W procesie autorów stanu wojennego Sąd Okręgowy w Warszawie wymierzył w czwartek karę 2 lat więzienia w zawieszeniu na 5 lat Czesławowi Kiszczakowi. Sąd uniewinnił b. I sekretarza KC PZPR Stanisława Kanię, a sprawę członkini Rady Państwa Eugenii Kempary - umorzył. Kiszczak został skazany na karę 4 lat więzienia, ale na mocy przysługującego mu prawa do amnestii wyrok zmniejszono o połowę, a kara 2 lat więzienia została zawieszona na okres próby na 5 lat.

Reklama

Ten wyrok niczego nie zmienia, zwolennicy stanu wojennego będą dalej twierdzili, że nas uchronił przed sowiecką interwencją, przeciwnicy będą mówili, że był niepotrzebny. Sąd tego nie zmieni, nie ma o czym mówić - powiedział dziennikarzom Stefan Niesiołowski.

Jego zdaniem to był spektakl, który miał swoją wartość, ale - jak stwierdził - obecnie sprawy ważne dla Polski są gdzieś indziej.

Historia przyznała rację nie tym, którzy wprowadzali stan wojenny, tylko jego ofiarom, ale z drugiej strony autorzy stanu wojennego pokojowo oddali władzę społeczeństwu i to jest wartość. Sprawa nie ma większego znaczenia, już dawno jest zamknięta politycznie i moralnie. Polacy tym nie żyją, zainteresowanie opinii publicznej jest minimalne - ocenił Niesiołowski.

Przyznał też, że proces był za długi i zbyt powolny. Nie chciał oceniać wysokości wyroku dla Kiszczaka, bo - jak przekonywał - to nie jest rola polityka.

Z kolei Jerzy Borowczak powiedział dziennikarzom, że jest zadowolony z wyroku sądu. Jestem zadowolony, że sąd zdecydował, iż (autorzy stanu wojennego - PAP) złamali prawo, że stan wojenny był przestępstwem. Mnie to satysfakcjonuje - zaznaczył.

Stwierdził jednocześnie, że od wprowadzenia stanu wojennego minęło trzydzieści lat, a on już od 10-15 lat podchodził do sprawy bez żadnych emocji.