gdańsku odbyła się w poniedziałek druga rozprawa w tej sprawie.

"Oczekuję, że prezydent Lech Wałęsa wypowie to elementarne słowo: przepraszam. To wystarczy, żadnych odszkodowań finansowych od niego nie chcę. Nie chcę po prostu, by ktokolwiek, w tym także prezydent Lech Wałęsa, gumką wymazywał mi ważną część mojego życiorysu" - powiedział dziennikarzom Czarnecki.

Reklama

Lecha Wałęsy nie było w sądzie, reprezentowała go pełnomocnik Ewelina Wolańska.

Czarnecki przyznał, że w ostatni czwartek miał okazję widzieć Wałęsę w samolocie podczas lotu z Brukseli do Warszawy. "Siedzieliśmy obok siebie w odległości jednego metra, ale prezydent Lech Wałęsa używając jego słynnych słów z debaty w 1995 r. z Aleksandrem Kwaśniewskim to +ani be, ani me, ani kukuryku+. Czekam na te słowo przepraszam od niego cały czas" - dodał europoseł PiS.

Pozew Czarneckiego przeciwko Wałęsie dotyczy wypowiedzi b. prezydenta w maju 2009 r. w programie TVN24. Wałęsa powiedział wówczas o Czarneckim, że ten "nie walczył o wolną Polskę, przyjechał, kiedy Polska była już gotowa".

W pozwie przeciwko b. prezydentowi pełnomocnicy europosła podkreślili, że taka wypowiedź jest nieprawdziwa i godzi w jego dobre imię - Czarnecki w latach 1982-84 był bowiem członkiem władz Niezależnego Zrzeszenia Studentów na Uniwersytecie Wrocławskim. Współpracował też z wieloma wydawnictwami i gazetami drugiego obiegu, zajmował się też ich kolportażem na terenie Warszawy i Dolnego Śląska; za swoją działalność był również zatrzymywany i poddawany rewizjom.

Podczas poniedziałkowej rozprawy Czarnecki potwierdził, że był kilkakrotnie represjonowany za swoją działalność opozycyjną. Podkreślił też, że wraz z rodzicami przeniósł się do Polski na stałe w 1963 r. kilka miesięcy po tym, jak przyszedł na świat w Londynie.

Reklama

"Nie przeceniam swoich zasług, byłem jednym z tysięcy rodaków, którzy walczyli w tym czasie o wolność naszego narodu. Gdyby Lech Wałęsa powiedział na przykład, że mój udział w tej walce był niewielki, to przyjąłbym to z pokorą - miałby bowiem prawo do takiej oceny. Ale nie mogę zgodzić się na twierdzenie, że w ogóle nie walczyłem o wolną Polskę" - mówił przed sądem Czarnecki.



Wolańska przekonywała, że b. prezydent nie ma za co przepraszać europosła.

"Lech Wałęsa nigdy nie kwestionował działalności studenckiej powoda, ale prawdziwa walka o Polskę miała miejsce we wcześniejszych latach, wtedy powstały fundamenty wolnej Polski" - argumentowała adwokat b. prezydenta.

Na kolejną rozprawę, wyznaczoną na 21 grudnia, sąd wezwał Wałęsę.

Wypowiedź b. prezydenta była już raz rozpatrywana przez sąd w 2009 r. w trybie wyborczym. Czarnecki kandydował w tym czasie do Parlamentu Europejskiego. Sąd oddalił wówczas żądanie polityka PiS, aby Wałęsa go przeprosił, uznając, że słowa b. prezydenta nie miały charakteru agitacji wyborczej.

Wałęsa tłumaczył wtedy, że nie miał zamiaru obrażać europosła, a jedynie zareagował na krytykę pod swoim adresem, którą Czarnecki zamieścił w blogu. Polityk PiS napisał bowiem, że Wałęsa brał pieniądze za wykłady na zjazdach "antyeuropejskiej" partii Libertas. B. prezydent wyjaśniał dwa lata temu, iż nie były mu wcześniej znane szczegóły działalności konspiracyjnej Czarneckiego w latach 80.