Z rankingu Newton Media dla Dziennik.pl wynika, że im wyższa pozycja polityka w rankingu zaufania, tym mniejsza liczba publikacji.

Na nasze zlecenie spośród stu czołowych polityków firma badawcza wytypowała dziesięciu, których nazwiska najczęściej gościły na łamach czternastu tygodników, w tym m.in. "Wprost", "Newsweek" czy "Polityka".

Reklama

Listę otwiera Donald Tusk z ponad 4 tys. publikacjami. Szef Platformy Obywatelskiej - na brak zaufania do niego wskazało 47 proc. Polaków wg ostatniego badania CBOS - miał przy tym największą liczbę publikacji negatywnych. Było ich 1,3 proc. W tym, jak i we wszystkich innych przypadkach, zdecydowanie największa była liczba przekazów neutralnych.

Gdy więc zarzucimy Tuskowi utrzymywanie niewydolnego systemu finansów, odpowie: a kto wyrwał darmozjadom z OFE wasze składki? Jeśli odeprzemy ten argument, wskazując, że tym posunięciem rozmontował system emerytalny, usłyszymy, że ta władza przecież likwidowała emerytury pomostowe, ograniczyła mundurówki, podniosła wiek emerytalny, a teraz - kto wie? - może nawet ograniczy przywileje emerytalne górników, pisał "Newsweek Polska", nazywając premiera Książę Donald Pierwszy.

"Tygodnik Solidarność" w artykule "Najgorszy premier III RP", podsumowując jego pracę z ostatnich dwóch lat dowodził z kolei, że ten konsekwentnie realizuje antyspołeczne i antypracownicze reformy z dwóch exposé wygłoszonych w 2011 i 2012 roku.

Na drugim i trzecim miejscu pod względem liczby publikacji znaleźli się: Jarosław Kaczyński - 2,4 tys. artykułów (49 proc. wskazało na brak zaufania) i Janusz Palikot - 1,2 tys. (56 proc.).

- Media potrzebują papryczek chili, czyli polityków, których się albo kocha, albo nienawidzi. Potrzebują polityków wzbudzających silne emocje, bo dzięki temu większa jest szansa na przyciągnięcie uwagi czytelników - komentuje dla dziennik.pl dr Norbert Maliszewski, specjalista od marketingu politycznego.

Na kolejnych miejscach uplasowali się: Jarosław Gowin i Leszek Miller - po 1,1 tys. publikacji, a także Antoni Macierewicz - 918 i Jan Vincent-Rostowski - 646.

Reklama

- Gowin w 2013 roku był grillowany, a Leszek Miller wymieniany jako osoba, od której będzie zależała koalicja w 2015 roku. Stał się kardynałem Richelieu polskiej polityki, bo jeszcze SLD nie ma władzy, ale już jest traktowany jako przyszły koalicjant - podkreśla dr Norbert Maliszewski.

Ranking polityków, o których najczęściej pisały tygodniki w 2013 roku zamykają: Radosław Sikorski - 614, Grzegorz Schetyna - 513 i Zbigniew Ziobro - 412. Szef MSZ jest przy tym wyjątkiem, bo w zestawieniu CBOS znalazł się w grupie polityków, którzy cieszą się największym zaufaniem Polaków. Miał 46. proc. deklaracji zaufania, podczas gdy np. Bronisław Komorowski - 71 proc., a Leszek Balcerowicz - 41 proc. Po drugie, szef polskiej dyplomacji miał w rankingu największą liczbę pozytywnych publikacji - 0,2 proc.

Ekspertów od marketingu politycznego jednak to nie dziwi. Jak podkreślają, od lat ministrowie spraw zagranicznych wysoko plasują się w rankingach zaufania.

- Ale to też fenomen Radosława Sikorskiego. Choć jego działania są dosyć kontrowersyjne dla tych, którzy znają się na polityce zagranicznej, to dla Kowalskiego są jak najbardziej pozytywne. Szef MSZ prezentuje się w nich jako mąż stanu - ocenia dr Bartłomiej Biskup z Zakładu Socjologii i Psychologii Polityki Uniwersytetu Warszawskiego.

Przykładem może być np. informacja o obniżce cen gazu. (Więcej na ten temat przeczytasz TUTAJ >>>)

- Dla specjalistów jest to nie do przyjęcia: informowanie wcześniej niż właściwy minister, po drugie - w sprawie spółki giełdowej i po trzecie - poprzez wpis na Twitterze. Przeciętny Polak skupia się tymczasem na przekazie: będą niższe rachunki za gaz - podkreśla dr Bartłomiej Biskup.

Sympatią mediów, jeśli mowa o największej liczbie publikacji, oprócz Donalda Tuska, nie cieszyli się także inni czołowi politycy. Wśród nich był m.in. Grzegorz Schetyna (0,8 proc. negatywnych publikacji), Jarosław Kaczyński (0,7 proc.) i Jan Vincent-Rostowski (0,6).

O liderze PiS "Newsweek Polska" pisał m.in. chce podjąć niedokończone dzieło Wojciecha Jaruzelskiego i zbudować socjalizm. Będzie narodowo w formie i socjalistycznie w treści - udana synteza szczytowych osiągnięć kaczyzmu-leninizmu. On sam nazywany był w "Polityce" np. prezesem w stylu retro.

Dziennikarze innych tygodników przypominali z kolei, że w mediach głównego nurtu Jarosław Kaczyński i PiS przedstawiani są ostatnio tylko w kontekście katastrofy smoleńskiej. Przy czym lider opozycji zawsze prezentowany jest jako człowiek używający tego samego, agresywnego języka.