Błaszczak powiedział, że sprawę incydentu z limuzyną prezydenta Andrzeja Dudy wyjaśni do końca prokuratura. - Natomiast ja nie będę się powstrzymywał, jeżeli chodzi o zmiany w BOR. Zastaliśmy bałagan w BOR, zastaliśmy sytuację, która wymaga dogłębnej zmiany. Trzeba odnowić sprzęt. To są ośmioletnie zaniedbania poprzedniego rządu. I my te zaniedbania będziemy naprawiać. To, co zepsuto przez ostatnie lata, naprawimy - mówił Błaszczak dziennikarzom w Brukseli po zakończeniu spotkania ministrów spraw wewnętrznych państw UE.

Reklama

Jego zdaniem wypadek limuzyny prezydenta to właśnie "rezultat zaniedbań, nieodnawiania floty, którą dysponuje BOR, błędnych procedur" wprowadzonych przez poprzednich szefów Biura Ochrony Rządu.

Zwrócił uwagę, że byli ministrowie spraw wewnętrznych nie komentują wewnętrznych ustaleń BOR w sprawie incydentu. - Były minister (Bartłomiej) Sienkiewicz nie komentuje tych wniosków. A może pani minister (Teresa) Piotrowska by skomentowała, dlaczego dopuściła do tego, by instrukcje użytkowania samochodów były sprzeczne z instrukcjami firmy, która te samochody wyprodukowała? Czy odpowiadają oni za to, co się działo w czasie, kiedy nadzorowali BOR? Nie - dodał Błaszczak.

Pytany, czy planuje dalsze dymisje w BOR, Błaszczak odparł: - Proszę porównać dwie sytuacje: 2010 rok, szef BOR-u jest awansowany po tragedii smoleńskiej. A teraz ci sami politycy, tej partii, która wtedy rządziła, oczekują dymisji Biura Ochrony Rządu. O co w tym wszystkich chodzi? - mówił Błaszczak, dodając, że jego zdaniem "chodzi o sondaże", które pokazują wysokie poparcie dla PiS. - Stąd ta wściekłość i opozycja totalna - ocenił minister.

Reklama

- Mam propozycję dla tej opozycji totalnej: żeby pojechali i z ludźmi sobie porozmawiali - powiedział. - Wtedy usłyszą, jakie są problemy ludzi, bo mam wrażenie, że oderwali się od rzeczywistości - dodał.

W ubiegły piątek w samochodzie, którym podróżował prezydent, doszło do uszkodzenia opony tylnego koła, w wyniku czego auto wpadło w poślizg i zsunęło się do rowu. Nikomu nic się nie stało. Przyczyny zdarzenia badał zespół powołany przez szefa BOR płk. Andrzeja Pawlikowskiego. Nadal trwa postępowanie prokuratury i policji.

W czwartek wiceszef BOR płk Jacek Lipski przedstawił wewnętrzne ustalenia ws. incydentu z limuzyną prezydenta. Według niego czynności sprawdzające wykazały, że dwie instrukcje podpisane przez poprzednich szefów BOR - gen. Krzysztofa Klimka z 2013 r. i gen. Mariana Janickiego z 2009 r. - "są niezgodne z normami bezpieczeństwa, które przewidział producent pojazdu, obowiązującymi w 2010 r. (roku produkcji auta - PAP) w odniesieniu do opon dla samochodu BMW 7 High Security.

Poinformował też, że zwolniono dyrektora zarządu BOR, który odpowiada za transport VIP-ów.