Geostrategicznie Rosja post factum na tym "zamachu" zyskała. W tym sensie, że po wielu prezydentach krajów posowieckich, poszło takie przekonanie: pamiętajcie kto fiknie Rosji - choćby prezydent Kaczyński w sprawie Gruzji - to prędzej, czy później za to zapłaci - mówi na antenie TVP Info europoseł Jacek Kurski. W związku z tym w interesie Rosji jest podsycanie, nawet poczucia, że doszło do zamachu. Oczywiście wiedząc, że do niego nie doszło - dodaje. Dlatego też zarzuca Antoniemu Macierewiczowi, że to co robi on i jego zespół, obniża powagę sytuacji, a sformułowane tezy szkodzą interesowi Polski.
Kurski twierdzi też, że to, co wydarzyło się w Smoleńsku nie było zamachem, tylko efektem bałaganu. Ja wierzę w bardzo celowe działanie Rosjan polegające na uprawdopodobnieniu, że do katastrofy może dojść. W taki sowiecki bardak, taki bajzel, że "słuchajcie wylądują to dobrze, nie wylądują też dobrze, niech się dzieje, co się dzieje". To jest w rosyjskim stylu, ale też rosyjskim interesie - zauważył.
Jednocześnie jednak uważa on, że Polska wyjaśniła wszystkiego, co działo się podczas katastrofy. Dlatego wzywa, by nowy rząd poprosił o pomoc sojuszników. Moim zdaniem przyszły polski rząd powinien wystąpić do tych sił międzynarodowych jak np. prezydent USA czy NATO, które mają większą wiedzę niż Polacy, czy Rosjanie - wyjaśnia. Nie wyobrażam sobie, że w 2010 r., w tej części świata, tak bardzo monitorowanej przez przesadnie szpiegujących wszystkich Amerykanów, nie było wiedzy na temat tego, co się stało. Trzeba tylko dotrzeć do niej, ale dopóki nie robi tego rząd kraju zainteresowanego, nikt tej wiedzy nie ujawni- twierdzi.
Dlatego, by poprosić o te informacje, rządy w kraju musi przejąć prawica. Tyle, że zdaniem Kurskiego, przez działania Macierewicza, odzyskanie władzy z rąk PO wydaje się nie być możliwe.