Poseł PO-KO Mariusz Witczak poinformował we wtorek na konferencji prasowej, że klub PO-KO chce "odmrożenia" ustawy dot. zwrotu nagród, które zostały przyznane członkom rządu PiS. Poseł przypomniał, że jego klub w maju 2018 r. złożył projekt takiej ustawy, po to, aby "zgodnie z procedurą" członkowie rządu mogli oddać "niesłusznie przyznawane drugie pensje do budżetu państwa".
Wtedy PiS zadeklarował przekazanie nagród na cele charytatywne, na Caritas. Z tego też nic nie pozostało. Tutaj kłamstwo goni kłamstwo, mamy do czynienia z kaskadowym oszustwem. Nie dosyć, że nie zostały zwrócone te pieniądze do budżetu państwa, to również nie zostały w większości przypadków (urzędników, którzy je otrzymali - PAP) przekazane na cele charytatywne, na Caritas zgodnie z deklaracją - powiedział Witczak.
Dlatego Witczak zwrócił się publicznie do marszałek Sejmu Elżbiety Witek z "żądaniem", aby na najbliższym posiedzeniu, Sejm mógł zająć się tym projektem ustawy.
Drugim projektem ustawy, którego przeprowadzania przez Sejm domagają się posłowie klubu PO-KO, jest ustawa "Czyste ręce". Wedle założeń tego projektu, autorstwa PO-KO, najważniejsze osoby w państwie miałyby ujawniać swój cały majątek, także ten przepisany na współmałżonków.
Jak przypomniał Witczak, projekt powstał po tym, jak media ujawniły, przed wyborami do europarlamentu, że premier Mateusz Morawiecki przepisał "dużą cześć" swojego majątku żonie. Witczak przypomniał też, że Morawiecki nie chciał wtedy ujawnić majątku przepisanego na żonę, zasłaniając się brakiem przepisów prawa. Myśmy mu to ułatwili (...) Grzegorz Schetyna (lider PO - PAP) złożył ustawę "Czyste ręce" (...) Do dzisiaj nie doczekaliśmy się pracy sejmowej nad tą ustawą i tak samo, jak w przypadku ustawy, która dotyczy nagród, żądamy, żeby marszałek Witek na najbliższym posiedzeniu Sejmu tę ustawę przeprowadziła, tak żebyśmy mogli w kampanii wyborczej poznać cały kontekst majątku najważniejszych osób w państwie - mówił Witczak.
Jan Grabiec (PO-KO) podkreślił, że politycy PiS, "gdy wybuchają afery" najpierw im zaprzeczają, a później, "gdy opinia publiczna jest zbulwersowana, mówią o tym, że przygotują przepisy prawa, które uregulują tę kwestię". W tym kontekście wymienił aferę związaną z lotami byłego marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego, a także aferę związaną z nagrodami przyznanymi członkom rządu PiS.
Przed nami kolejna afera - afera willowa. Kwestia willi i wygodnego życia marszałka (Senatu, Stanisława) Karczewskiego, ale to również kwestia ujawnionych faktów dotyczących działaczy PiS-u, którzy bez żadnego tytułu prawnego, nie pełniąc funkcji publicznych, zajmują wille w dzielnicy rządowej, wille należące do Kancelarii Prezydenta. Chodzi tutaj o Macieja Łopińskiego, który nie pełni żadnej funkcji państwowej, który funkcjonuje w spółkach Skarbu Państwa, jednocześnie zajmuje pomieszczenia willi zarządzanej przez Kancelarię Prezydenta - mówił Grabiec.
Dzisiaj mamy do czynienia z nadużywaniem przez działaczy PiS funkcji, po to żeby zajmować wille w dzielnicy rządowej, żeby tam przemieszkiwać - dodał poseł.
Grabiec podkreślił, że wille te są specjalnymi miejscami zakwaterowani, które mają służyć do godnej prezentacji polskiego państwa, a nie "luksusowemu życiu na koszt podatnika politykom rządzącej partii".
Dlatego politycy PO-KO zażądali informacji od kancelarii premiera i Kancelarii Prezydenta oraz ujawnienia nazwisk wszystkich "działaczy PiS, którzy jeszcze być może wynajmują lokale w tych willach". Grabiec podkreślił, że tłumaczenie, że lokale te są wynajmowane na zasadach komercyjnych jest "absurdalne". Wiemy, że te lokale wynajmowane są dużo poniżej stawek rynkowych, które obowiązują w Warszawie. To są po prostu luksusy, na które stać te osoby dzięki temu, że płaci za nie podatnik, a nie płacą za nie z własnej kieszeni - ocenił Grabiec.