Schetyna podkreślił na poniedziałkowej konferencji prasowej w Sejmie, że złożenie wniosku wynika m.in. z tego, że nie było reakcji na sobotnie wezwanie Platformy, by premier Beata Szydło zawiesiła w pełnieniu obowiązków Macierewicza do czasu wyjaśnienia twierdzeń z publikacji "Gazety Wyborczej" dot. m.in. kontaktów szefa MON z Robertem Luśnią - współpracownikiem służb PRL.
- Minister obrony narodowej musi być bez żadnego oskarżenia. Szczególnie w kontekście szczytu NATO i tego, co będzie się działo w Warszawie w perspektywie kilkunastu dni. Nie ma odpowiedzi, więc żądamy debaty, składamy ten wniosek i będziemy o tym rozmawiać w Sejmie - powiedział Schetyna.
Wtórował mu wiceprzewodniczący PO i b. szef MON Tomasz Siemoniak, który oświadczył, że Macierewicz jest "niewłaściwą osobą" na stanowisku ministra. - Minister obrony narodowej nie może być w centrum niejasnych powiązań i kontaktów. Nie słyszymy żadnych wyjaśnień. Wręcz przeciwnie. Najwyraźniej ta afera jest zamiatana pod dywan - powiedział Siemoniak.
B. szef MON podkreślił też, że nie było debaty przed decyzją o wysłaniu polskich żołnierzy do Kuwejtu i Iraku dla wsparcia koalicji walczącej z tzw. Państwem Islamskim. Według Siemoniaka za tą decyzją stoją prawdopodobnie "doraźne interesy polityczne". - To znaczy chęć, aby być może złagodzić krytykę zachodnich przywódców, którzy przyjadą na szczyt NATO do Warszawy, a nie długofalowe interesy Polski - powiedział Siemoniak.
Politycy PO ocenili, że "to jest nieodpowiedzialna polityka PiS" i "nie można jej zamiatać pod dywan".
Według Schetyny obecna sytuacja komplikuje przygotowania do szczytu NATO, który w lipcu ma się odbyć w Warszawie, i komplikuje "polską pozycję w Sojuszu Północnoatlantyckim i siłę, która była budowana przez ostatnie lata". Siemoniak dodał, że "każdy dzień pozostawania Antoniego Macierewicza na stanowisku ministra obrony narodowej jest ze szkodą dla Polski".
Dlatego politycy PO zdecydowali się złożyć wniosek o wyrażenie przez Sejm wotum nieufności wobec Macierewicza i - jak zapowiedział Schetyna - wniosek ten trafi do Sejmu jeszcze w poniedziałek.
Rzecznik MON Bartłomiej Misiewicz w reakcji na zapowiedź polityków PO ocenił, że wniosek o wotum nieufności wobec szefa MON to "działalność na szkodę bezpieczeństwa państwa polskiego". Misiewicz podkreślił, że wniosek ten pojawił się na trzy tygodnie przed szczytem NATO w Warszawie.
- Opozycja, poprzednicy, którzy mieli swoje pięć minut i ich nie wykorzystali, a wręcz zmarnowali, zmarnowali czas Polaków, zmarnowali pieniądze Polaków, doprowadzają do tego, że składają wniosek o wotum nieufności w momencie, kiedy minister obrony narodowej Antoni Macierewicz wywalczył dla Polski korzystne decyzje dotyczące zabezpieczenia wschodniej flanki Sojuszu - powiedział rzecznik MON.
Sobotnia "Gazeta Wyborcza" w artykule pt. "Antoni Macierewicz, jego firma i jego TW" napisała m.in., że "minister obrony zasiada w radzie Fundacji Głos, gdzie prezesem zarządu jest Robert Jerzy Luśnia - wieloletni współpracownik Macierewicza i peerelowskiej bezpieki". "Dlaczego minister obrony narodowej RP utrzymuje (choćby formalną) więź ze zdemaskowanym płatnym TW? Przecież od lat głosi, że należy zwalczać wpływy byłych współpracowników SB" - napisała gazeta.
Jeszcze w piątek MON wydało oświadczenie, w którym podkreślono, że "minister Macierewicz nie utrzymuje żadnych kontaktów z Robertem Luśnią. Natychmiast po uzyskaniu wiedzy o współpracy pana Luśni został on wydalony z Ruchu Katolicko-Narodowego (RKN), było to kilkanaście lat temu. Od tamtego czasu minister Macierewicz nie widział się i nie rozmawiał z Robertem Luśnią" - głosi oświadczenie.
W sobotę Schetyna - na specjalnie zwołanej konferencji prasowej - powiedział, że klub PO oczekuje i żąda informacji na ten temat na najbliższym posiedzeniu Sejmu.
Wniosek o wyrażenie wotum nieufności wobec ministra może być zgłoszony przez co najmniej 69 posłów. Sejm wyraża wotum nieufności większością głosów ustawowej liczby posłów - czyli musi za tym opowiedzieć się minimum 231 posłów.