- Przepisy nie są jednoznaczne w tej sprawie, brak jest w prawie regulacji wprost i jest to kwestia, która wymaga pogłębionego rozważenia w szerszym składzie - powiedział w uzasadnieniu decyzji trzech sędziów Izby Dyscyplinarnej SN sędzia Tomasz Przesławski. Zdanie odrębne do takiego postanowienia złożył sędzia Adam Roch, zdaniem którego takie decyzje adwokackiego sądu dyscyplinarnego nie mogą być zaskarżane kasacją.

Reklama

Sprawa dotyczy postępowania dyscyplinarnego wobec mec. Giertycha w sprawie jego wypowiedzi medialnych z przełomu lat 2016-2017. Odnosiły się one m.in. do postępowania prokuratury dotyczącego tzw. zdrady dyplomatycznej przy okazji badania katastrofy smoleńskiej i możliwości zarzutów w tej sprawie dla Donalda Tuska. Do rzecznika dyscyplinarnego izby adwokackiej wpłynął wniosek prokuratora krajowego dotyczący zainicjowania takiego postępowania.

W lutym 2017 r. wszczęto takie postępowanie dyscyplinarne w sprawie wypowiedzi Giertycha, ale w sierpniu 2017 r. zostało ono umorzone, a rzecznik dyscyplinarny uznał, iż nie doszło do przewinienia. Od tej decyzji wpłynęło odwołanie prokuratora krajowego, które w grudniu 2017 r. oddalił sąd dyscyplinarny przy warszawskiej izbie adwokackiej. W grudniu 2018 r. kasację od tego postanowienia do Izby Dyscyplinarnej SN wniósł prokurator generalny i zawnioskował o przekazanie kwestii sądowi dyscyplinarnemu do ponownego rozpoznania.

- Prokurator generalny kwestionuje w szczególności jedną z wypowiedzi mec. Giertycha, mianowicie sformułowanie użyte względem prokuratury i prokuratorów "żałośni kłamcy" wskazując, iż głównie to sformułowanie nie było dość wystarczająco rozważone przez sąd dyscyplinarny - wskazał relacjonując sprawę sędzia Roch.

Mec. Giertych odnosząc się do sprawy powiedział przed SN, iż jego wypowiedź, którą przytoczył sędzia, padła w szerszym kontekście - wcześniej wymienił bowiem w niej wszystkie "spiskowe" teorie w sprawie katastrofy smoleńskiej np. "hel, sztuczna mgła, trotyl na ogonie, itp". "Na końcu dopiero dodałem, że gdybym miał być adwokatem według takiego wzoru, który wierzy w podobne bzdury, to wolałbym rowy na Syberii kopać, żałośni kłamcy" - zaznaczył Giertych i podkreślił jednocześnie, iż nie odnosił tego "do nikogo z prokuratury, tylko do głosicieli tych teorii".

Reklama

SN jednak nie badał w czwartek tych kwestii, uznając iż najpierw musi zostać rozpatrzone przez szerszy skład sędziów pytanie zawarte w sformułowanym zagadnieniu. W pytaniu chodzi o to, czy do kasacji od dyscyplinarnych spraw adwokackich stosować wyłącznie regulacje Prawa o adwokaturze, czy też także zapisy Kodeksu postępowania karnego, na podstawie których uprawnienia prokuratora generalnego można rozumieć w sposób poszerzony.

Adwokacki rzecznik dyscyplinarny w stanowisku przekazanym SN wnioskował o pozostawienie kasacji bez rozpoznania, gdyż - w jego ocenie - w sytuacji, gdy nie doszło do rozstrzygnięcia o winie lub braku winy adwokata przez sąd dyscyplinarny, kasacja jest niemożliwa i wynika to z Prawa o adwokaturze.

- W moim przekonaniu oczywiste jest, że kasacja w tej sprawie jest niezasadna (...) być może prokurator generalny uznał, że na moim przykładzie należy wprowadzić nową, precedensową instytucję, w celu podniesienia władzy prokuratora generalnego nad korporacją adwokacką - powiedział przed SN mec. Giertych i wniósł o umorzenie sprawy.

Z kolei reprezentująca składającego kasację prok. Małgorzata Nowak wskazywała, że w przepisach nie ma zakazu składania tego typu kasacji, zaś podobne były już wnoszone np. w odniesieniu do "dyscyplinarek" prokuratorskich. Prokurator powołała się na przepis Kodeksu postępowania karnego mówiący, iż "Minister Sprawiedliwości–Prokurator Generalny, a także Rzecznik Praw Obywatelskich może wnieść kasację od każdego prawomocnego orzeczenia sądu kończącego postępowanie". Według prokuratury przepis ten jest stosowany analogicznie do postępowań dyscyplinarnych.

W zdaniu odrębnym sędzia Roch wskazał zaś na przepis konstytucji ustanawiający odrębność samorządów prawniczych "również w zakresie postępowania dyscyplinarnego".

Czwartkową rozprawę przed SN obserwował z ław publiczności m.in. były prezes Trybunału Konstytucyjnego Andrzej Rzepliński. Jak powiedział dziennikarzom przyszedł "jako obserwator, bo jest to proces, który należy obserwować".

Na koniec maja w Izbie Dyscyplinarnej SN wyznaczone jest rozpoznanie innej podobnej kasacji - w sprawie wypowiedzi medialnej mec. Jacka Dubois. Niewykluczone jednak, iż tamta druga sprawa zostanie zawieszona do czasu rozstrzygnięcia sformułowanego w czwartek zagadnienia prawnego.

