Jak podała w czwartek "Rzeczpospolita", 28-letni handlarz dopalaczami Jan S. zlecił zabójstwo ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro, ponieważ uznał go za zagrożenie dla swoich nielegalnych interesów. Za wykonanie zlecenia S. miał oferować 100 tys. zł. Śledztwo w tej sprawie prowadzi dolnośląski wydział Prokuratury Krajowej. Jan S. poszukiwany jest w całej Europie; wydano za nim Europejski Nakaz Aresztowania.

Reklama

Do doniesień "Rz" odniósł się w oświadczeniu przesłanym PAP minister Ziobro. - Bandytom mówimy jedno - nie wystraszycie nas, sprawiedliwość was dopadnie. Czasy bezkarności przestępców właśnie się skończyły. W Polsce będzie twarde prawo, a prokuratorzy nie będą mieć litości dla przestępców, zwyrodnialców czy handlarzy narkotyków. Tacy ludzie muszą trafiać na długie lata za kraty, aby na polskich ulicach, parkach, w szkołach było bezpiecznie - podkreślił Ziobro.

Zdaniem szefa resortu sprawiedliwości, opisywane zlecenie zabójstwa to dowód, jak dobrze działa zaostrzone prawo karne, które - jak zaznaczył - zostało zmienione właśnie po to, by rozprawić się z przestępcami. - To dowód skutecznych działań nowej prokuratury, która wreszcie zaczęła rozbijać całe grupy przestępcze, niszczyć ich interesy i odbierać zdobyte na krzywdzie ludzkiej majątki. To wreszcie dowód na to, że mieliśmy rację, decydując się na twardą, bezkompromisową rozgrywkę z bandytami, nie zważając na głosy różnych środowisk, dla których ważniejsze są prawa sprawców, a nie prawa ofiar - dodał minister.

"Rz" dotarła do szczegółów śledztwa dotyczącego podżegania do zabójstwa, które prowadzi Dolnośląski Wydział ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej we Wrocławiu. "Na jego wniosek sąd wydał właśnie europejski nakaz aresztowania S., który w 2018 r. trafił do aresztu w Holandii za handel dopalaczami, ale wyszedł i zniknął. Śledczy mają jednak człowieka, któremu S. zlecił zabójstwo" - napisała gazeta.

Reklama

Według informacji dziennika, sprawa zlecenia zabójstwa Ziobry wyszła na jaw przypadkiem – po tym, jak stołeczna policja w czerwcu 2018 r. rozbiła zorganizowaną grupę przestępczą handlującą dopalaczami, w której działał Jan S.

"Jan S. uniknął wpadki – bo prawdopodobnie już wtedy przebywał w Holandii, gdzie chciał rozkręcić fabrykę dopalaczy. Jednak wkrótce wpadł jego współpracownik – "chemik" grupy (ze względów bezpieczeństwa gazeta nie ujawnia jego inicjałów) i zaczął sypać. Zeznał, że za zabicie ministra sprawiedliwości Jan S. zaoferował mu 100 tys. zł. Najpierw miał dostać zadatek, później resztę sumy" - czytamy.

Reklama

"Ten sk...n podpisał nową ustawę. Zepsuł mi interes" – miał stwierdzić S. pod adresem Ziobry, gdy "chemik" przesłał mu wywiad ministra z października 2018 r. zapowiadający, że "handlarze dopalaczami nie są bezkarni, także ci działający w internecie". Ziobro mówił w nim też o zaostrzeniu prawa i traktowaniu handlarzy dopalaczami tak jak sprzedających narkotyki.

Według "chemika" wywiad rozsierdził Jana S., wkrótce po nim zlecił mu zabójstwo Ziobry. S. uznał, że pozbycie się ministra rozwiąże jego problemy i pozwoli mu dalej działać.

Gliński o doniesieniach "Rz": Niedobrze, że żyjemy w kraju, gdzie takie wydarzenia mają miejsce

O te informacje został zapytany w czwartek na antenie TVP Info szef Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego Piotr Gliński.

Każda taka sprawa jest bulwersująca, oczywiście odpowiednie służby powinny działać - tyle można na ten temat powiedzieć - ocenił Gliński. - Niedobrze, że żyjemy w kraju, gdzie takie wydarzenia mają miejsce. Mam nadzieję, że ci, którzy próbowali napędzać polskie życie polityczne nienawiścią, przekraczający granice tolerancji, niszczący demokrację opamiętają się i dojdą do wniosku, że po pierwsze - za pomocą nienawiści się nie wygra w polityce na długą metę na pewno, a po drugie - jest to niszczące wszystko i wszystkim i prędzej czy później będzie to dotykało wszystkich w takiej formie czy innej - powiedział.

Jak podkreślił, jest to "wyjątkowo drastyczny przypadek". - Ale nasze służby są sprawne, myślę, że ta sprawa zostanie szybko rozwiązana - też ku przestrodze w stosunku do innych ludzi: ci, którzy chcą robić złe rzeczy w Polsce, nie będą mieli takich możliwości, przestrzeni - powiedział szef resortu kultury.