W trakcie porannych czwartkowych głosowań poseł Nowoczesnej Adam Szłapka złożył wniosek o przerwę, by - jak mówił - w świetle ostatnich doniesień, dać premier Beacie Szydło szansę na zdymisjonowanie szefa MSWiA Mariusza Błaszczaka i wiceszefa MSWiA Jarosława Zielińskiego.
- Na ostatnim posiedzeniu Sejmu wysłuchaliśmy informacji rządu ws. śmierci i tortur pana Igora Stachowiaka na posterunku policji we Wrocławiu, wtedy właściwie wszystkie kluby parlamentarne jednoznacznie mówiły, że minister, który przez rok nie był w stanie rozwikłać sprawy tortur i śmierci obywatela RP, przez rok mataczył w tej sprawie, gdyby miał honor, to by się po prostu podał do dymisji - mówił.
- W świetle informacji, które uzyskaliśmy wczoraj wiemy, że panowie ministrowie (spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak i wiceszef MSWiA Jarosław Zieliński) przed wysoką izba kłamali, mówiąc, że policja nie miała tych nagrań - dodał.
W odpowiedzi na wystąpienie Szłapki prezes PiS Jarosław Kaczyński złożył wniosek przeciwny. - Wnioskuję o to, żeby nie uwzględniać wniosku pana posła Szłapki z następujących względów: w latach 2012-2015 na komisariatach policji zginęły 42 osoby - mówił Kaczyński.
- Za czasów rządów w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych pana posła, pana przewodniczącego Schetyny, zginęło 5 osób, czyli 5 razy powinien podać się do dymisji, a poza tym przypomnijcie sobie Smoleńsk i kto się podał do dymisji za Smoleńsk - dodał prezes PiS.
Wiceminister Zieliński, pytany przez dziennikarzy w czwartek w Sejmie o nagrania z kamery paralizatora, odpowiedział: "ja taśm nie widziałem, nie znałem".
Posłanka Kamila Gasiuk-Pihowicz (N) przekonywała na późniejszej konferencji prasowej, że "wszystko wskazuje na to, że politycy PiS oraz ich podwładni kluczą, unikają jasnych odpowiedzi, nie chcą pociągnąć nikogo do odpowiedzialności w tej bulwersującej sprawie".
- To jest - jak podkreślają karniści - stosunkowo prosta sprawa. Mamy podejrzanych, mamy ofiarę, mamy dowód w postaci filmu, pokazującego jak Igor Stachowiak był torturowany na komisariacie i ta sprawa nadal nie jest wyjaśniona. To udowadnia, że instytucje kierowane przez polityków PiS są nieudolne w wykonywaniu swoich działań - mówiła Gasiuk-Pihowicz.
Szłapka dodał, że to jest sprawa, która "dyskwalifikuje" Błaszczaka, Ziobrę i Zielińskiego, z pełnienia ważnych funkcji publicznych. - W normalnych demokratycznych państwach prawa tego typu sytuacja są kryzysem całego gabinetu. Sądzę, że w Wielkiej Brytanii, czy w Niemczech tego typu sytuacja doprowadziłaby do upadku całego rządu - stwierdził polityk N.
Szłapka przekonywał też, że Błaszczak jako nadzorca policji nie powinien wydawać opinii ws. imprez masowych. - To, co minister Błaszczak powiedział wczoraj, że Woodstock dostanie negatywną opinię policji, jest ingerencją, jest naciskiem czysto politycznym na funkcjonariuszy policji, żeby wydawali polecenia zgodnie z linią partyjną, czy linią ideologiczną PiS - zaznaczył.
Szłapka ocenił, że jest to "absolutny skandal" i widać, że Błaszczak "boi się" ludzi, którzy cenią sobie wolność.
W środę w radiowej Jedynce Błaszczak był pytany o zagrożenia dotyczące bezpieczeństwa związanego z zaplanowanym na początek sierpnia w Kostrzynie nad Odrą Przystankiem Woodstock - festiwalem muzycznym związanym z kierowaną przez Jerzego Owsiaka Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy. Minister powiedział, że w tym roku opinia policji dotycząca Przystanku Woodstock będzie negatywna. - Wszyscy mamy świadomość, co się dzieje za naszą zachodnią granicą (...). W grudniu ubiegłego roku doszło do zamachu terrorystycznego w Berlinie, w którym zginął Polak - przypomniał szef MSWiA.
Igor Stachowiak w połowie maja ubiegłego roku został zatrzymany na wrocławskim rynku. Według funkcjonariuszy, mężczyzna był agresywny i dlatego musieli użyć paralizatora. Po przewiezieniu na komisariat stracił przytomność i pomimo reanimacji zmarł. Sprawa wróciła po wyemitowaniu reportażu w TVN24, gdzie m.in. pokazano zapis z kamery paralizatora, którego kilkakrotnie użyto wobec mężczyzny.
"Fakty" TVN podały w środę, że 18 maja 2016, trzy dni po śmierci mężczyzny, na polecenie Komendanta Głównego Policji policyjne biuro kontroli zwróciło się do prokuratora z wnioskiem o zapoznanie się z aktami i otrzymało zgodę, a dzień później dwaj funkcjonariusze potwierdzili zapoznanie się z aktami własnoręcznymi podpisami.
Cytowana w materiale rzeczniczka Prokuratury Krajowej Ewa Bialik przekazała, że 19 maja 2016 roku kontrolerzy zapoznali się z aktami sprawy, w których znajdował się zapis z paralizatora Taser X2. Dodała, że funkcjonariusze policji mieli możliwość obejrzenia i wykonania kopii materiału dowodowego przekazanego im w całości.