W środę po południu Sejm debatuje nad poselskim projektem uchwały w sprawie powołania komisji śledczej do zbadania prawidłowości i legalności działań organów i instytucji publicznych wobec podmiotów wchodzących w skład "Grupy Amber Gold".
Małgorzata Wassermann powiedziała, że w ciągu trzech lat działalności Amber Gold pokrzywdzonych zostało 18 tys. obywateli na kwotę przekraczającą 850 mln zł. Powstaje pytanie, jak mogło dojść do tak licznych zaniedbań ze strony tak wielu szczegółowo opisanych w uchwale instytucji - powiedziała posłanka PiS.
Podkreśliła, że komisja śledcza nie będzie badać działalności grupy prywatnych spółek, bo w tym zakresie toczy się postępowanie przed sądem karnym. Rolą zaś komisji jest ustalenie, dlaczego żadna z szeregu instytucji powołanych do kontroli tego typu podmiotów nie dopełniła należycie swoich obowiązków - podkreśliła Wassermann.
Zwróciła uwagę, że prezes Amber Gold Marcin P. był prezesem spółki, mimo że nie mógł nim być, a udało się zarejestrować spółki mimo niewypełnienia przewidzianych prawem obowiązków. Dodała, że grupa nie składała sprawozdań i deklaracji podatkowych i nie ponosiła konsekwencji.
Zarzuciła nieudolność urzędnikom Ministerstwa Finansów, a także prokuraturze, która odmawiała zajęcia się sprawą, mimo zawiadomienia Komisji Nadzoru Finansowego. Pytała, dlaczego nie reagował UOKiK, kiedy oferty Amber Gold już na pierwszy rzut oka wydawały się niezgodne z prawem i niemożliwe do realizacji.
Wassermann pytała także, jakie działania podjęły ministerstwa gospodarki i infrastruktury oraz gdzie były służby specjalne. Na końcu powstaje pytanie, co stało się z tak ogromną kwotą pieniędzy, którą wyłudzili oskarżeni - dodała posłanka PiS.
Pytań jest bardzo wiele. Wyjaśnienie tych mechanizmów leży w interesie całego społeczeństwa, które często za drobne błędy przy prowadzeniu działalności gospodarczej jest karane wysokimi sankcjami. Jesteśmy to również winni 18 tys. obywateli oraz ich rodzinom, którzy w wyniku tej piramidy finansowej utracili bardzo często majątki swojego życia - powiedziała Wassermann.
Amber Gold to firma, która miała inwestować w złoto i inne kruszce. Działała od 2009 r. do 2012 r., a klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - od 6 do nawet 16,5 proc. w skali roku - które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych.