Trwające od 2007 roku śledztwo umorzono ze względu na brak znamion czynu przestępczego. Śledczy uznali, że Macierewicz nie był funkcjonariuszem publicznym.

Reklama

Decyzja prokuratury zaskoczyła Małgorzatę Kidawę-Błońską z PO. Posłanka podkreśla, że od wielu miesięcy są wypłacane odszkodowania osobom, których dobra zostały naruszone w raporcie Macierewicza. Dlatego ktoś powinien ponieść odpowiedzialność za to, że państwo polskie w taki sposób wydaje pieniądze.

Zdziwiony jest też Artur Dębski. Poseł Twojego Ruchu i członek sejmowej komisji do spraw służb specjalnych uważa, że Prokurator Generalny zachowuje się jak "prokurator polityczny PiS-u". Jego zdaniem, wszystko wskazuje na to, że Antoni Macierewicz ma "kamizelkę kuloodporną" i jest nietykalny, bo prokuratura robi wszystko, by nie wyszły na jaw czyny, które obecny wiceprezes PiS popełnił od 1992 roku. Zdaniem posła Dębskiego, urzędnik państwowy w Polsce powinien ponosić odpowiedzialność za swoje czyny. - Tak jak on działa na rzecz obcych wywiadów, tak nigdy nikt w Polsce nie działał - mówi o Macierewiczu Dębski.

"Długie ramię Moskwy" w Polsce dostrzegł też szef klubu PiS Mariusz Błaszczak. Przypomniał, że Wojskowe Służby Informacyjne, przestały istnieć na podstawie decyzji Sejmu. Podkreślił, że były ostatnią służbą specjalną, która bezpośrednio przetrwała z czasów PRL i miała bardzo bliskie związki z Moskwą. Zdaniem Błaszczaka, Macierewicz zdziałał zgodnie z prawem, a weryfikacja WSI "nie spodobała się imperium, które właśnie kontratakuje." Odszkodowania wypłacane poszkodowanym przez raport z likwidacji WSI wynikają - według posła PiS - z tego, że MON chce je wypłacać i zgadza się z tymi, którzy zgłaszają roszczenia.

Reklama

Stanisław Żelichowski z PSL uważa, że Antoni Macierewicz "robi potworny bałagan", ale ma "potworne szczęście", bo za nic nie został ukarany. Poseł ludowców uważa, że działalność Macierewicza ośmiesza państwo i władze Polski. - Ale ja go nie podejrzewam o agenturalność, on po prostu ma szczęście - dodał poseł pytany o "ramię Moskwy".
Decyzja prokuratury nie jest prawomocna. Pokrzywdzeni mogą się od niej odwołać.