Co oznaczają listy PiS złożone z ministrów czy marszałków Sejmu i Senatu?
Joanna Kluzik-Rostkowska: Nie mam żadnych wątpliwości, że głównym powodem takiego kształtu list PiS jest przeświadczenie że jesienne wybory parlamentarne przegrają. Dlatego postanowili uciec. 1 września 2019 roku u progu liceów i techników stanie, nie jak co roku, 350 tysięcy uczniów tylko ponad 700 tysięcy. To oznacza, że połowa z nich będzie się uczyć w szkole, w której nie chciała, bo w tej wymarzonej nie będzie miejsca. Minister ma przed czym uciekać – 350 tysięcy rodzin zawiedzionych 15-16 latków to „nie w kij dmuchał”.
Jaka to mogłaby być odpowiedzialność? Minister Zalewska zgadza się przecież na sprawdzenie swojego poparcia właśnie poprzez wybory.
Odpowiedzialność jest oczywista. Tyle, że kiedy mówi się o zagrożeniach przed faktem, wielu ludzi je bagatelizuje. Wybory do parlamentu europejskiego będą w maju, rzeczywistość dosięgnie uczniów kilka miesięcy później. Zalewska o tym wie więc chce skutecznie uciec wcześniej. W przypadkach innych kandydujących ministrów przewiny tak spektakularnie nie skumulują się w jednym momencie, ale przecież urzędujący minister nie chce szukać innej posady kiedy ma przeświadczenie, że rozpoczął jakąś istotną pracę i chciałby ją kontynuować. Szuka wtedy, kiedy wie, że kolejnych wyborów jego partia nie wygra.
Donald Tusk zrezygnował z bycia polskim premierem na rzecz sprawowania funkcji Przewodniczącego Rady Europejskiej.
Donald Tusk przez siedem lat był premierem. Dopiero po tym czasie został Przewodniczącym Rady Europejskiej. Biorąc pod uwagę indywidualną karierę polityczną to awans. Rezygnacja z funkcji konstytucyjnego ministra na rzecz bycia europosłem jest awansem wyłącznie finansowym, moc politycznej skuteczności drastycznie maleje.
Nie powinno przyzwalać się czynnym ministrom na kandydowanie do Parlamentu Europejskiego?
Nie ma nic złego w tym, że aktywni politycy kandydują w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Wyborcy zdecydują kogo wybiorą. Tylko gdy spojrzy pan na listę Prawa i Sprawiedliwości i zobaczy ilu jest tam konstytucyjnych ministrów to trudno nie zauważyć, że wiąże się to z sytuacją w której oni sami nie wierzą, że wygrają następne wybory. W normalnych okolicznościach przygotowywaliby plan działania na następną kadencję. Byłam dwukrotnie ministrem konstytucyjnym, wiem co mówię. Zawsze jest tak, że jedne sprawy doprowadza się do końca, ale następne czekają w kolejce. Joachim Brudziński mógłby już dziś zaplanować sobie pracę na następnych kilka lat. Ten rząd jest słaby, ale Brudziński jest w mojej opinii najlepszym jego ministrem. Jedyny racjonalny powód decyzji o kandydowaniu do parlamentu europejskiego to przekonanie, że planowanie kolejnych lat w MSW mija się z celem, bo PiS wybory przegra.
Pamiętajmy, że kampania wyborcza dodatkowo wymaga poświęcenia znacznej ilości czasu, co wiąże się z tym, że w pewnym momencie będzie trzeba opuścić ministerstwo i wziąć urlop.
Ministrowie powinni zrezygnować ze swej funkcji w momencie rozpoczęcia kampanii?
Na pewno powinni na czas kampanii do Parlamentu Europejskiego scedować obowiązki na kogoś innego. Jeśli nie zdecydują się na to przez cały ten etap, to przynajmniej należałoby to zrobić w ostatnim okresie. Domyślam się, że nie jest to możliwe w marcu, ale na finiszu kampanii tak właśnie powinno się stać. Nie wyobrażam sobie inaczej, jeśli tylko poważnie traktuje się swoje obowiązki i państwo.
PiS-owi udało się jakoś pomieścić chętnych do kandydowania na swoich listach bez większych niespodzianek czy czystek. Czy jest to możliwe w przypadku Koalicji Europejskiej, gdzie w podziale miejsc na listach weźmie udział wiele ugrupowań?
Jak to bez niespodzianek? Przecież urzędujący ministrowie na listach to jest niespodzianka. W każdym ugrupowaniu politycznym przy formułowaniu list wyborczych, abstrahując od rodzaju wyborów, zawsze jest tłok. Skoro to wyborów do Parlamentu Europejskiego idą urzędujący ministrowie: Zalewska, Kempa, Brudziński, Szydło to przecież muszą zastąpić osoby, które były wcześniej na czołowych miejscach. Podczas układania naszych list dojdziemy do koniecznego kompromisu. Rozmowy na ten temat są już bardzo zaawansowane. Mamy świadomość wyjątkowej wagi tych wyborów.