Sprawa dotyczy wypłaty odszkodowań za straty poniesione przez producentów pomidorów i ogórków. Świętokrzyscy rolnicy twierdzą, że nie dotarły do nich szczegółowe informacje na temat możliwości ubiegania się o te rekompensaty. Działacze świętokrzyskiego SLD poinformowali na poniedziałkowej konferencji prasowej o piśmie skierowanym przez Wenderlicha do Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta.

Reklama

Wicemarszałek w piśmie powołuje się na opinie rolników, z którymi spotkał się w połowie lipca br. we wsi Łatanice w woj. świętokrzyskim; według nich przy wypłacie odszkodowań doszło do wielu nieprawidłowości.

Dotyczą one sfery informacji, samego procesu organizacyjnego, jak i niejasnych kryteriów przyznawania odszkodowań, mimo precyzyjnych rozporządzeń unijnych w tej sprawie. Moi rozmówcy zwracali uwagę, iż ARR (Agencja Rynku Rolnego - PAP) przyjęła wewnętrzną instrukcję niezgodną z rozporządzeniem UE, w wyniku czego kilka tysięcy rolników w całym kraju pozbawionych zostało możliwości złożenia wniosków - napisał wicemarszałek.

Według Wenderlicha "podejrzenia budzi fakt, że od części rolników wnioski przyjęto, a od części nie. W woj. świętokrzyskim odszkodowania otrzymało 1300 rolników, natomiast 2700 spośród ok. 3500, którzy wniosków nie byli w stanie złożyć lub nie zostały one przyjęte, wystąpiło ze skargami na działalność Agencji Rynku Rolnego do Komisji Europejskiej". Poseł dodał, że na liczne petycje, skargi i protesty ARR i ministerstwo rolnictwa nie reagują, a w odpowiedzi na wnioski rolników o przedstawienie listy osób, którym odszkodowania przyznano - listę utajniono.

Rzecznik ARR Iwona Ciechan poinformowała PAP, że zgodnie z wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości UE, publikacji podlegają wyłącznie dane beneficjentów posiadających osobowość prawną. Dodała, że mechanizm wypłaty odszkodowań był przedmiotem kontroli wewnętrznej ARR i ministerstwa rolnictwa - nie wykazały one nieprawidłowości. Do czasu nadania tej depeszy PAP nie uzyskała z Prokuratury Generalnej informacji na temat pisma Wenderlicha. Sprawa dotyczy wypłaty odszkodowań za straty poniesione od 26 maja do 30 czerwca 2011 r. W tym okresie konsumenci, obawiając się o swoje zdrowie w związku z epidemią E.coli, wstrzymywali się z zakupem warzyw, przez co producenci nie mogli sprzedać swojej produkcji. Z tego powodu najwięcej strat w Polsce ponieśli producenci pomidorów i ogórków.

Świętokrzyscy rolnicy twierdzą, że w urzędach gmin i u sołtysów nie było szczegółowych informacji dotyczących możliwości ubiegania się o rekompensaty. Większość producentów sądziła, że odszkodowania należą się tylko tym, którzy warzywa uprawiali w szklarniach i tunelach foliowych. Dopiero dwa dni przed ostatecznym terminem składania wniosków "pocztą pantoflową" dowiedzieli się, że o odszkodowania mogą ubiegać się także uprawiający warzywa gruntowe. W listopadzie ub.r. pikietowali Urząd Marszałkowski w Kielcach.

Kontrola ministerstwa rolnictwa w Agencji Rynku Rolnego wykazała, że nie było nieprawidłowości w informowaniu rolników o unijnym wsparciu. Z kontroli resortu wynika, że Agencja w dostatecznym stopniu i właściwie informowała o rekompensatach. Informacje rozesłano do ponad 300 różnych instytucji, m.in. do samorządów gminnych i powiatowych, izb rolniczych, ośrodków doradztwa rolniczego, do ogólnopolskich i lokalnych mediów.

Reklama

W lutym świętokrzyski poseł Ruchu Palikota Sławomir Kopyciński poinformował, że Komisja Europejska bada skargi 2700 świętokrzyskich producentów warzyw w związku z błędną - ich zdaniem - informacją ARR o możliwości uzyskania rekompensat za straty, jakie ponieśli w wyniku epidemii E.coli. W poniedziałek powiedział PAP, że sprawa jest w toku, gdyż strona polska nie dostarczyła jeszcze do KE dokumentów.

Polska na rekompensaty otrzymała 46 mln euro. ARR wypłaciła pieniądze, zgodnie z terminem - do połowy października ub.r., prawie 4,8 tys. gospodarstw, w tym 30 proc. środków trafiło do rolników z woj. świętokrzyskiego. Epidemia spowodowana przez EHEC (enterokrwotoczny szczep bakterii Escherichia coli) wybuchła w połowie maja 2011 r., w jej następstwie zmarło około 50 osób. Jedno z ognisk epidemii znajdowało się w północnych Niemczech, a drugie w południowo-zachodniej Francji. Prawdopodobnie, jak ocenia KE, źródłem skażenia była partia nasion kozieradki importowana z Egiptu.