Na środowym briefingu w Sejmie wiceszef PO Tomasz Siemoniak przypomniał, że jego klub już wcześniej domagał się dymisji Zielińskiego, a także podlaskiego komendanta policji nadinsp. Daniela Kołnierowicza, po "skandalicznej sytuacji ataku publicznego na posłankę PO Bożenę Kamińską.
Nawiązał do tego, że pod koniec listopada ub.r. komendant główny policji Jarosław Szymczyk polecił wszcząć czynności wyjaśniające w związku z wypowiedziami Kołnierowicza. Chodzi o ogłoszenie przez niego na antenie radia "konkursu na najlepszy anonim" dotyczący posłanki PO Bożeny Kamińskiej, która wcześniej z mównicy sejmowej przywołała anonimowe listy od policjantów z Podlasia w sprawie m.in. codziennego pilnowania przez patrol suwalskiej policji posesji Zielińskiego, czy przypadków gdy policjanci po cywilnemu musieli udawać, że są ze Służbą Ochrony Państwa podczas uroczystości, w których bierze udział wiceminister.
Po tej wypowiedzi Kołnierowicza posłowie PO wezwali premiera Mateusza Morawieckiego do natychmiastowego zdymisjonowania Zielińskiego, natomiast szefa MSWiA Joachima Brudzińskiego do zdymisjonowania podlaskiego komendanta policji.
Siemoniak stwierdził, że od czasu nagłośnienia przez posłankę Kamińską informacji dot. traktowania funkcjonariuszy policji w Suwałkach "zgodnie z politycznymi potrzebami" wiceministra Zielińskiego "niewiele się zdarzyło, a kryzys w podlaskiej policji trwa".
Polityk PO mówił też "o bagnie w obszarze policji"; przekonywał, że "główną postacią w tym wszystkim jest minister Zieliński, skompromitowany, ośmieszony wielokrotnie, także własnymi wypowiedziami, że policja pilnowała jego domu, bo znaleziono tam odciętą głowę", podczas gdy odciętą głowę człowieka znaleziono "w okolicy" ponad dwadzieścia lat temu i prawie 240 km od miejsca zamieszkania Zielińskiego.
Siemoniak zapewnił, że PO będzie domagać się odwołania Zielińskiego i Kołnierowicza "do skutku".
Również posłanka Kamińska mówiła, że w ciągu ostatnich dwóch miesięcy ani zachowanie Zielińskiego, ani sytuacja w policji, szczególnie na Podlasiu, nie uległy zmianie. Według niej, w poniedziałek kolejny raz na uroczyste otwarcie posterunku wysłano kilkudziesięciu funkcjonariuszy służb mundurowych, by towarzyszyli Zielińskiemu. - Czy ci funkcjonariusze nie mają ważniejszych zadań do wykonania, tylko towarzyszenie jako audytorium ministrowi - pytała.
Posłanka mówiła, że dochodzą do niej także informacje o "polowaniu na czarownice" w komendach, szczególnie na Podlasiu, gdzie policjanci alarmowali o nieprawidłowościach i że trwa "szukanie osób, które trzeba zwolnić".
Kamińska skierowała w grudniu ub.r. wniosek do Najwyższej Izby Kontroli o przeprowadzenie kontroli w 10 komendach policji w woj. podlaskim w związku z czynnościami funkcjonariuszy podczas wizyt u nich wiceministra Zielińskiego. Posłanka ujawniła wcześniej mediom ponad 20 anonimowych listów funkcjonariuszy skarżących się na nieprawidłowości w podlaskiej policji.
Wniosek do NIK dotyczy decyzji i poleceń wydawanych przez kierownictwo policji oraz czynności dokonywanych przez funkcjonariuszy w związku z wizytami wiceministra Zielińskiego i dotyczy Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku oraz komend w: Suwałkach, Łomży, Wysokiem Mazowieckiem, Sokółce, Zambrowie, Grajewie, Augustowie, Łapach i Sejnach.
Kamińska podczas posiedzenia Sejmu 9 listopada ub.r. zapytała po raz pierwszy z mównicy sejmowej Zielińskiego, "z jakiego powodu miejscowi policjanci przebierają się w garnitury, zakładają okulary i udają, że są Służbą Ochrony Państwa podczas uroczystości, w których bierze udział wiceminister" i "jaką pracę wykonuje ksiądz, który został zatrudniony w komendzie i nie przychodzi do pracy?".
Posłanka PO informowała media o tym, że policjanci z wielu komend policji pisali do niej listy (anonimy) z prośbą o interwencję. Kamińska wszystkie te listy wysyłała do mediów. W jednym z nich była informacja, że od trzech lat jeden patrol suwalskiej policji codziennie pilnuje posesji wiceministra Zielińskiego i że monitoring w domu polityka jest podłączony do Komendy Miejskiej Policji w Suwałkach, a nie do prywatnej firmy ochroniarskiej.
Zieliński ocenił wówczas wypowiedzi Kamińskiej jako atak polityczny. Według niego Kamińska, "nie mając ze swojej strony wyborcom nic do zaoferowania, swoją szansę na szersze zaistnienie w mediach upatrzyła w atakach na niego za pomocą mocno kolportowanych anonimów".