Oficjalnym powodem powołania pełnomocnika jest wyjście naprzeciw rekomendacjom Banku Światowego oraz Najwyższej Izby Kontroli. Obie instytucje zgodnie wskazują, że w Polsce brakuje jednego, wiodącego podmiotu zajmującego się tematyką bezpieczeństwa drogowego.

Reklama

W projekcie przeczytać możemy, że „pełnomocnikiem jest sekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury i Rozwoju”. Aktualnie w resorcie jest dwóch ministrów w randze sekretarza stanu: Zbigniew Rynasiewicz i Waldemar Sługocki (który objął tę funkcję 7 stycznia br.).

PAP Archiwalny / Maciej Kulczyski

Jak w nieoficjalnych rozmowach przyznają urzędnicy MIR, przy tak zredagowanym tekście projektu, naturalnym kandydatem na to stanowisko jest Rynasiewicz. – Odpowiada on za zarządzanie infrastrukturą drogową, sprawuje też nadzór nad GDDKiA czy inspekcją transportu drogowego i ma spore doświadczenie w tematyce transportowej – twierdzi jeden z naszych rozmówców z MIR. Mało więc prawdopodobne, by funkcję pełnomocnika objął dopiero co powołany Waldemar Sługocki. Dodatkowo, Rynasiewicz jest jedną z osób, które złożyły podpis pod projektem.

Oczywiście na tym etapie w grę wchodzi scenariusz, zgodnie z którym w resorcie powołany zostanie nowy sekretarz stanu w charakterze pełnomocnika ds. bezpieczeństwa drogowego np. z nadania premier Ewy Kopacz. Tekst może być też przeredagowany w taki sposób, by do wyboru byli nie tylko sekretarze stanu, ale i podsekretarze (a tych ostatnich jest aż pięciu).

Poprosiliśmy resort o wyjaśnienia, jednak jego rzecznik Piotr Popa nie chce na tym etapie komentować sprawy. Usłyszeliśmy tylko, że projekt jest na wczesnym etapie prac i mogą jeszcze w nim nastąpić zmiany redakcyjne.

Gdyby jednak faktycznie Zbigniew Rynasiewicz został pełnomocnikiem, byłoby to znaczące umocnienie jego pozycji. Za czasów, gdy resortem kierowała Elżbieta Bieńkowska, spekulowano o dość chłodnych relacjach między nią a jej zastępcą. W kilku miejscach nieoficjalnie usłyszeliśmy, że Bieńkowska – choć doceniała kompetencje Rynasiewicza – postrzegała go jako urzędnika z politycznego nadania (udzielał się m.in. w sejmowej komisji infrastruktury, na stanowisko powołał go jeszcze poprzednik Bieńkowskiej Sławomir Nowak). Jednym z kulminacyjnych punktów coraz bardziej napiętych relacji było odwołanie w lutym 2014 r. przez Elżbietę Bieńkowską ówczesnego szefa GDDKiA Lecha Witeckiego – podobno bez skonsultowania sprawy w wiceministrem. Teraz, gdy stery objęła Maria Wasiak, relacje z Rynasiewiczem wyglądają ponoć znacznie lepiej.

Reklama

Kompetencje pełnomocnika będą dość szerokie. Ma mieć prawo m.in. do wnoszenia opracowanych przez siebie dokumentów rządowych do rozpatrzenia przez Radę Ministrów, może powołać zespół doradczy i zlecać przeprowadzenie badań i ekspertyz, a wszystkie wydatki związane z jego działalnością pokryje ministerstwo. W projekcie, przynajmniej na razie, nie ma żadnych informacji odnośnie dodatkowego wynagrodzenia dla pełnomocnika.

Byłemu ministrowi transportu w rządzie PiS Jerzemu Polaczkowi, oprócz sposobu wskazania pełnomocnika, nie podoba się także sama idea jego powoływania. – Mam obawy, że takie rozwiązanie nie tworzy nowej jakości. Nie widzę w tym żadnego sensu, bo to jest kompletna dewaluacja problemu, jakim jest bezpieczeństwo ruchu drogowego. Za takie zadania osobiście powinien odpowiadać minister transportu posiadający zaplecze eksperckie np. w postaci Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego działającej przy resorcie – wskazuje Jerzy Polaczek.