Będziemy chcieli zacząć od tych nieruchomości, które wydaje się, że wiążą się z dużą skalą krzywd, dotyczą dużej wartości, ale jednocześnie (...) widzimy, że jesteśmy jeszcze w stanie je zatrzymać - powiedział w poniedziałek Patryk Jaki na briefingu przed pierwszym roboczym spotkaniem członków komisji. Jak dodał, niektóre sprawy toczą się tak szybko, że działania komisji mogą doprowadzić do tego, że niektóre niepożądane działania zostaną wstrzymane.

Reklama

Jaki na razie nie podał, którymi konkretnie nieruchomościami zajmie się komisja w pierwszej kolejności. Zapowiedział, że po powołaniu przez Sejm ostatniego członka komisji jeszcze tego samego dnia, albo następnego, komisja się spotka i wtedy zapadnie decyzja, którymi sprawami się zajmie oraz jakich świadków i strony wezwie w ciągu następnych dwóch tygodni na rozprawę. Szef komisji przyznał, że ma swoje typy, jeśli chodzi o świadków, którzy mają być wezwani - ale ich nie ujawnił.

Powiedział też, że wyobraża sobie prace komisji bez przesłuchania prezydent stolicy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Komisja będzie pracowała na dokumentach, które były wytwarzane m.in. w siedzibie m.st. Warszawy - dodał. Pytany o zapowiedzi Gronkiewicz-Waltz, że nie stawi się przed komisją, Jaki odparł: Nie chciałbym sięgać nigdy do środków przymusu, raczej będę to taktować jako ostateczność.

Zachęcam panią prezydent do tego, aby się nie bała, tylko stawiła czoło wezwaniu i pokazała, że tak jak mówiła wielokrotnie, jest niewinna i nic nie wiedziała o tym, co działo się w Warszawie ws. reprywatyzacji - oświadczył szef komisji. Dodał, że jedyny powód takich zapowiedzi prezydent stolicy, który przychodzi mu na myśl, to jest po prostu strach przed zadaniem szczegółowych pytań. Podkreślił, że jeśli dana osoba nie stawia się, nie wstrzymuje to działań komisji; a to, że świadek lub strona nie stawia się, działa na jego niekorzyść.

Reklama

Pytany, czy wezwanie prezydent stolicy można odbierać w kategoriach politycznych, Jaki odpowiedział, że do afery reprywatyzacyjnej doszło podczas rządów PO, wszystkie ich instytucje, które były od nich zależne, CBA i prokuratura, chowały sprawę pod dywan. Wiem, że będzie bardzo wielu ludzi, którzy będą chcieli utrudniać naszą pracę; którzy będą nam przeszkadzali, ale chcę powiedzieć, że nic z tego nie będzie"- zapowiedział Jaki.

Pytany, czy nie obawia się, że sądy administracyjne - do których będzie można się odwoływać od decyzji komisji - będą je uchylać, Jaki odparł, że taka obawa istnieje, dlatego komisja może będzie pracowała trochę wolniej niż mogłyby na to wskazywać oczekiwania społeczne. Dodał, że na początek może to być jedna nieruchomość miesięcznie, a materiały będą bardzo starannie zbierane i analizowane - żeby nie dać pretekstu, również nieżyczliwym środowiskom sędziowskim, do tego, aby takie decyzje uchylać. Chcemy jak najlepiej pracować, by ta decyzja nie została uchylona" - zapewnił.

Jaki zaznaczył, że nie ma możliwości, by po decyzji komisji ws. danej nieruchomości została ona zaraz sprzedana. Sekundę po podjęciu decyzji nasz pracownik jedzie i blokuje obrót tą nieruchomością - podkreślił. W poniedziałek po południu odbędzie się pierwsze robocze spotkanie członków komisji - mają dyskutować, którymi nieruchomościami się zająć.

Reklama

Do pierwszego formalnego posiedzenia ma dojść po powołaniu ostatniego członka komisji - Sejm ma ponowić wybór kandydata Nowoczesnej. W czwartek Sejm wybrał siedmiu członków komisji. Są to zgłoszeni przez PiS - komornik Łukasz Kondratko, poseł Jan Mosiński, poseł Paweł Lisiecki i prawnik Sebastian Kaleta (rzecznik resortu sprawiedliwości); przez PO - poseł Robert Kropiwnicki; przez Kukiz'15 - prawnik Adam Zieliński i przez PSL - radca prawny Bartłomiej Opaliński.

Potrzebnej większości nie uzyskał kandydat N poseł Jerzy Meysztowicz, któremu sejmowa komisja odmówiła pozytywnej rekomendacji, gdy się okazało, że członek rodziny posła ubiega się o zwrot nieruchomości w stolicy. Procedura wyboru na wakat w komisji będzie powtórzona.

Komisja, jako organ administracji, ma badać zgodność z prawem decyzji administracyjnych ws. reprywatyzacji warszawskich nieruchomości. Jaki wcześniej mówił, że chciałby, aby komisja pracowała w miarę szybko, ale starannie, a nad jedną sprawą - plus minus od miesiąca do półtora, choć zależy to m.in. od sprawności przesłuchań stron i świadków oraz gromadzenia dokumentów. Jaki chciałby też, by rozprawy przed komisją odbywały się co najmniej raz w tygodniu - prace własne członków komisji mają się odbywać codziennie. Rozprawy komisji - która będzie obradować w największej sali gmachu MS - będą jawne dla mediów.

Komisja może utrzymać w mocy decyzję reprywatyzacyjną (uznać słuszność zwrotu nieruchomości), albo uchylić ją i podjąć decyzję merytoryczną, która pozwoli odebrać bezprawnie pozyskaną nieruchomość. Będzie też mogła uchylić decyzję reprywatyzacyjną i przekazać sprawę do ponownego rozpatrzenia organowi, który ją wydał, wraz z wiążącymi wskazaniami co do dalszego postępowania.

Komisja może stwierdzać wydanie decyzji reprywatyzacyjnej z naruszeniem prawa, jeśli wywołała ona nieodwracalne skutki prawne. Wtedy komisja może nałożyć na osobę, która skorzystała na wydaniu decyzji, obowiązek zwrotu nienależnego świadczenia w wysokości odpowiadającej wartości bezprawnie przejętej nieruchomości. Można od tego odstąpić w zależności od "stopnia przyczynienia się przez osobę, na rzecz której decyzja reprywatyzacyjna została wydana, (...) do wydania tej decyzji".

Komisja może wstrzymywać postępowania innych organów, np. sądów oraz wpisywać w księgach wieczystych ostrzeżenia o toczącym się postępowaniu. Może też przyznawać od miasta Warszawy odszkodowania lub zadośćuczynienia lokatorom, jeśli nieprawidłowości reprywatyzacyjne spowodowały pogorszenie ich sytuacji materialnej.