Bezdyskusyjnym priorytetem jest bezpieczeństwo finansowe państwa - mówił premier, prezentując projekt budżetu na 2013 rok. Podkreślił, że rząd w projekcie nie przewiduje na 2013 r. żadnych podwyżek podatków. Ocenił też, że reputacja i kondycja polskich finansów jest na tle tego, co dzieje się w Europie, satysfakcjonująca w ocenie obiektywnej, czyli rynków finansowych.
Donald Tusk wyraził też przekonanie, że w skali makro wszystkie liczby w projekcie się zgadzają.
Nie zgadzają się ze wszystkimi naszymi marzeniami i projektami, szczególnie tymi o charakterze społecznym, tymi najbardziej kosztownymi - przyznał.
Założenia makroekonomiczne, na których oparty jest projekt budżetu i sam projekt są realistyczne - mówił z kolei minister finansów Jacek Rostowski. "Przewidujemy dalsze spowolnienie gospodarki polskiej, ale nie dramatyczne. I trudne, ale dość stabilne czasy w przyszłym roku. Taki właśnie budżet przygotowaliśmy" - powiedział.
Podkreślał, że nie przewiduje się podwyżek VAT oraz odejścia od podwyższania składek przekazywanych do OFE.
Minister uznał za realistyczną również budżetową prognozę stopy bezrobocia na koniec 2013 r. na poziomie 13 proc., zwracając uwagę, że na rynku pracy zauważalny jest znaczący spadek liczby osób w wieku produkcyjnym.
W ocenie Rostowskiego obecna sytuacja gospodarcza w Polsce jest w pewnej mierze podobna do tej, jaka panowała w latach 2008-09. Jak mówił, wówczas kryzys przyszedł do naszego kraju z USA, a dziś przychodzi z UE. Jego zdaniem polski rząd przygotował się na to ostrożnym i konserwatywnym budżetem na 2012 r.
Na projekcie suchej nitki nie zostawia opozycja.
Za zbyt optymistyczny i mało realny uznała go wiceszefowa sejmowej komisji finansów Beata Szydło (PiS). Według niej rząd w projekcie zawyżył dochody i nie doszacował rosnącego wciąż bezrobocia. Trzeba liczyć się z nowelizacją budżetu - oceniła.
Lider RP Janusz Palikot uważa, że założenia budżetu wskazują na brak koncepcji walki z zagrożeniami, jakie niesie kryzys. Oszacował, że bezrobocie będzie wyższe od prognozowanych 13 proc. Jego zdaniem zanim za kilka miesięcy założenia do projektu i sam budżet zostaną ostatecznie przyjęte, mogą być jeszcze wiele razy korygowane.
Podobnie rzecznik SLD Dariusz Joński uważa, że projekt jest nierealny i przeszacowany. Jak mówił, Rostowski zakłada wzrost PKB na poziomie 2,2 proc., podczas gdy - zdaniem ekspertów - może on wynieść poniżej 2 proc.
Także według Solidarnej Polski propozycja rządu to "projekt przekłamanych danych, który z pewnością nie napawa optymizmem". Według lidera SP Zbigniewa Ziobry rząd nie wykorzystał dobrej koniunktury w gospodarce i teraz przyjdzie za to Polakom zapłacić.
Z kolei b. wiceprezes NBP Krzysztof Rybiński określił założenia budżetu jako bardzo optymistyczne.
Nawet jeśli uda się osiągnąć zakładany wzrost PKB o 2,2 proc., to i tak będzie trudno zrealizować zakładane dochody, bo mogą uruchomić się różne mechanizmy szarej strefy, które znacząco obniżają dochody budżetowe - mówił. Zdaniem Rybińskiego niemożliwe jest też osiągnięcie zakładanych dochodów bez podniesienia podatków.
Wiceprezes Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową Bohdan Wyżnikiewicz zauważył, że choć rząd w budżecie na 2013 r. nie przewiduje żadnych podwyżek podatków, to jednak trzeba zauważyć, że nawet jeśli podatków oficjalnie się nie podwyższa, to i tak następuje ich wzrost przez fakt, że nie zmienia się progów podatkowych. Wzrosną też pewnie podatki lokalne i inne opłaty. To są podwyżki, których się nie ogłasza - powiedział.
Dyrektor Centrum Monitoringu Legislacji Pracodawców RP Piotr Rogowiecki ocenił m.in., że w 2013 r. nastąpi wyraźne spowolnienie, widoczne po stronie zarówno popytu inwestycyjnego, jak i spożycia indywidualnego - dlatego dobrze się stało, że przygotowane przez resort prognozy dotyczące przyszłorocznej dynamiki PKB zostały zrewidowane do 2,2 proc.. Dodał, że osłabiająca się dynamika wzrostu popytu konsumpcyjnego musi oznaczać niższe wpływy do budżetu z tytułu podatku PIT i VAT". "Jeśli nie zostaną poczynione dodatkowe oszczędności po stronie wydatków, słabszy od zakładanego wzrost PKB spowoduje zwiększenie deficytu budżetowego - podkreślił.
Przyjęty we wtorek wieczorem przez rząd projekt budżetu przewiduje wzrost gospodarczy na poziomie 2,2 proc. oraz deficyt nie większy niż 35,6 mld zł. Realny wzrost wynagrodzeń w gospodarce narodowej zaplanowano na 1,9 proc., a inflację na 2,7 proc. Planowane jest utrzymanie zamrożenia funduszu wynagrodzeń we wszystkich jednostkach państwowej sfery budżetowej.
Premier poinformował, że projekt trafi teraz do konsultacji z partnerami społecznymi, następnie znów do Rady Ministrów i po naniesieniu ewentualnych poprawek - zostanie skierowany do Sejmu.