Podzielam absolutnie opinię ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina i akceptuję jego zdecydowane oraz natychmiastowe działania w sprawie prezesa gdańskiego sądu okręgowego Ryszarda Milewskiego - powiedział Donald Tusk na zaimprowizowanej konferencji prasowej w Sejmie.

Reklama

Sposób wypowiadania się sędziego (...) i traktowania świata zewnętrznego przez niezależnego sędziego jest nie do zaakceptowania - oświadczył Tusk. Dodał, że sama sprawa tak zwanej prowokacji wymaga zdecydowanego działania, na co opinia publiczna może liczyć, ale podlega ona też "ocenie etycznej".

Podlega też, powiedziałbym, ocenie etycznej. Zarówno zachowanie sędziego, jak i być może przekroczenie pewnych granic przyzwoitości, jeśli chodzi o tę prowokację, a przede wszystkim o sugerowanie przez pewien czas zarówno przez niektórych komentatorów, jak i polityków opozycji, że mamy do czynienia z jakimś kontaktem kancelarii rządowej z sędzią, uważam za niedopuszczalne - powiedział premier.

Podkreślił, że słyszał wypowiedzi niektórych polityków opozycji i czytał "niektóre artykuły". Które mimo iż wiadomo było, że to jest prowokacja, sugerowały czy insynuowały, że tak naprawdę dochodziło do rozmowy pomiędzy jakimś moim urzędnikiem a tym sędzią - powiedział.

Reklama

Tusk zaznaczył, iż dobrze, że sprawa się szybko wyjaśniła, źle, że niektórzy postanowili jeszcze przez kilka czy kilkanaście godzin udawać, że nie wiedzą, iż chodzi tu o prowokację.

Na pytanie, czy nie jest przesadą prokuratorskie dochodzenie w sprawie naruszenia dobrego imienia kancelarii premiera, odparł, że wysyłając w ramach prowokacji dziennikarskich nieograniczoną liczbę maili do przeróżnych urzędów, dojdziemy do absurdu. Dodał, że najprawdopodobniej doszło do sfałszowania dokumentu KPRM, którym miał być wysłany przez redakcję mail

Donald Tusk zwrócił się również do dziennikarza "GPC" Samuela Pereiry. Wytknął, że jego gazeta nie od początku wyjaśniła wprost, że chodzi o dziennikarską prowokację, i że chodziło o stworzenie wrażenia, że ktoś z kancelarii premiera rzeczywiście dzwonił do sądu. Uważam, że granice przyzwoitości zostały przekroczone - stwierdził premier i dodał, że to, czy popełnione zostało przestępstwo, ma zbadać prokuratura.

Jak napisała "Gazeta Polska Codziennie", osoba podająca się za urzędnika kancelarii premiera miała ustalać z Milewskim szczegóły posiedzenia sądu w sprawie szefa Amber Gold Marcina P. Minister sprawiedliwości Jarosław Gowin chce odwołania Milewskiego z funkcji oraz wszczęcia postępowania dyscyplinarnego wobec niego. Wnioskiem Gowina zajmie się Krajowa Rada Sądownictwa.