Ryszard Petru podkreślał, że kluczową kwestią dla Nowoczesnej jest zachowanie przez nią ideowości, ponieważ utożsamiający się z ideami elektorat jest jej fundamentem.
Jeżeli mamy te same wartości, te same cele, potem można rozmawiać o taktyce, ale fundamentem jest, żebyśmy się nie spierali o to, co nas łączy - wskazywał polityk. W związku z tym, że chcemy być i jesteśmy partią idei, mamy bardzo jednoznaczny program gospodarczy i światopoglądowy, naszym celem, do którego dążymy, jest poparcie rzędu 15 proc." - powiedział. To jest grupa, którą chcielibyśmy mieć ze sobą związaną na długie, długie lata - zadeklarował.
W późniejszej rozmowie z dziennikarzami lider Nowoczesnej wyjaśnił, że chodzi o poziom stałego "utrwalenia się w elektoracie". Żeby ten elektorat czuł, że reprezentujemy te same wartości, że może na nas liczyć - zaznaczył. Mówimy o takiej dobrej bazie na wszelkie czasy - dodał.
Podczas konwencji Petru zachęcał członków partii m.in. do udziału w akcji "Robię zakupy, kiedy chcę", w ramach której w niedzielę w całej Polsce politycy Nowoczesnej mają zbierać podpisy pod petycją w sprawie ustawy ograniczającej handel w niedziele. Przekonywał, że akcja będzie organizowana tak, aby mogła stać się przedsięwzięciem szerszym, nie tylko partyjnym – m.in. poprzez rozdawane naklejki z hasłami typu "Robię zakupy, kiedy chcę", czy "Chcę pracować w niedzielę" – bez loga partii.
Podkreślał, że akcja ta pokazuje wartości Nowoczesnej i jej członków, którzy są zwolennikami aktywności oraz wolności gospodarczej i zawodowej. Jesteśmy za tym, żeby nie było zakazów, ale były szanse - powiedział.
Odnosząc się do piątkowego spotkania prezydenta Andrzeja Dudy z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim na temat zmian w sądownictwie, Petru wyraził pogląd, że nie będzie to reforma, a "destrukcja polskiego sądownictwa". Rozmowę Duda-Kaczyński określił jako "swego rodzaju teatr". Tam nie ma wielkiego sporu, jest tylko spór czy sądownictwo będzie miał (minister sprawiedliwości Zbigniew – PAP) Ziobro, nad którym większą kontrolę ma Kaczyński, czy Andrzej Duda. Ale nie oszukujmy się, będzie to bardzo podobna akcja do poprzedniej, czyli próba zawłaszczenia sądownictwa - uważa lider Nowoczesnej.
Zadeklarował, że mimo świadomości ograniczeń związanych z liczbą 27 posłów, jego ugrupowanie zrobi wszystko, "aby podnieść koszt dla PiS-u tej akcji", żeby wykazać społeczeństwu, że będzie to "istotne złamanie zasad demokracji", a także, że zmiana będzie oznaczała, "że oni naprawdę będą mogli wydać wyroki w całym kraju".
Petru zaapelował jednocześnie, by nie oczekiwać, że całą pracę będą wykonywali parlamentarzyści. W tym kontekście prosił o zaangażowanie wszystkich członków partii, m.in. w internecie, również przed przyszłorocznymi wyborami samorządowymi. Zaznaczył, że nie wiadomo, jakie będą w nich reguły gry, stąd Nowoczesna na razie będzie się do nich przygotowywała według dotychczasowych zasad.
Petru mówił, że kluczową kwestią dla partii jest większa, niż dotychczas, obecność w samorządzie. Nowoczesna ma więc szukać kandydatów na prezydentów, burmistrzów i radnych, którzy następnie będą "ciągnęli" listy kandydatów na radnych.
Petru apelował przy tym, aby nie przejmować się doraźnymi sondażami czy wynikami. Przypomniał wybory w Rybniku przed trzema laty, gdzie obecny prezydent, Piotr Kuczera z PO, wygrał w drugiej turze, mimo że w pierwszej miał poparcie na poziomie poniżej 30 proc., a jego kontrkandydat (były prezydent Rybnika Adam Fudali) – blisko 50 proc.
Zachęcając działaczy do przedwyborczej aktywności, zastrzegł, że władze partii będą chciały mieć wpływ tylko na obsadę kandydatów na prezydentów w miastach wojewódzkich. W pozostałych ośrodkach Nowoczesna ma być otwarta "na wszelkie rozwiązania", także w kontekście rozmów z lokalnymi komitetami, przy zastrzeżeniach, że "z PiS-em nie idziemy" i z "Kukizem wolelibyśmy też nie".
Pytany przez dziennikarzy o ewentualne koalicje wyborcze na poziomie regionalnym Petru uznał, że "koalicja z samą Platformą nie wystarczy, bo nie będzie efektu świeżości". Jego zdaniem – przy założeniu dotychczasowej ordynacji - możliwe są dwa warianty: osobny start wszystkich opozycyjnych ugrupowań, choć lepsza, jak ocenił, byłaby "szeroka koalicja sił opozycyjnych" - razem z PSL i lewicą, choć bez Partii Razem.