Piłka nożna to są kluby, a w nich sytuacja wygląda czasem tak jak w PZPN - zaznaczył premier.
Jak jednocześnie dodał, wprawdzie "ten światek pozostał w tyle, ale już nie wytrzymuje presji nowych czasów". Profesjonalizacja klubów, wymuszona przez reguły obowiązujące w Ekstraklasie, ma tu swoje znaczenie - ocenił szef rządu.
Tusk zwrócił też uwagę, że w ostatnim czasie mamy do czynienia z wielkim "czyszczeniem" antykorupcyjnym w środowisku piłki nożnej.
Nasza piłka nie jest świetna, ale jest radykalnie mniej skorumpowana. Ewolucja więc następuje, a rewolucja typu zawieszenie władz, kurator, konflikt z UEFA nie spowoduje, że w ciągu kilku lat doczekamy się lepszej reprezentacji - powiedział premier.
Jego zdaniem, aby to się stało, na początku musi się urodzić dobry piłkarz, utalentowany trener i każdy musi robić to, co do niego należy. Podstawą są setki tysięcy chłopaków grających w piłkę na prawdziwym boisku, a nie na trzepaku, i to już mamy - zaznaczył szef rządu.
W wywiadzie zatytułowanym "Jak żyć po Euro?" Tusk podsumowuje też zakończone w niedzielę mistrzostwa. Jak przekonuje, udowodniły one, że setki tysięcy Polaków potrafią znakomicie dopingować, że stadion nie musi być domeną kiboli uważających, że dopingowanie polega na nieustannym bluzganiu i pobiciu kogoś.
To było pozytywne zaskoczenie, nawet dla takich doświadczonych działaczy piłkarskich jak Platini. On i inni powtarzali, że czegoś takiego dotychczas nie widzieli, prawie nie dowierzali, że tak to może wyglądać - powiedział szef rządu.
Jak dodał, nie jest zaskoczony, że Euro 2012 pod względem organizacyjnym udało się prawie w stu procentach, bo już mniej więcej rok temu wiadomo było, że to, co najistotniejsze, na pewno się uda.
Zwrócił uwagę, że Euro 2012 było wyjątkowym i twardym sprawdzianem dla tych, którzy mieli dbać o bezpieczeństwo podczas mistrzostw. Fakt, że w samych strefach kibica bawiło się prawie 3,5 mln ludzi i nie doszło do żadnego istotnego incydentu, jest zdarzeniem bez precedensu, bo strefa kibica to piłka, alkohol, kibice różnej narodowości, czyli mieszanka zapalna - powiedział premier.
Pytany, czy nie można było zapobiec burdom, do jakich doszło przy okazji meczu Polska-Rosja podczas Euro 2012, Tusk powiedział, że fakt pobicia kibiców rosyjskich to jest nasz wstyd.
Zaznaczył jednocześnie, że służbom porządkowym udało się zapobiec ich drugiej odsłonie zapowiadanej jako możliwość odwetu ze strony chuliganów rosyjskich.
Przed drugim meczem Rosjan podjęliśmy decyzje wymagające wyobraźni i odwagi, a także wykraczające poza standard. Przepraszam, że tylko tyle mogę powiedzieć - dodał Tusk.
Jego zdaniem, przed meczem Polska-Rosja policja podejmowała kroki dostosowane do skali zdarzeń, niezależnie od tego, jak przykre były obrazy, które oglądaliśmy.
Tusk był też pytany o swoją rozmowę telefoniczną z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Zaznaczył, że incydenty do jakich doszło przed meczem Polska-Rosja, były ledwie fragmentem tej rozmowy. Poruszyliśmy także inne kwestie, będące stałą agendą naszych kontaktów od kilku lat - zaznaczył.
Zdaniem premiera, jak na temperament tego polityka (Putina) była to rozmowa raczej serdeczna. Miała charakter bardzo otwarty, nieformalny, zawierała sugestię, że nie będą w stanie zapanować nad swoimi kibicami, gdyby chcieli brać odwet - relacjonował Tusk. Jak dodał, rozmowa była raczej otwierająca niż przykra dla obu stron.
Komentarze(85)
Pokaż:
Wielka mistyfikacja
(foto. Małgorzata Armo)
Anna Grodzka w mainstreamowych mediach jest przedstawiana jako niezwykle wrażliwa, delikatna osoba, która dzielnie pokonuje kolejne zakręty swojego życia. Tymczasem z dokumentów służb specjalnych PRL, do których dotarła "Gazeta Polska" wyłania się zupełnie inny obraz. Jest to wizerunek działacza studenckiego i partyjnego, który twardo stąpa po ziemi, przeszedł długotrwałe polityczne szkolenie wojskowe i szefował ważnym przedsięwzięciom gospodarczym w czasach Polski Ludowej.
