Wcześniejsze postępowanie Biura Lustracyjnego IPN w tej sprawie skrytykowali we wtorek wiceprzewodniczący Kolegium IPN Sławomir Cenckiewicz i członek Kolegium IPN, były działacz opozycji w okresie PRL Krzysztof Wyszkowski. Podkreślili m.in., że komunikat Biura Lustracyjnego IPN w tej sprawie, z 11 marca br., narusza merytoryczne i moralne zasady pracy biura, a cała sprawa powinna być przez prokuratorów IPN uznana za prowokację polityczną. Zwrócili też uwagę na "rażąco niesprawiedliwe i "asymetryczne" działania Biura Lustracyjnego IPN sprzed kilku lat dotyczące lustracji byłego prezydenta Lecha Wałęsy.

Reklama

Informacje przekazane we wtorek PAP przez Biuro Lustracyjne IPN mają związek z wnioskiem o ponowne przeprowadzenie weryfikacji prawdziwości oświadczenia lustracyjnego byłego szefa MON i posła PiS. Wniosek ten w lutym br. do Oddziałowego Biura Lustracyjnego IPN w Warszawie złożył poseł PO Cezary Tomczyk.

Wniosek polityka PO - jak dowiedziała się we wtorek Polska Agencja Prasowa - "nie spowodował podjęcia na nowo zakończonego postępowania lustracyjnego". - W związku z wnioskiem prokurator Oddziałowego Biura Lustracyjnego IPN w Warszawie podjął natomiast niezbędne działania procesowe zmierzające do dokonania wszechstronnej analizy informacji zawartych we wniosku, w szczególności analizy wskazanych materiałów archiwalnych - zaznaczyli prokuratorzy IPN.

Biuro Lustracyjne IPN zwróciło uwagę, że postępowanie w sprawie weryfikacji prawdziwości oświadczenia lustracyjnego złożonego w 2007 r. przez posła Antoniego Macierewicza zostało prawomocnie zakończone 9 lutego 2009 r. wydaniem zarządzenia "o pozostawieniu sprawy bez dalszego biegu, wobec niestwierdzenia wątpliwości co do zgodności oświadczenia lustracyjnego z prawdą". To oznacza, że Antoni Macierewicz ani nie pracował dla organów państwa komunistycznego ani z nimi nie współpracował; wynika to również z tego, że informacje o polityku PiS znajdują się w katalogu osób "rozpracowywanych" przez służby PRL.

Biuro Lustracyjne IPN 11 marca br. wydało komunikat w sprawie "niezbędnych czynności procesowych zmierzających do dokonania wszechstronnej analizy informacji zawartych we wniosku" posła PO Cezarego Tomczyka. Komunikat ten skrytykowali w oświadczeniu przesłanym we wtorek PAP Sławomir Cenckiewicz i Krzysztof Wyszkowski uznając go "za brutalne naruszenie merytorycznych i moralnych zasad pracy Biura Lustracyjnego IPN".

Reklama

Biuro Lustracyjne IPN poinformowało 11 marca br., że sprawdza, czy w sprawie dotyczącej przeszłości Antoniego Macierewicza pojawiły się nowe fakty lub dowody, które mogą być istotne dla oceny prawdziwości złożonego przez niego oświadczenia lustracyjnego. Jak dowiedziała się PAP wynika to z obowiązków Biura Lustracyjnego IPN, które - po złożeniu do niego tego rodzaju wniosku w sprawie lustracji - musi podjąć czynności procesowe. W komunikacie Biuro zaznaczyło, że chodzi o czynności "zmierzające do dokonania wszechstronnej analizy informacji zawartych we wniosku, w szczególności analizy wskazanych materiałów archiwalnych". Biuro podkreśliło też wtedy, że dotychczasowe ustalenia wskazują, że oświadczenie lustracyjne Macierewicza jest prawdziwe.

"Ze zdumieniem przyjęliśmy błyskawiczną i pozytywną reakcję Biura Lustracyjnego IPN na fałszywe zawiadomienie posła Tomczyka w sprawie rzekomo nowych +materiałów archiwalnych+ mających świadczyć o współpracy posła Macierewicza z SB. Pozytywna reakcja Biura Lustracyjnego IPN na fałszywe zawiadomienie posła Tomczyka w sprawie rzekomo nowych +materiałów archiwalnych+ mających świadczyć o współpracy posła Macierewicza z Służbą Bezpieczeństwa PRL napawa zdumieniem" - podkreślili we wtorkowym oświadczeniu Sławomir Cenckiewicz i Krzysztof Wyszkowski.

"To zdumienie jest tym większe, że stanowi niespotykany dotychczas w praktyce Biura Lustracyjnego IPN objaw nadzwyczajnego i niczym nie uzasadnionego pośpiechu. Ta pozytywna reakcja i nadzwyczajny pośpiech są niezrozumiałe wobec faktu, iż zawiadomienie posła PO jest jawnie fałszywe, ponieważ opiera się ono na błędnych +ustaleniach+ niekompetentnych publicystów prasowych" - dodali.

