Zdaniem Róży Thun rosnące poparcie dla PiS i Jarosława Kaczyńskiego, to efekt szumu medialnego, jaki polityk celowo wywołuje.
- Jak ktoś ciągle jest w mediach, to zawsze mu skaczą słupki. Jedni ciężko pracują, a inni w tym czasie siedzą w telewizji - mówi w dodatku do “Rz” Róża Thun.
Zapytana o katastrofę Smoleńską i pomylenie ciał w trumnach, odpowiada:
W ogóle mnie to nie bulwersuje. Ten wypadek był straszną tragedią, ale zrobiono wszystko, co się dało. Zdarzyły się pomyłki, no trudno. Wydarzył się potworny wypadek, ludzie dokonywali tam na miejscu cudów, podejmowali ekstremalny wysiłek. Ewa Kopacz robiła wszystko, co się dało, żeby w sposób taktowny i niedodający cierpienia rodzinom umożliwić pogrzeby. A że zaistniały różne pomyłki, no szkoda... - mówi Thun.
Na temat ewentualnego pociągnięcia do odpowiedzialności osób winnych pomyłki, Thun niewiele mówi, zaczyna za to bronić Ewy Kopacz.
- To w jakimś stopniu bohaterka. Trzeba się postawić w sytuacji tych, którzy pojechali do Moskwy organizować identyfikację i transport ciał, podziękować im za maksimum wysiłku i dobrej woli.
Zdaniem europosłanki PO Rząd Donald Tuska wykazał w sprawie Smoleńska maksimum dobrej woli i podjął maksymalny wysiłek, a śledztwo prowadzone jest bez zarzutu.
Thun zapytana o to, czy wszyscy politycy Platformy - także Janusz Palikot czy marszałek Stefan Niesiołowski - zachowali się w sprawie Smoleńska w sposób godny, odpowiada: Nie widziałam w ich postępowaniu niczego niestosownego. Nie widziałam niestosownych zachowań Palikota ani Niesiołowskiego, nie śledziłam tego, co robili. Wszyscy byliśmy bardzo dotknięci tym wypadkiem, pełni współczucia.
Dalej rozmowa schodzi na temat “Gazety Wyborczej”, a konkretnie tekstu opublikowanego w Dniu Zdrowia Psychicznego - pod tytułem „Dzień świra".
Chyba nikt nie robi dla niepełnosprawnych tyle co „Gazeta Wyborcza", którą rzeczywiście cenię. A to sformułowanie zapewne odnosi się do filmu „Dzień świra".
Na pewno nie można „Wyborczej" zarzucić, że nie ma szacunku dla ludzi upośledzonych czy że się o nich nie troszczy. Ten tytuł ewidentnie odnosi się do filmu, nie znam jego treści, wątpię, żeby kogoś obrażał - wyjaśnia Mazurkowi Thun i nie przyjmuje argumentów przeciwko nazywaniu chorych "świrami".
- Pani za Adamem Michnikiem skoczy w ogień... - zapytał w końcu Mazurek. - Tak, żeby pan wiedział, skoczę w ogień! - przytakuje na koniec Thun.