Do sprawy odnieśli się w piątek na konferencji prasowej w Sejmie politycy PO: Arkadiusz Myrcha i Tomasz Lenz. Myrcha zwrócił uwagę, że Bogdan Święczkowski przez lata był działaczem związanym z PiS. Chociaż nie był oficjalnie ich członkiem, to pamiętamy, że został z list PiS wybrany na stanowisko radnego sejmiku dolnośląskiego w 2010 roku, a rok później był liderem listy w okręgu wałbrzyskim - właśnie partii PiS. Tak więc nie była to przypadkowa osoba na tej liście. Widać, że miał on bardzo mocne umocowanie w kierownictwie PiS. I te zarzuty, które się dzisiaj pojawiają, kładą bardzo poważny cień na finansowanie kampanii Święczkowskiego i jego dzisiejsze funkcjonowanie - mówił poseł.
Według niego, rodzą się w sposób naturalny pytania o niezależność Święczkowskiego i jego wpływ na "aferę" PCK. Rodzą się pytania, czy nie mamy do czynienia z rodzajem szantażu, czyli wymuszaniem decyzji na prokuratorze krajowym Bogdanie Święczkowskim w stosunku do afery PCK - zaznaczył Myrcha. Do czasu wyjaśnienia tak poważnych zarzutów - jak nielegalne finansowanie kampanii, wywieranie nacisków na prokuraturę (Święczkowski) powinien zostać zawieszony na stanowisku prokuratora krajowego do czasu wyjaśnienia tej sprawy" - oświadczył Myrcha.
Zdaniem Lenza, jeżeli Święczkowski rzeczywiście chce kontynuować karierę polityczną w ramach PiS i działać społecznie, powinien podać się do dymisji, bądź zostać zawieszony przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro". W jego ocenie, PiS - rządząc w Polsce - wykorzystuje prokuraturę dla własnych celów. PiS próbuje szukać haków i różnego rodzaju afer na opozycję (...) Natomiast w sytuacjach, kiedy sprawy dotyczą polityków PiS te sprawy są wydłużane, albo dzieją się z nimi dziwne rzeczy - podkreślił Lenz.
W przesłanym PAP w piątek komunikacie prok. Święczkowski zapewnił, że na swoją kampanię przeznaczył wyłącznie pieniądze swoje i bliskich. - Nikogo też nie prosiłem ani nie upoważniłem do zbierania funduszy na kampanię - oświadczył.
Prokurator przypomniał, że to pod jego nadzorem Prokuratora Krajowego prowadziła śledztwo, a następnie postawiła w nim zarzuty popełnienia poważnych przestępstw Romualdowi Ś. Również za jego wiedzą prokuratura występowała o tymczasowe aresztowanie dla Ś., które stosowane było przez blisko rok.
- Romuald Ś. może więc mieć powody aby mnie nie darzyć sympatią. Polskie prawo pozwala podejrzanym w postępowaniach karnych kłamać i taki charakter mają konfabulacje Romualda Ś. - Święczkowski.
"GW" napisała w piątek o wydłużeniu do 9 listopada śledztwa w sprawie afery w Polskim Czerwonym Krzyżu. W artykule przytoczono zeznania twórcy holdingu Polskie Centrum Zdrowia Romualda Ś., oskarżonego o wielomilionowe oszustwo wobec obligatariuszy swojej spółki.
- W 2011 r. zgłosił się do mnie Jerzy G., którego znałem już wcześniej, znany powszechnie z afery PCK, z propozycją, a właściwie ogromną prośbą Dawida Jackiewicza (wówczas jednego z głównych polityków PiS w regionie - GW), aby wyłożyć kolejne środki na kampanię Bogdana Święczkowskiego - zeznawał Ś. w sądzie. Biznesmen miał odmówić ze względu na to, że - jak twierdził - nie znał Święczkowskiego i kończył jakąkolwiek aktywność polityczną.