Na początku tygodnia Prokuratura Krajowa potwierdziła informacje "Faktu", że w trumnie b. dowódcy Wojsk Specjalnych gen. Włodzimierza Potasińskiego znajdowały się szczątki trzech innych osób oraz że w trumnie b. Dowódcy Operacyjnego Sił Zbrojnych, gen. Bronisława Kwiatkowskiego znaleziono szczątki innych osób. Na początku roku okazało się, że zamienione zostały ciała b. szefa PKOl Piotra Nurowskiego i b. prezydenckiego ministra Mariusza Handzlika.
Ekshumacje, które w tej chwili się odbywają są dla nas wyjątkowo bolesne. Chcielibyśmy zaapelować w szczególności do polityków Platformy Obywatelskiej o bardziej wstrzemięźliwe wypowiedzi. My żeśmy byli oszukiwani na temat sekcji; mówiono nam, że tych trumien nie można otwierać - mówił Grzegorz Januszko, ojciec stewardesy Natalii Januszko, która zginęła w katastrofie smoleńskiej.
Dodał też, że jest ewidentnym kłamstwem twierdzenie, iż rodziny naciskały, aby pogrzeby odbyły się jak najszybciej. Gdybyśmy wiedzieli, co byśmy mogli zastać w tych trumnach, to byśmy na pewno wtedy jeszcze żądali tych sekcji natychmiast po powrocie - mówił Januszko.
Myśmy byli okłamani. Nam powiedziano, że z dokładnością, ze starannością, to wszystko było zbadane, po to, żeby uśpić naszą czujność, żebyśmy się nie domagali tego a teraz to, co wychodzi w trakcie tych ekshumacji w dużym stopniu tłumaczy dlaczego pewne osoby nie chciały tych sekcji - powiedział.
Z kolei Ewa Kochanowska, wdowa po Rzeczniku Praw Obywatelskich Januszu Kochanowskim podkreślała, że istnieją standardy dotyczące identyfikacji osób zmarłych tragicznie. Jak mówiła obowiązuje dziesięciostopniowa skala, gdzie rozpoznanie naoczne jest jedną z ostatnich czynności.
Rodziny zostały zmuszone do tej czynności na początku. Jednocześnie uprzedzono nas, że powinniśmy szczególnie starannie oglądać szczątki, bo trumny nie będą otwierane w Polsce - mówiła. Ten zakaz otwierania trumien ciąży nad nami do dnia dzisiejszego, kiedy wreszcie po latach Prokuratura Krajowa zdecydowała się uporządkować sprawy naszych bliskich - dodała.
Zrobiliście przez siedem lat tyle nieszczęścia, dotknęliście nas najgorszym z możliwych cierpieniem - zamilczcie - powiedziała Kochanowska odnosząc się do polityków PO.
"Kopacz pojechała do Moskwy pilnować, żeby dotrzymane zostały warunki rosyjskie"
Magdalena Merta pytana była w TVP Info o przesłuchania b. premier Ewy Kopacz, która w środę, w Prokuraturze Krajowej zeznawała w charakterze świadka, w śledztwie dotyczącym m.in. nieprzeprowadzenia sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej.
Gdy doszło do katastrofy smoleńskiej Kopacz pełniła funkcję ministra zdrowia i wraz z zespołem ekspertów, pojechała do Moskwy, by uczestniczyć w identyfikacji ofiar.
Jeśli chodzi o panią premier Kopacz to znakomicie wiemy, że nic w tym, co mówiła, nie było prawdą - stwierdziła Merta. W jej opinii, Ewa Kopacz pojechała do Moskwy pilnować, żeby dotrzymane zostały warunki rosyjskie, pojechała pilnować rodzin, żeby w żaden sposób ich postępowanie nie naruszyło rosyjskiego interesu (...) żeby utwierdzić Rosjan w ich bezkarności w postępowaniu wobec tych, którzy zginęli"- powiedziała. Przyzwoitość to chyba ostatnia rzecz, o którą można by panią premier podejrzewać - dodała.
Dopytywana, czy członkowie polskiej delegacji, w tym Ewa Kopacz, powinni ponieść odpowiedzialność polityczną czy karną, w związku z ich działaniami w Moskwie w kwietniu 2010 roku, odparła: Trudno mi to rozstrzygać, bo nie jestem prawnikiem. Zdałabym się tutaj na opinie profesjonalistów. Podkreśliła, że w Polsce są "fachowcy", którzy mogą rozstrzygnąć, czy członkowie polskiej delegacji dopuścili się działania na szkodę państwa.