Oczywiście to, kto stoi na czele rządu, to zawsze jest wypadkowa różnych okoliczności i wszystko może się zmienić. Podchodzę do tego z pokorą, ale na dziś nie widzę w Polsce sytuacji, która wymagałaby jakichś gwałtownych zmian w rządzie – stwierdza premier Beata Szydło, w wywiadzie dla „Polski The Times”, w odpowiedzi na pytanie, czy pozostaje na swoim stanowisku.
Szydło o spotkaniach z Kaczyńskim
W ocenie szefowej rządu układ władzy, w którym to ona sprawuje urząd premiera w stałym porozumieniu z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim nadal sprawdza się „bardzo dobrze” - czytamy.
Być może czasem jest niedosyt spotkań, głębszej analizy spraw, ale to wynika tylko z braku czasu – mówi premier. Jednocześnie przyznaje, że jest świadoma „tego, co trzeba poprawić, aby pracować jeszcze skuteczniej”. Jak pisze gazeta, tym samym potwierdza, że w najbliższych dniach do zmian w rządzie dojdzie.
Mogę powiedzieć tylko tyle, że jeżeli ktoś traci tempo, musi usiąść na ławce rezerwowej – powiedziała Beata Szydło odpowiadając na pytania o rekonstrukcję.
Jednocześnie przyznaje, że nie wszystkie zachowania polityków jej obozu budzą jej aprobatę, jak choćby ostatnie lekceważące wypowiedzi na temat strajkujących rezydentów. Potwierdza również, że bywało, iż zauważała, że niektórzy ministrowie próbują walczyć o wpływy w spółkach skarbu państwa i jako szefowa rządu musiała interweniować - czytamy na e-stronie „Polski The Times”.
Premier Szydło: Zmęczona to się może czuć Angela Merkel
Ja nie powiedziałabym dziś, że nie mamy z kim przegrać. Mamy. Możemy także przegrać z samym sobą. I choć oceniam, że na dziś opozycja jest bardzo słaba, to przestrzegałabym wszystkich moich kolegów przed zbytnim optymizmem – ostrzega szefowa rządu.
Premier zapewnia, że nie czuje się zmęczona swoją rolą. "Czuje się dobrze w tym miejscu" – mówi. Jak dodała, zmęczona "może się czuć Angela Merkel, która rozpoczyna 13. rok rządzenia".
Premier: Czasami trafia mnie szlag
Jak pisze gazeta, szefowa rządu przyznaje, że czasem po ludzku trafia ją szlag, kiedy słyszy po raz kolejny, że choć jest premierem, to nie ma nic do powiedzenia w praktyce, jednak szybko o tym zapomina i robi swoje. - Nigdy nie jest tak, że jest się lubianym przez wszystkich. Czasem słyszę zarzuty, że nie jestem decyzyjna. A ja podejmuję wiele decyzji, tyle, że niekoniecznie muszą one być wszystkim na rękę. Również w mojej partii – tłumaczy.
Premier Szydło przypomina również, że nigdy nie ukrywała, iż ważne decyzje konsultuje z Jarosławem Kaczyńskim. - Martwiłabym się raczej, gdyby przestał ze mną rozmawiać – mówi w wywiadzie dla „Polski The Times” Beata Szydło.
Jej zdaniem „zdrowe podejście do polityki” ma dzięki temu, że nie oderwała się od zwykłych ludzi. - Wciąż obracam się wśród nich: robię jak oni zakupy, chodzę wciąż do tej samej fryzjerki, pani Kasi, czy jak dawniej do kina w Bielsku-Białej, a niekoniecznie w blasku fleszy w Warszawie. Zdradzę, że ostatnio nikt nie zauważył, że pojechałam do domu pociągiem i to było świetne – dodała premier.
W wywiadzie Beata Szydło odnosi się również do sporu na linii rząd – prezydent w sprawie reformy sądownictwa. Nie ukrywa, że miała żal do Andrzeja Dudy za weta dwóch ustaw, ale – jak deklaruje – już jej przeszło. - Na tyle na ile go znam, wiem, że się na nim w tej sprawie nie zawiodę – stwierdza szefowa rządowa. Odrzuca sugestie, płynące również z samego PiS, jakoby weta prezydenckie były podyktowane chęcią zaznaczenia swojej pozycji przez Andrzeja Dudę. - Sądzę, że tu nie chodziło o żadne ego, jak twierdzą niektórzy. (…) Myślę, że faktycznie miał te wątpliwości. Moim zdaniem nie docenił tylko kontekstu politycznego – zauważa Beata Szydło.
Beata Szydło o Tusku
Na pytanie, jak ocenia współpracę z szefem Rady Europejskiej Donaldem Tuskiem, czy unijną komisarz ds. rynku wewnętrznego i usług Elżbietą Bieńkowską, premier powiedziała: "Mam wrażenie, że oni chyba poczuli się bardziej Europejczykami, niż wszyscy inni Europejczycy. Dali sobie naiwnie narzucić narrację, według której istnieje coś tak uniwersalnego, jak Unia Europejska, która jednakowo o wszystkich dba. A trzeba być realistą. Tak nie jest".
- Ja widzę, jak funkcjonują w praktyce politycy europejscy z innych krajów: pełniąc swój mandat, nigdy nie zapominają, skąd pochodzą. Chciałabym, by Donald Tusk pamiętał skąd pochodzi - dodała Szydło.
Podkreśliła, że pod naciskiem polskiego rządu, Tusk zmienił stanowisko w kwestii polityki migracyjnej, co - jak mówiła - odczytuje jako "pozytywny sygnał". - Czy jest to zmiana trwała? Nie jestem pewna. Zobaczymy - stwierdziła szefowa rządu.
Premier uważa, że po ostatnim posiedzeniu Rady Europejskiej zmienia się nastawianie wobec Polski i jest to duży sukces. Ale - jak dodała - w UE będą jeszcze podejmowane próby "stawiania Polski do kąta", bo "ten europejski salon personalnie, mentalnościowo jeszcze się nie zmienił".
- Myślę jednak, że kryzys imigracyjny był taką cezurą w myśleniu i działaniu Unii. Nie ma powrotu do tej Europy, która była przed nim. To, że w wielu krajach dochodzą do głosu partie bardzo eurosceptyczne, to jest wynik tego kryzysu - powiedziała szefowa rządu.
Pytana o dysonans pomiędzy tym, co w temacie imigrantów mówi Kościół a polską polityką w tym zakresie, premier powiedziała: "Kościół patrzy na to z innej perspektywy. Dzieło miłosierdzia, które Kościół chce realizować, jest wspaniałe, ale moja głęboka wiara w to miłosierdzie musi iść w parze z pragmatyzmem i odpowiedzialnością za ludzi, za państwo. Nie możemy udawać, że terroryści nie wykorzystują fali migracyjnej. Terroryzm w Europie jest faktem. To, że asymilacja tak różnych grup kulturowych jest bardzo trudna - także".
Dodała, że ludziom trzeba pomagać i rząd polski się w to angażuje przez różne akcje pomocowe i charytatywne. - Jeszcze teraz pod koniec roku część pieniędzy z rezerwy budżetowej przeznaczyliśmy właśnie na uczestnictwo w takich projektach Unii - powiedziała premier.