Anna Grodzka, czyli Krzysztof Bęgowski, jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci polskiego parlamentu. Z racji zasiadania w Sejmie Anna Grodzka podobnie jak każdy parlamentarzysta podlega ustawie lustracyjnej. Gdy jednak wpisuje się jej nazwisko w wyszukiwarkę katalogów Biura Lustracyjnego znajdującą się na stronach Instytutu Pamięci Narodowej, pojawia się informacja: znana jako Krzysztof Bęgowski. Jaki jest wynik postepowania lustracyjnego? Na razie nie wiadomo – nie ma na ten temat żadnych danych na stronach internetowych IPN. Według naszych informacji cały czas trwa kwerenda dotycząca Krzysztofa Bęgowskiego. Niedawno odnalazła się jedna z teczek paszportowych Krzysztofa Bęgowskiego, która rzuca zupełnie nowe światło na przeszłość Anny Grodzkiej.
Błyskawiczna kariera
Krzysztof Bogdan Bęgowski urodził się 16 marca 1954 r. w podwarszawskim Otwocku jako jedyny syn Kazimiery i Józefa, żołnierza zawodowego Ludowego Wojska Polskiego w stopniu pułkownika. Krzysztof studiował na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie ukończył wydział psychologii (specjalizacja psychologia kliniczna). Dokumenty służb specjalnych PRL pokazują karierę partyjną, którą zaczął, będąc jeszcze studentem. Na V roku psychologii w 1982 r. (trwał wówczas stan wojenny) był już członkiem egzekutywy Podstawowej Organizacji Partyjnej Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, pracownikiem Rady Okręgowej Socjalistycznego Związku Studentów Polskich, gdzie był jednocześnie członkiem Komitetu Wykonawczego ds. Pracy Politycznej, a później ds. Szkoleń. We wrześniu 1982 r. Krzysztof Bęgowski został skierowany do Szkoły Podchorążych Rezerwy w Łodzi, gdzie odbywały się szkolenia polityczne. Po długotrwałym przeszkoleniu wojskowym (taka informacja znajduje się w kwestionariuszu paszportowym Bęgowskiego z 1986 r.) został dyrektorem Alma Pressu, wydawnictwa ZSP założonego w 1984 r. przez Jarosława Pachowskiego, członka PZPR, syna ambasadora PRL na placówkach w Brukseli, Paryżu, Sztokholmie i w Kambodży.
Przyjaciel socjalizmu
Przebieg kariery Krzysztofa Bęgowskiego, jaki wyłania się z dokumentów służb specjalnych PRL, pokazuje, że władze partyjne miały do niego najwyższe zaufanie. Świadczą o tym m.in. liczne wyjazdy za granicę – często podróżował do ZSRS. Był m.in. w Moskwie i Rostowie w lipcu 1982 r. na seminarium szkoleniowym – stroną zapraszającą był Komsomoł – komunistyczna organizacja młodzieżowa. Jako sekretarz Komisji Informacji Rady Naczelnej ZSP w 1984 r. był w NRD – Berlinie Wschodnim i Lipsku – na wizytacji firmy Reprotechnik. Jako dyrektor i redaktor naczelny studenckiej oficyny wydawniczej Alma Press pojechał też na Kubę w Brygadzie Młodzieżowej im. R. Miałowskiego, do Jugosławii oraz do Austrii do firmy Sony. Co ciekawe, na dokumentach wyjazdowych Krzysztofa Bęgowskiego Ministerstwo Spraw Wewnętrznych odnotowało, że „wpis w książeczce wojskowej nie wymaga dalszych wyjaśnień”, co oznaczało, że za osobę wyjeżdzająca gwarancje brały wojskowe służby specjalne PRL.
Krzysztof Bęgowski posługiwał się paszportem uprawniającym do wielokrotnego przekraczania granicy, na który w czasach PRL mogli liczyć tylko ludzie władzy.
Wśród znajomych Krzysztofa Bęgowskiego z lat 80. można znaleźć nazwisko Aleksandra Kwaśniewskiego, Marka Siwca, Jarosława Pachowskiego, Stanisława Cioska, Włodzimierza Czarzastego, Sławomira Cytryckiego, Ryszarda Kalisza czy Wiesława Kaczmarka.
Koniec lat 80. był dla Krzysztofa Bęgowskiego czasem kariery biznesowej i partyjnej. Był członkiem PZPR, a po zmianach ustrojowych – SdRP i SLD. Jednocześnie prężnie działał w biznesie – w spółkach obok Krzysztofa Bęgowskiego można znaleźć ludzi powiązanych z wojskowymi i cywilnymi służbami specjalnymi PRL, głównie z Departamentem I MSW, czyli wywiadem.