Jutro minie miesiąc od chwili, gdy go nie ma – mówi Adam Struzik. – W takiej sytuacji zawsze pojawiają się pytania: „Dlaczego?" i „Czy mogłem zrobić coś więcej?". I zawsze można odpowiedzieć, że mogłem – dodaje marszałek województwa mazowieckiego w rozmowie z „Newsweekiem”.
Adam Struzik, który z wykształcenia jest lekarzem, podaje przyczynę samobójstwa swojego syna. Depresja, choroba dwubiegunowa.
Jako lekarz wiedziałem, że pewien procent ludzi dotkniętych chorobą dwubiegunową tak właśnie odchodzi. Wielkie postaci, wielcy artyści: Isaac Newton, Ernest Hemingway, Kurt Cobain – mówi marszałek i jak dodaje, obawiał się, iż jego syna również to spotka, że patrzył na tę chorobę jak na możliwość nieuniknionej tragedii, ale także jak na wyzwanie, z nadzieją, że uda się mu sprostać.
Czasami się jednak nie udaje. Jakub miał 28 lat. Wciąż trudno mi o tym mówić – przyznaje Adam Struzik.
Gdy myślę o tym, co się stało, to jako ojciec, ale i jako lekarz z wykształcenia, wiem, że zrobiłem wszystko, co mogłem. Miałem z Jakubem, z moim synem, dobry kontakt. Interesował się polityką, startował z list PSL, kibicował mojej karierze politycznej. Gdy pojawiały się krzywdzące opinie na mój temat, gdy mnie atakowano, bronił mnie, wspierał, korygował nieprawdę pojawiającą się na forach internetowych. Robił to, dopóki mógł, dopóki pozwalała mu choroba, a ja go w tej chorobie, w walce z nią wspierałem. Mieliśmy na tyle dobry kontakt, na ile można mieć dobry kontakt z chorym dzieciakiem. Nic więcej nie mogłem zrobić. Nie mam możliwości cudotwórcy, żeby go uleczyć
– podsumowuje marszałek województwa mazowieckiego w rozmowie z „Newsweekiem”.