W środę o miejscu pionu śledczego Instytutu Pamięci Narodowej w przyszłym modelu organizacyjnym prokuratury dyskutowano podczas seminarium zorganizowanego przez Prokuraturę Generalną. Liczący ponad stu prokuratorów pion śledczy ściga zbrodnie komunistyczne popełnione do 1989 r. i zbrodnie nazistowskie.
W swym wystąpieniu Seremet powtórzył, że obciążenie prokuratorów IPN jest mniejsze niż prokuratorów prokuratury powszechnej, co wynika m.in. z różnego zakresu kompetencji, a nie nakładów pracy czy kompetencji. Podał, że roczne obciążenie pracą prokuratora IPN nie stanowi nawet połowy miesięcznego obciążenia prokuratora z jednostki powszechnej. Podkreślił, że w 2010 r. pion śledczy skierował do sądów 17 aktów oskarżenia, a w 2011 r. - tylko 7.
Tak drastyczny spadek obciążenia musi rodzić pytania w każdej instytucji - dodał. Zdaniem Seremeta nie da się tego wyjaśnić tylko specyfiką śledztw IPN. Przypomniał, że nie można się spodziewać wielu informacji o nowych przestępstwach z lat wojny czy PRL. Ponadto w 2010 r. Sąd Najwyższy uznał za przedawnione zbrodnie komunistyczne zagrożone karą do 5 lat więzienia.
Seremet podkreślił, że zasada "śledztw historycznych" IPN (gdy wiadomo, że sprawca już nie żyje) pozostaje w sprzeczności z ogólnym celem śledztwa polskiego systemu prawnego, jakim jest pociągnięcie sprawcy przestępstwa do odpowiedzialności. Jego zdaniem można by skrócić trwanie śledztw i pomyśleć o ograniczeniu przesłuchiwania świadków tylko do tych najważniejszych.
Dodał, że dziś prokurator generalny, który odpowiada za wszystkich prokuratorów, ma ograniczone możliwości oddziaływania na pion śledczy; nie ma np. prawa do nadzoru służbowego. Ograniczone prawa ma w tym zakresie także prezes IPN, co sprawia że prokuratorzy IPN w niewielkim stopniu podlegają nadzorowi zewnętrznemu - podkreślił.
Prokurator generalny powiedział, że można zaproponować wiele sposobów poprawy tego stanu - najbardziej radykalne rozwiązanie zakładałoby przejęcie śledztw IPN przez prokuratury powszechne; można by też ograniczyć struktury i obsadę kadrową pionu. Zdaniem Seremeta wtedy rodziłyby się pytania: kto ma wrócić z IPN do prokuratury powszechnej i do jakiej jednostki. Dodał, że można by też ogłosić nowy nabór do pionu i dostosować liczbę prokuratorów do aktualnego obciążenia. Seremet mówi, że wybór którejś z tych opcji to kwestia otwarta.
Łukasz Kamiński zadeklarował otwarcie na dyskusję, jak usprawnić pracę pionu śledczego, ale nie na "szukanie nowego modelu". Mówił, że najważniejszym pytaniem jest, czy nadal chcemy ścigać zbrodnie z przeszłości, gdzie to jeszcze możliwe. Jego zdaniem od odpowiedzi na to zależą dalsze decyzje. "Nie tylko chcemy, ale jest to nasz fundamentalny obowiązek w imieniu ofiar" - dodał. Likwidacja pionu - jego zdaniem - oznaczałaby, że państwo polskie nie chce już ścigać tych przestępstw.
Zdaniem prezesa IPN zbrodnie te powinna badać wyspecjalizowana struktura prokuratorska, skupiona tylko i wyłącznie na nich, "bo w praktyce prokuratury powszechnej liczą się śledztwa aktualne". Podkreślił, że w latach 90. - gdy zajmowały się tym prokuratury powszechne - były większe możliwości ścigania zbrodni komunistycznych, ale efekty były o wiele mniejsze niż w 12-letniej historii IPN.
W latach 90. było 50 aktów oskarżenia o takie czyny - IPN sporządził ich ok. 300; przeprowadził w sumie 10 tys. postępowań, w których przesłuchał 83 tys. świadków. "Prokuratura powszechna wciąż nie doprowadziła do wyroku ws. Grudnia'70; IPN doprowadził zaś do skazania za wprowadzenie stanu wojennego" - mówił szef pionu Dariusz Gabrel. Opowiadając się za utrzymaniem pionu, przestrzegał on, że inna decyzja mogłaby spowolnić te śledztwa, bo m.in. trudniej byłoby o dostęp do archiwów IPN.
Zapewne wszyscy chcemy ścigać te zbrodnie, ale dwa lata temu zmienił się model polskiej prokuratury - deklarował zastępca Seremeta Marek Jamrogowicz. Za utrzymaniem pionu opowiedział się członek Rady IPN Andrzej Paczkowski. Minister sprawiedliwości Jarosław Gowin mówił niedawno, że pion powinien pozostać, "choć dość radykalnie zredukowany". Nie przybył on w środę na seminarium, choć był zaproszony. To zapewne on będzie wnosił projekt zmian.
W 2011 r. IPN przedstawił Kancelarii Prezydenta RP wstępne propozycje nowelizacji ustawy o IPN. Zakładają one m.in. zwiększenie efektywności śledztw IPN. Prezes powinien mieć prawo do wiedzy o ustaleniach śledztw i planowanych czynnościach, czego dziś nie ma. Według IPN prowadzenie takich śledztw było możliwe za zgodą szefa pionu, w porozumieniu z prezesem IPN.
Latem 2011 r. prezydent Bronisław Komorowski nie zaakceptował kandydata Seremeta, uzgodnionego pod koniec 2010 r. z p.o. prezesem IPN Franciszkiem Gryciukiem, na nowego szefa pionu śledczego - prok. Krzysztofa Matkowskiego. Na razie nie ma żadnej nowej kandydatury. Według mediów Seremet oceniał, że Gabrel (którego powołał w 2007 r. premier Jarosław Kaczyński) źle kieruje pionem - miało chodzić o wszczynanie kontrowersyjnych dochodzeń, które wiele kosztują, a efektów nie ma.
Wśród najważniejszych śledztw IPN są postępowania w sprawie zbrodni katyńskiej, śmierci gen. Władysława Sikorskiego w Gibraltarze w 1943 r., mordu Żydów w Radziłowie w 1941 r., obławy augustowskiej NKWD z 1945 r., zbrodni UB i Informacji Wojskowej z lat stalinizmu, działalności gangu przestępczego w peerelowskim MSW, zamachu na Jana Pawła II w 1981 r.