Robert Mazurek pytał na antenie RMF FM Joannę Scheuring-Wielgus, jak długo była posłanka Nowoczesnej zajmuje się osobami niepełnosprawnymi. Ta odpowiedziała, że "od zawsze". Wtedy dziennikarz wyciągnął listę interpelacji posłanki. Proszę państwa, na 47 zapytań oraz na 67 interpelacji, którymi zajmowała się Joanna Scheuring-Wielgus, nie ma ani jednego dotyczącego niepełnosprawnych. Zajmowała się pani kursowaniem pociągu Chopin, zajmowała się pani protestem techników farmaceutycznych, zajmowała się pani dworcem w Grudziądzu, wieloma innymi sprawami. Oczywiście z lubością zajmowała się pani głównie ojcem Rydzykiem. Nigdy nie zajęła się pani w Sejmie problemami niepełnosprawnych - mówił prowadzący program.
Polityk próbowała się bronić, twierdząc, że zgłosiła projekt ustawy, zawierającej postulaty osób niepełnosprawnych, jednak trafiła ona do "sejmowej zamrażarki". Prowadzący program nie miał jednak litości dla Scheuring-Wielgus. A propos komisji - pani jest w komisji samorządu oraz w komisji kultury i środków przekazu. Działa pani w trzech podkomisjach, nie zasiada pani ani w komisji polityki społecznej i rodziny, nie zasiada pani w komisji polityki senioralnej, nawet w komisji, która czasami się tym zajmuje - w komisji ustawodawczej. Jest pani w grupach parlamentarnych zajmujących się Marokiem, Argentyną, Szwecją, Włochami. No, słowem zajmuje się pani wszystkim, tylko nie niepełnosprawnymi - twierdził.
Posłanka odpowiedziała, że zgłosiła też drugi projekt ustawy o zakazie dyskryminacji ze względu na niepełnosprawność, który został odrzucony głosami PiS i Kukiz'15. Z kolei zanim trafiła do parlamentu, prowadziła fundację, zajmującą się niepełnosprawnymi.
Proszę mi tutaj nie wciskać dziecka z kąpielą w brzuch - skomentował tę wypowiedź dziennikarz. Jest pani posłem w Sejmie od dwóch lat, nie zajmowała się panie niepełnosprawnymi przez moment. Mało tego - to pani koleżanki z Nowoczesnej zwracają uwagą na to, że jak pani już została posłanką niezależną, to w debacie nad ustawą o niepełnosprawnych nie zabrała pani głosu ani razu. A mogła pani, akurat bez żadnego problemu - dodał.
Posłanka tłumaczyła, że w ostatniej debacie nad ustawami PiS dostałą tylko 60 sekund na wypowiedź, a podczas wcześniejszych posiedzeń nie dopuściło jej do głosu prezydium klubu.