W tym przypadku nie jest to wyłącznie sprawa języka, mnie przeraża coś innego, mianowicie brak wrażliwości na sam problem, i brak solidarności z kobietami, płynący z ust polityka-kobiety. Mnie to zdumiewa - mówiła na konferencji prasowej marszałek Sejmu, Ewa Kopacz.

Reklama

Kopacz twierdzi, że od dawna stara się walczyć z takim językiem, jednak brak odpowiednich kar utrudnia rozprawę z posłami, używającymi zbyt mocnych słów. Dlatego chce zmienić regulamin Sejmu tak, by polityków można było uderzyć po kieszeni, choć na razie plany te nie zyskały odpowiedniego poparcia.

Inne posłanki także potępiają swą koleżankę z PiS. Robienie sobie kpin z ofiar gwałtu jest przerażające. To tak wielkie nieszczęście i okaleczenie człowieka do końca życia, że właściwie nie umiem znaleźć słów - mówi Elżbieta Radziszewska z PO. Jej zdaniem najlepiej by było, gdyby o Krystynie Pawłowicz przestało się mówić. Podobnego zdania jest Anna Bańkowska z SLD. Nie przeszłoby mi to przez gardło, nawet żeby ją cytować - powiedziała. To oburzające i kompromitujące Sejm i polityków, którzy nawet na prowokacyjne zaproszenia powinni reagować w sposób właściwy - dodała.

Z kolei Agnieszka Kozłowska-Rajewicz, pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania, uważa, że komisja etyki powinna ukarać polityk PiS. Najgorsze jest pozostawianie takiego zachowania bez żadnej reakcji, odpowiedzi - stwierdziła.

Reklama