Prezydent stolicy pisze też w swoim oświadczeniu: zmieniamy Warszawę w jeszcze szybszym tempie niż dotychczas i to się już nie zmieni. Niezależnie od tego, czy do referendum dojdzie czy też nie.
W piśmie mowa jest także o tym, że do władz miasta od dawna docierały sygnały o tym, że sposób, w jaki komunikują się z mieszkańcami Warszawy pozostawia wiele do życzenia. Hanna Gronkiewicz-Waltz zapewnia, że wyciągnięto z tego wnioski, a efekty już widać.
Wśród wyliczonych w oświadczeniu znalazło się: wprowadzenie pomostowego systemu odbioru śmieci, rozpoczęcie prac nad kartą warszawiaka, uruchomienie tunelu Wisłostrady, wprowadzenie budżetu obywatelskiego oraz uzgodnienie z parlamentarzystami zapewnienia środków na finansowanie dekretu Bieruta.
Prezydent Warszawy w swoim oświadczeniu przypomniała też o zbieraniu podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie prywatyzacji Stołecznego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej. Wtedy referendum nie doszło do skutku, bo zakwestionowano jedną trzecią ze 145 tysięcy zebranych podpisów.
Posługując się tym przykładem Hanna Gronkiewicz-Waltz stwierdziła, że jej odwołanie nie jest przesądzone.
Inicjatorzy odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz - Warszawska Wspólnota Samorządowa - wraz z innymi organizacjami - złożyli dziś na ręce komisarza wyborczego ponad 232 tysiące podpisów. Aby wniosek o referendum był wiążący, potrzeba ponad 133 tysięcy ważnych. By później odwołać prezydent miasta, do urn będzie musiało pójść prawie 400 tysięcy osób.