Poszło o występ Chóru Armii Aleksandra Pustovalova w Filharmonii w Krakowie, który planowany jest na 6 kwietnia. Ten znany jest z wykonywania pieśni wojskowych, ludowych i popularnych w kostiumach, które są wiernymi kopiami historycznych mundurów Armii Czerwonej.

Reklama

Oburzeni politycy wysłali do dyrektora instytucji list, w którym przekonują, że wizyta chórzystów jest nie na miejscu.

W związku z obecną sytuacją na Ukrainie, związaną z agresywnymi działaniami Rosji na Krymie, wyrażamy swój sprzeciw, piszą we wstępie. Po czym podkreślają, że nie opowiadają się przeciwko rosyjskiej, ale niepotrzebnemu afirmowaniu rosyjskiej potęgi militarnej jako sukcesora Rosji Sowieckiej.

Pod dokumentem podpisali się Bogusław Sonik, poseł do Parlamentu Europejskiego, Grzegorz Lipiec, przewodniczący PO w Krakowie i Róża Thun, posłanka do Parlamentu Europejskiego.

- Powinni występować w garniturach, w cywilnych ubraniach. Bez tej wojskowej parady, i to akurat momencie zagrożenia militarnego ze strony Rosji, o czym debatujemy przecież w całym PE - oburza się w rozmowie z Dziennik.pl Bogusław Sonik.

Dopytywany, czy napisałby list także wtedy, gdyby do Polski w najbliższych tygodniach przyjechał Chór Aleksandrowa, odpowiada: - A dlaczego by nie?!

Chyba jest oczywiste, że dziś koncert w tych mundurach jest nie na miejscu - komentuje na Twitterze także Róża Thun.

Chyba jest oczywiste, że dziś koncert w tych mundurach jest nie na miejscu. @Grzegorz_Lipiec@SonikBoguslawpic.twitter.com/yzx8C5N1sY

— Róża Thun (@rozathun) marzec 12, 2014

Reklama

Zastępca dyrektora Filharmonii im. Karola Szymanowskiego w Krakowie, Maciej Bielski, występu nie zamierza jak na razie odwoływać - czeka na rozwój wydarzeń, tym bardziej, że w piątek chór ma wystąpić w Grodzisku Mazowieckim.

- Poza tym od managera Chóru Armii Aleksandra Pustovalova dostaliśmy informację, że składa się on niemal w 100 proc. z Ukraińców - wskazuje. - Ba, jak byli u nas rok wcześniej, to nie ograniczali się do swojego repertuaru - dodaje.

Zaśpiewać mieli także m.in. "Bogurodzicę", "Czerwone Maki pod Monte Cassino", a także Hymn Polski, jak wskazuje.

- Ale to nie ma znaczenia. Chórzyści występują w mundurach armii sowieckiej, a prowadzeni są przez Pustovalova, który przez lata związany był z Armią Czerwoną i jest Rosjaninem - wyjaśnia Grzegorz Lipiec. - Nie miałbym nic przeciwko występom rosyjskiego baletu lub Ałły Pugaczowej - dodaje.

Ostateczna decyzja w sprawie krakowskiego występu ma zapaść w najbliższych tygodniach. Kierownictwo filharmonii podkreśla jednak, że koncert chóru Pustovalova nie jest wpisany w repertuar Filharmonii Krakowskiej - ta jedynie wynajmuje salę koncertową na ten cel.