Członkowie Kolegium IPN odnieśli się również do wskazanych przez polityka PO materiałów archiwalnych dotyczących Macierewicza. To m.in. notatka z września 1984 r. szefa wywiadu SB gen. Zdzisława Sarewicza. Generał pisze w niej, że po ucieczce Macierewicza z ośrodka internowania w listopadzie 1982 r. Stołeczny Urząd Spraw Wewnętrznych (SUSW) nie ścigał go listem gończym; nie wszczęto również wobec niego postępowania karnego, mimo że - jak stwierdzono - "podjął (on) nielegalną działalność". "Według oceny Wydziału Śledczego SUSW, w świetle obecnie obowiązujących przepisów prawa karnego i ogłoszonej ustawy amnestycyjnej, nie ma podstaw do jakiegokolwiek ścigania i represjonowania A. Macierewicza" - głosi treść notatki gen. Zdzisława Sarewicza.

Cenckiewicz z Wyszkowskim zwrócili uwagę, że powoływanie się na tę notatkę jako dowodu wskazującego na współpracę Macierewicza z SB jest insynuacją wynikającą ze złej woli lub z nieznajomości materii. "Jest oczywiste – chociażby w świetle przywołanych w katalogu osób rozpracowywanych Biura Lustracyjnego IPN aktach sprawy operacyjnego rozpracowania kryptonim +Macek+, w której wątek amnestii i rezygnacji z penalizacji jest również kilkukrotnie odnotowany – że wnioski gen. Sarewicza nie mają charakteru wyjątkowego i wynikają wprost z przepisów amnestii ogłoszonej przez komunistów w dniu 21 lipca 1984 r." - zwrócili uwagę członkowie Kolegium IPN.

"Biuro Lustracyjne IPN winno było, nawet działając w warunkach pośpiechu, bez wahania stwierdzić, że nie istnieją jakiekolwiek dokumenty, które poddawałyby w wątpliwość prawdziwość złożonego przed laty oświadczenia lustracyjnego Antoniego Macierewicza i że wniosek posła Tomczyka jest bezpodstawny i nie ma żadnej wartości. Powoływanie się na pragmatykę służbową nie może być w tym wypadku traktowane ze zrozumieniem, jako że już w chwili pojawienia się w mediach fałszywych informacji oczerniających posła Macierewicza, a tym bardziej w momencie złożenia fałszywego zawiadomienia przez posła Tomczyka prokuratorzy Biura Lustracyjnego mogli z łatwością stwierdzić, że cała sprawa ma charakter prowokacji politycznej nie mającej żadnego oparcia merytorycznego" - dodali.

Członkowie Kolegium IPN wskazali też, że wykazana "w tym przypadku nadzwyczajna gorliwość Biura Lustracyjnego IPN budzi tym większy sprzeciw, że przez długie lata – zwłaszcza po publikacji przez IPN książki +SB a Lech Wałęsa+ – domagaliśmy się od pionu lustracyjnego IPN ponownej weryfikacji prawdziwości oświadczenia lustracyjnego Lecha Wałęsy". "Jego współpraca z SB i ujawnione w 2008 r. materiały dowodzące jej długotrwałego charakteru oraz pobierania wynagrodzenia za składane donosy, wyczerpywały wszystkie elementy definicji tajnej współpracy sformułowanej przez Trybunału Konstytucyjnego (orzeczenie z 10 listopada 1998 r.), a mimo to BL IPN właśnie w tym szczególnie prostym przypadku zrezygnowało z weryfikacji oświadczenia lustracyjnego" - podali.

"Przez blisko dwa lata (2008-2010) od złożenia stosownego wniosku o ponowną lustrację Wałęsy nie doczekaliśmy się jakiegokolwiek komunikatu Biura Lustracyjnego (choćby analogicznego do obecnego z 11 marca br.) i tylko dzięki przeciekowi do +Gazety Wyborczej+ (21 grudnia 2012 r.) po czterech latach dowiedzieliśmy się, że nasz wniosek został odrzucony. Mamy prawo stwierdzić, że uzasadnienie tego odrzucenia (z lipca 2010 r.), autorstwa prokuratora Piotra Stawowego z Biura Lustracyjnego IPN, o rzekomym braku +nowych faktów, które mogłyby być podstawą do rozpoczęcia na nowo procesu lustracyjnego Lecha Wałęsy+ kompromituje nie tylko jego osobiście, ale i całą instytucję, ponieważ w ten sposób, dzięki zaniechaniu prokuratorów Biura Lustracyjnego, sprawa ponownej lustracji Wałęsy przez IPN ostatecznie uległa przedawnieniu" - podkreślili Cenckiewicz z Wyszkowskim.

"Przeciwko tej rażącej niesprawiedliwości i asymetrii pragniemy publicznie zaprotestować, podkreślając jednocześnie wobec całej opinii publicznej, że będąc członkami Kolegium IPN nie mamy wpływu na decyzje prokuratorów IPN" - podsumowali członkowie Kolegium IPN.