Premiera powitali w Katowicach członkowie spółdzielni "Rybka", którzy przygotowali m.in. świąteczne potrawy: smażoną rybę, kapustę z grochem, makowiec. Donald Tusk zaznaczył, że będzie to "wyjątkowo smutna wigilia", nawiązując do wiadomości o śmierci pięciu polskich żołnierzy w Afganistanie

Reklama

"Potrzeba by pięciu godzin, by o wszystkim porozmawiać" - powiedział Dolecki witając premiera. "Aż tyle czasu nie mamy, ale postaramy się" - odpowiedział Tusk. "To ja mam trzy takie główne tematy" - wyjaśnił pan Czesław.

Jak mówił wcześniej dziennikarzom, przygotował się trochę do rozmowy z premierem - chciał poruszyć tematy m.in. problemów w służbie zdrowia ("Leczenie kanałowe u dentysty kosztuje 300 zł: kogo na to stać - biznesmenów, prezesów, ale nie zwykłego człowieka"), górnictwie ("To, co zrobili - górnik zjeżdża jak do grobu, ani nie wie czy wyjedzie do góry - za sam zjazd 200 zł powinno się płacić górnikom dodatkowo") czy przywilejach ("Te mieszkania służbowe, biura poselskie to 11 tys. miesięcznie na to idą, a czy choć jeden człowiek poszedł tam rozmawiać?").

Jak zaznaczył Dolecki, mimo że premier umawiał się już z nim już wcześniej i do spotkania nie doszło, uznał że trzeba czekać. "Obiecał, to powinien przyjechać. Dotrzymał słowa i chwała mu za to" - ocenił. Pytany czy jest zadowolony, odpowiedział że to zależy, jaka będzie rozmowa.

Reklama

Premier po raz pierwszy rozmawiał z Czesławem Doleckim 3 października. W ramach przedwyborczej kampanii zjadł wtedy śniadanie w Spółdzielni Socjalni "Rybka" założonej w katowickiej dzielnicy Giszowiec przez grupę okolicznych bezrobotnych. W rozmowie z szefem rządu katowiczanie skarżyli wówczas się m.in. na patologie w górnictwie, niskie świadczenia, wysokie ceny czy brak pracy dla młodych.



Jednym z mieszkańców wyjątkowo głośno i dobitnie wykrzykującym wtedy swoje opinie był Czesław Dolecki. Premier zachęcał go do wzięcia udziału w wyborach, a jednocześnie zaprosił do udziału w śląskim obiedzie, który miał zjeść w tym samym miejscu kilka dni później.

Reklama

6 października, mimo że Tusk przyjechał znów do Katowic, do spotkania z Doleckim nie doszło. Jak tłumaczył później dziennikarzom, gospodarze "Rybki" nie mieli namiarów na pana Czesława i nie udało się go zaprosić w czasie, w którym był akurat w spółdzielni. Dzień później premier rozmawiał telefonicznie z Doleckim, przeprosił go, że nie udało im się spotkać i umówił się na kolejne spotkanie w Katowicach, do którego miało dojść jeszcze w październiku. Jak ocenił, pan Czesław przyjął wtedy jego zaproszenie "bez pretensji".

Spółdzielnię socjalną "Rybka" w katowickim Giszowcu stworzyło 11 osób, wśród nich niepełnosprawni i długotrwale bezrobotni. Grupa własnymi siłami remontuje stuletni budynek w dzielnicy Giszowiec, gdzie niegdyś mieściły się pralnia, łaźnia i magiel. Chcą otworzyć tam kawiarenkę.