Zgodnie z propozycją przedstawioną przez Komisję Europejską, Polska ma otrzymać w nowym wieloletnim budżecie 64 mld euro z funduszy spójności - o 19,5 mld euro mniej niż obecnie. Zaproponowane przez KE nowe zasady przydziału środków w ramach polityki spójności zakładają, że wielkość funduszy będzie nadal powiązana z bogactwem regionów, ale są też kryteria dodatkowe, takie jak bezrobocie wśród ludzi młodych, niski poziom szkolnictwa, zmiany klimatyczne oraz przyjmowanie i integracja migrantów.

Reklama

Saryusz-Wolski powiedział w Sygnałach Dnia radiowej Jedynki, że było wiadomo, iż Polska, z uwagi na lepszą sytuację gospodarczą, otrzyma mniej środków z nowego unijnego budżetu. Było w jakiejś mierze założone, że będziemy "ofiarą" sukcesu - zaznaczył.

Wskazał jednak, że na skutek zmiany metodologii przydziału środków, cięcia są większe, niż zakładano. Na skutek zmian metodologii - niektórzy nazwą to manipulacją Komisji Europejskiej - te cięcia są dwa razy głębsze - powiedział.

Jak zauważył, Polska nie jest jedynym krajem, któremu Komisja Europejska zaproponowała mniej środków z nowego budżetu. Polska nie jest jedyna; jesteśmy w grupie siedmiu krajów, którym ujmuje się więcej, niż powinno (...) to jest wystarczająco dużo, aby ten budżet, w tym kształcie nie przeszedł - ocenił europoseł.

Zaznaczył też, że środki z cięć, wedle propozycji Komisji, miałyby zostać przesunięte m.in. na finansowanie walki z emisją dwutlenku węgla czy pomoc migrantom. Jego zdaniem jest to niezgodne z traktatami UE, w których zapisano - jak przypomniał - iż "fundusze spójności są przeznaczone na wyrównywanie poziomów rozwoju" w krajach UE.

Nie będzie zgody na taki budżet - oświadczył Saryusz-Wolski.

Zaproponowane przez Komisję cięcia w projekcie unijnego budżetu na lata 2021-2027 skrytykował w środę Parlament Europejski. Zdaniem europosłów finansowanie wspólnej polityki rolnej i polityki spójności musi zostać utrzymane przynajmniej na obecnym poziomie.