"Bez związku z czynnościami procesowymi"

"Gazeta Wyborcza" w czwartek napisała o sprawach przed Izbą Dyscyplinarną Sądu Najwyższego mecenasów Romana Giertycha i Jacka Dubois. "Obaj dali się ostatnio poznać jako pełnomocnicy austriackiego biznesmena Geralda Birgfellnera, który zarzucił oszustwo Jarosławowi Kaczyńskiemu. Domaga się od niego zapłaty za pracę, jaką wykonał przy projekcie wieżowca planowanego na działce spółki Srebrna. Obaj krytycznie wypowiadali się o działaniach prokuratury w tej sprawie – zarzucali jej, że chroni prezesa PiS" - napisała "GW".

Jak podkreśla "Gazeta", postępowanie dyscyplinarne Giertycha dotyczy jego wypowiedzi z 2017 r. "W programie Moniki Olejnik w TVN 24 odnosił się – jako pełnomocnik Donalda Tuska – do możliwości postawienia mu zarzutów za tzw. zdradę dyplomatyczną, czyli działania po katastrofie smoleńskiej. Na pytanie, czy boi się Ziobry, Giertych odpowiedział: Nie boję się. Ja bym na miejscu Zbigniewa Ziobry bał się jednej rzeczy – gdy zostaną przedstawione zarzuty Donaldowi Tuskowi, to ktoś będzie musiał ponieść odpowiedzialność. Na pewno poniesie ten prokurator, który będzie miał to czelność zrobić, ale może i również on".

"Wyborcza" przypomina, że prokurator krajowy i I z-ca prokuratora Bogdan Święczkowski uznał wówczas, że słowa Giertycha "nie mieszczą się w granicach wolności wypowiedzi limitowanych w przepisach prawa o adwokaturze i mogą być odbierane jako groźby bezprawne w stosunku do prokuratorów”. "Sąd adwokacki nie podzielił argumentów Święczkowskiego. We wszystkich instancjach odmówił zajęcia się sprawą, a stanowisko to potwierdziły niezależne orzeczenia sądów powszechnych. Wtedy pałeczkę przejął (minister sprawiedliwości - prokurator generalny, Zbigniew) Ziobro: złożył kasację do świeżo powołanej Izby" - napisano.

Autor tekstu w "GW" podkreśla, że podobnej sytuacji do Giertycha jest Dubois, który broni b. senatora PO Józefa Piniora. Święczkowski domagał się ukarania adwokata za wypowiedzi wygłoszone w przerwie rozprawy aresztowej Piniora. Dubois powiedział wtedy, że "psim obowiązkiem prokuratury jest przestrzeganie prawa". Tu też dyscyplinarny sąd adwokacki we wszystkich instancjach odmówił zajęcia się sprawą i Ziobro wniósł kasację do "swojej Izby SN".

Do publikacji "Gazety Wyborczej" odniosła się Prokuratura Krajowa. "Kroki podjęte przez Prokuratora Generalnego w związku z wypowiedziami adwokatów Giertycha i Duboisa nie mają związku z czynnościami procesowymi, które obaj prowadzą" - zaznaczono.

"Prokuratura Krajowa informuje, iż Minister Sprawiedliwości – Prokurator Generalny skorzystał ze swoich uprawnień do wnoszenia kasacji w sprawach dyscyplinarnych ze względu na bulwersujący charakter publicznych wypowiedzi adwokatów Romana Giertycha i Jacka Duboisa. Podważają one wiarygodność prokuratury, godzą w jej powagę jako organu powołanego do wykonywania swoich zadań i osłabiają zaufanie do organów wymiary sprawiedliwości" - napisano.

Podkreślono także, że "wypowiedzi Romana Giertycha o przyszłej i nieuchronnej prawnej odpowiedzialności prokuratorów to bezprawna próba zastraszania prokuratorów, który prowadzą postępowania zgodnie ze swoimi obowiązkami wynikającymi z przepisów prawa".

Zaznaczono, że takie zarzuty "formułuje osoba, która w przeszłości była czynnym politykiem i nadal wykazuje aktywność polityczną, co sprawia, ze zapowiadane wobec prokuratorów konsekwencje mogą być odbierane jako realna groźba". "W przypadku tego rodzaju gróźb formułowanych wobec prokuratorów lub sędziów zawsze wszczynane są postępowania służące ochronie niezależności niezależnie czy groźby formułowane są przez osoby ze świata przestępczego czy, co zdarza się niezwykle rzadko, przez przedstawiciela zawodu prawniczego" - podkreślono w oświadczeniu.

PK odniosła się również do słów Jacka Duboisa, który mówił o „psim obowiązku prokuratury”, co - w ocenie PK - narusza godność "nie tylko prokuratury jako organu państwa, ale także pracujących w niej prokuratorów, którzy rzetelnie wypełniają swoje obowiązki".

Wypowiedzi takie - podkreśla prokuratura - "są nacechowane osobistą niechęcią". "Dosadne określenia, zahaczające o granicę zniewagi uwłaczają jedocześnie godności zawodu zaufania publicznego, jakim jest profesja adwokata. W rażący sposób naruszają przepisy prawa i zasady etyki adwokackiej, w myśl których adwokat jest zobligowany do zachowania umiaru, oględności i taktu wobec stron, organów i instytucji. Nie może się kierować uprzedzeniami wynikającymi z przekonań politycznych, a jego wypowiedzi powinny być rzeczowe, oparte na faktach i pozbawione obraźliwych sformułowań" - napisano

Tymczasem w czwartek po godzinie 16.30 Roman Giertych napisał na Twitterze: "Nawet w sądzie, który ustawą sobie PiS sam stworzył, prokuratura nie jest w stanie uzyskać korzystnego dla siebie orzeczenia przeciwko mnie. Bo sędziowie tzw. Izby Dyscyplinarnej SN się pokłócili i przekazali sprawę przy jednym votum separatum do składu 7-osobowego".