"Nie wstępuję do PiS, broń mnie Panie Boże" - odpowiedział profesor Religa, pytany w TVN24 o to, czy jego start z listy wyborczej Prawa i Sprawiedliwości na Śląsku oznacza jego przystąpienie do partii Jarosława Kaczyńskiego. Wcześniej pojawiły się plotki, że dodatkowe miliardy złotych dla służby zdrowia znalazły się, bo Religa obiecał, że wstąpi do PiS i będzie kandydował do Sejmu.
Minister zdrowia rozwiał jednak wszelkie wątpliwości. "Nie zamierzam wstąpić. Ja nie jestem człowiekiem partyjnym" - powiedział. Podkreślił też, że nigdy nie był członkiem Platformy Obywatelskiej. Nawet wtedy, gdy był honorowym szefem komitetu wyborczego Donalda Tuska w wyborach prezydenckich.
Brak legitymacji PiS jednak nie przeszkadza, żeby minister zdrowia rzeczywiście kandydował w okręgu gliwicko-zabrzańskim z listy tego ugrupowania. Zajmie na niej pierwsze miejsce. Jako bezpartyjny.
Według profesora, tylko wygrana Prawa i Sprawiedliwości w wyborach da nadzieję na poprawienie sytuacji w służbie zdrowia. Jest jeszcze jeden warunek - on sam musi dalej być szefem resortu zdrowia.
"Po to, żeby doprowadzić moją misję - inaczej mówiąc - to, co chcę zrobić w opiece zdrowotnej - muszę być dalej ministrem zdrowia. Żeby być ministrem zdrowia, musi być powiedziana następująca rzecz: musi wygrać PiS" - przekonywał Religa.