Na czele listy tych, którzy nie polecieli do Smoleńska prezydenckim samolotem znajduje się Jarosław Kaczyński - pisze "Fakt". Prezes PiS miał towarzyszyć swemu bratu i bratowej, jednak zdecydował się zostać w domu, aby opiekować się chorą matką. Miejsce Jarosława Kaczyńskiego zajął Zbigniew Wassermann. Podobna sytuacja spotkała Bogdana Klicha, którego od lotu również odwiodła troska o zdrowie matki.

Reklama

Kilku osobom na przeszkodzie stanęły osobiste problemy zdrowotne. W tym gronie znaleźli się m.in. żołnierz AK i współzałożyciel ZChN Jerzy Woźniak, poseł PiS Stanisław Ożóg, współzałożyciel KPN Adam Macedoński, związkowiec Mieczysław Gil czy pracownica Kancelarii Prezydenta Zofia Kruszyńska-Gust. Ta ostatnia zrezygnowała dosłownie w ostatniej chwili - jako jedyna nie stawiła się do odprawy 10 kwietnia 2010 roku.

Na liście pasażerów nie znalazła się także posłanka PiS Jolanta Szczypińska, która w ostatniej chwili oddała swoje miejsce reprezentantowi Rodzin Katyńskich. Podobnie postąpili dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego Jan Ołdakowski oraz Ewa Gruner-Żarnoch, prezes szczecińskiego stowarzyszenia Katyń, którzy ustąpili miejsca rodzinom pomordowanych żołnierzy. Na pokładzie nie znalazł się także brat Marii Kaczyńskiej, pułkownik Konrad Mackiewicz - a to z powodu nieważnego paszportu.

Z kolei Jana Englerta zatrzymał nawał obowiązków, stąd też zamiast niego poleciał inny aktor, wieloletni członek Związku Piłsudczyków, Janusz Zakrzeński.

Z lotu zrezygnował też Tadeusz Iwiński, tłumacząc się tym, że był już w Katyniu dwa razy. Zwolnione przez niego miejsce zajęła Jolanta Szymanek-Deresz. Natomiast Stanisław Żelichowski swoje miejsce w samolocie odstępował aż dwa razy. Najpierw Leszkowi Deptule, któremu ze względów rodzinnych bardzo zależało na udziale w rocznicowych uroczystościach. Później okazało się, że jednak zarówno Deptuła, jak i Żelichowski mogą lecieć, ale wtedy o odstąpienie miejsca poprosił tego drugiego poseł Wiesław Woda.

Reklama

Na pokładzie feralnego tupolewa nie znalazł się również Bogusław Sonik, któremu zaproponowano miejsce w prezydenckim samolocie, kiedy nie dostał się na wcześniejszy lot. Ostatecznie jednak Sonik nie poleciał, bowiem 10 kwietnia otwierał w Parlamencie Europejskim wystawę "Katyń. Zbrodnia. Polityka. Moralność".

Z lotu zrezygnowali także Grzegorz Schetyna i Rafał Grupiński. Miejsce tego pierwszego zajął Grzegorz Dolniak. W samolocie nie znalazł się również szef BOR, generał Marian Janicki, który potem ujawnił, że pierwotnie na pokład Tu-154 mieli trafić szefowie policji, straży granicznej, Państwowej Straży Pożarnej oraz właśnie BOR-u, ale doszło do zmiany planów.

Decyzję o rezygnacji z podróży do Smoleńska podjęli także m.in. generał Wojciech Jaruzelski, ambasador Polski w Moskwie Jerzy Bahr, prezydencka minister Małgorzata Bochenek, Beata Kempa czy komendant Andrzej Matejuk. Dla kilku osób, jak fotografa Macieja Chojnowskiego, zwyczajnie zabrakło miejsca. Pełnej listy "szczęśliwców" zapewne nigdy nie poznamy.