To reakcja na głośną sprawę starszego plutonowego Mariusza Saczka. Domaga się on od ministerstwa obrony zadośćuczynienia, odszkodowania i renty - w sumie 3 milionów złotych. Ranny żołnierz tłumaczy, że po wypadku w czasie misji w Afganistanie jego życie zmieniło się o 180 stopni.
Tomasz Siemoniak podkreślił, że państwo polskie jest winne szacunek temu żołnierzowi za jego służbę na misji zagranicznej. Zaznaczył jednak, że w ocenie MON, starszy plutonowy Saczek jest osobą dobrze zabezpieczoną pod względem finansowym. - Otrzymał on od resortu 350 tysięcy złotych, dostaje również miesięczną rentę w wysokości 4,5 tysiąca złotych - mówił w radiowej Jedynce Tomasz Siemoniak. Dodał, że żołnierz skorzystał także z zapisów ustawy o weteranach, która gwarantuje prawo do bezpłatnych leków i leczenia poza kolejnością wojskowym rannym na misjach.
Tomasz Siemoniak szanuje decyzję starszego plutonowego Saczka o dochodzeniu roszczeń przed sądem. Musimy pracować jednak nad tym, by system opieki medycznej nad weteranami był sprawniejszy, uwalniający ich od biurokratycznych procedur i myślę, że na to warto wydać więcej publicznych pieniędzy - mówił szef MON.
Stołeczny sąd wyznaczył kolejny termin sprawy Mariusza Saczka na 26 lutego. Wtedy też ma zostać przesłuchany pierwszy świadek.
Zanim prawnicy złożyli pozew przeciwko MON do sądu, próbowali zawrzeć z ministerstwem ugodę.