Radosław Sikorski, który wraz z ministrami Francji i Niemiec negocjował w Kijowie warunki porozumienia między prezydentem Wiktorem Janukowyczem a ukraińską opozycją przyznaje, że rozmowy nie były łatwe.
To była dynamiczna sytuacja, w trakcie której on (prezydent Janukowycz - przyp. red.) zmienił zdanie. Udało się go przekonać do tego, na co na początku absolutnie nie chciał się zgodzić, czyli skrócenia kadencji - relacjonuje spotkanie z przywódcą Ukrainy szef polskiego MSZ w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Jak dodaje Sikorski, kwestia wyjazdu Janukowycza do Rosji nie pojawiła się przy stole. Ale jak dodaje, prezydent Ukrainy w pewnym momencie rozmowy zbladł. Niewykluczone, że dotarła do niego powaga sytuacji, w jakiej się znalazł. Tym bardziej, że niełatwe porozumienie przez pewien czas - jak podkreślił szef dyplomacji - wisiało na włosku.
Jeden z najbardziej emocjonujących i dramatycznych momentów był w piątek wczesnym popołudniem, gdy porozumienie mogło się wywrócić.
Przewodniczący Kliczko poprosił ministra Steinmeiera i mnie na spotkanie z Radą Majdanu, gdzie nastroje wcale nie sprzyjały porozumieniu - mówił Sikorski. - To było przecież zaraz po wielkiej akcji sił represji. Stąd wielka i zrozumiała podejrzliwość. Musieliśmy odpowiedzieć na wiele pytań. Używając wszystkich argumentów, także tych emocjonalnych z naszej polskiej historii, udanych i nieudanych zrywów wolnościowych, starałem się przekonać Radę Majdanu, że powinna to porozumienie przyjąć. Po naszym wyjściu odbyło się głosowanie, w którym - ku naszej satysfakcji - 34 osoby głosowały za porozumieniem, dwie były przeciw - przyznał minister spraw zagranicznych.