W środę "Deklarację Opolską" podpisali przedstawiciele opolskiej PO, Nowoczesnej, PSL, SLD, KOD i radni klubu Mniejszość Niemiecka w sejmiku województwa. Jako cel pierwszej tego typu inicjatywy w kraju, sygnatariusze DO podkreślali obronę wartości demokratycznych przed działaniami rządzącego obecnie obozu prawicy. Członkowie DO zapowiedzieli, że są otwarci na kolejne ugrupowania i nie wykluczają wystawienia wspólnych kandydatów w zbliżających się wyborach samorządowych.
W odpowiedzi Partia Razem wystosowała oświadczenie, w którym sceptycznie ocenia szanse zawartego przez partie opozycyjne porozumienia. Jako pro-demokratyczna opozycja uważamy, że idea zjednoczenia wszystkich lokalnych środowisk przeciwko PiS-owi i opolskim "Jakiewiczom" (z Opola pochodzi wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki - PAP) jest nieskuteczna i doprowadzi do zgubnych konsekwencji. Zapomnienie o różnicach w programie dla walki o demokrację jest jej zaprzeczeniem. W takiej sytuacji obywatelki i obywatele są bez możliwości wyboru - czytamy w oświadczeniu.
Autorzy dokumentu przypominają, że głosy wyborców różnych partii, działających w koalicji, nie muszą się sumować. Pozwala nam to przypuszczać, że zjednoczenie się nie będzie skuteczne w walce z zapędami PiS-u. Taka praktyka prowadzi do tego, że pozycja bezwzględnych przywódców zostaje jeszcze wzmocniona. Dokładnie tak, jak dzieje się to na Węgrzech" - uważają politycy Razem.
Przedstawiciele lewicowej partii są zdania, że wśród reprezentantów Deklaracji Opolskiej są politycy, którzy nie zasługują na zaufanie, a ich działania będą skierowane nie na rozwój demokracji, ale zwalczanie wewnętrznej opozycji.
Jesteśmy realną alternatywą dla szkodliwego i niekończącego się układu dwóch partii. Dlatego uważamy, że przystąpienie naszej partii do Deklaracji Opolskiej stanowiłoby błąd, którego konsekwencje ponosić będziemy wszyscy - uważa Michał Pytlik z Partii Razem.