Wczoraj w uroczystej premierze filmu Andrzeja Wajdy w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej wzięli udział prezydent Bronisław Komorowski, marszałek Sejmu Ewa Kopacz, wicepremier Janusz Piechociński oraz byli premierzy Tadeusz Mazowiecki, Jerzy Buzek i Hanna Suchocka. Na widowni zasiadł też główny bohater - Lech Wałęsa.
Doradca prezydenta Tomasz Nałęcz przyznaje, że choć film już widział, to do kina pójdzie jeszcze raz. Ten film zrobił na mnie ogromne wrażenie, podobne jak '"Człowiek z marmuru" czy "Człowiek z żelaza", też Andrzeja Wajdy - przyznaje minister Nałęcz.
Eurodeputowany Solidarnej Polski Jacek Kurski mówi, że choć źle ocenia działalność Lecha Wałęsy w wolnej Polsce, to nie może opuścić takiego filmu. To jest część mojej młodości. Wałęsa jest ważną częścią mojego życia - deklaruje polityk. Jacek Kurski zaznacza, że film nie zmieni jego zdania, iż to właśnie Wałęsa doprowadził do rozbicia prawicy w latach 90.
Eurodeputowany PO Jacek Protasiewicz przekonuje, że nazwisko reżysera jest gwarancją dobrego filmu. "Spodziewam się dobrego kina artystycznego. Filmy Andrzeja Wajdy zawsze z dużym wyczuciem polskiej historii mówią o ważnych wydarzeniach i ludziach" - podkreśla polityk PO.
Poseł PSL Stanisław Żelichowski uważa, że film będzie miał znaczenie edukacyjne przede wszystkim po za Polską. Trochę odkłamiemy historię, że to upadek muru berlińskiego dał początek zmian w Europie Środkowej. Byś może film dostanie Oscara, dlatego to wspaniała rzecz - deklaruje Stanisław Żelichowski.
Do polskich kin "Wałęsa. Człowiek z nadziei" trafi 4 października. Film będzie polskim kandydatem do Oscara. Obraz Andrzeja Wajdy wybrała Komisja Oscarowa powołana przez ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego.