Deklarację podpisano przed historyczną bramą nr 2 Stoczni Gdańskiej.

"Organizacje demokratyczne działające w regionie Pomorza z uwagi na dramatyczne zagrożenie demokracji w Polsce zawierają porozumienie w zakresie współdziałania w kampanii wyborczej oraz kontroli jesiennych wyborów do parlamentu. Zwracamy się do innych organizacji demokratycznych oraz regionalnych polityków samorządowych, krajowych i europejskich o aktywne wsparcie naszych działań. Nasza deklaracja pozostaje dla Was otwarta" - brzmi treść dokumentu.

Reklama

- Dzisiaj ojczyzna naprawdę jest w potrzebie - uwierzcie, to jest mój punkt widzenia, a ja się trochę na tym znam. I aby ją uratować, to kartka wyborcza, bo taki styl wybraliśmy, tylko że w tym momencie do władzy doszli okropni ludzie, nieodpowiedzialni, łamiący prawa, konstytucję. To niebezpieczni ludzie - mówił Lech Wałęsa.

Były prezydent zaapelował o aktywność obywatelską.

- Jeśli chcecie Polskę uratować, to bierzmy się do roboty. Jak najszybciej musimy ich rozliczyć i odstawić. A jeśli nie - pierwszy powiedziałem dawno temu - że to się skończy wojną domową. I jestem przekonany, że tak będzie (...). Przypilnujcie tych oszustów, tych bezczelnych ludzi, którzy niszczą Polskę. Przypilnujcie ich i odstawcie ich - to jest moja prośba, to jest moje żądanie. Jak to zrobicie, to jeszcze raz się z wami spotkam i podziękuję - dodał Wałęsa.

O tym, jak doszło do powstania Deklaracji Obrony Demokracji mówił pomorski działacz Komitetu Obrony Demokracji Piotr Ejsmont.

- W wyniku rozmów doszliśmy do przekonania - a w rozmowach tych uczestniczyli zwykli obywatele, organizacje pozarządowe i partie polityczne - że musimy współpracować w zakresie wyborów. Doszliśmy do przekonania, że musimy objąć kontrolą wyborów wszystkie lokale wyborcze w rejonie pomorskim, a jest ich około 1400. Chodzi tu o członków komisji wyborczej, mężów zaufania i obserwatorów społecznych, żeby wybory były przeprowadzone uczciwie - wyjaśnił.

Ejsmont liczy, że podpisana deklaracja uzyska duży oddźwięk społeczny.

- Pragniemy, żeby nasze przesłanie trafiło do obywateli i mieszkańców, bo wiemy, że było powszechne oczekiwanie na to, że partie prodemokratyczne wystąpią do wyborów wspólnie. Ponieważ tak się nie stało, chcemy pokazać, że tu w rejonie pomorskim my zawsze możemy się dogadywać i zawsze możemy prowadzić jakąś wspólną politykę. Nie stawiamy nikomu żadnych wstępnych warunków - prosimy tylko o wzajemny szacunek do siebie i i dyskusję. Być może jest to kontynuacja ducha, który narodził się tutaj 1-4 czerwca, gdzie mówiono, że powinien powstać jakiś ruch społeczny. Nie jest to jeszcze ruch społeczny, ale jest to nasze poruszenie społeczne, że musimy razem występować w sprawach tak ważnych jak wybory - zaznaczył działacz KOD.

Deklarację Obrony Demokracji podpisali przedstawiciele pomorskich struktur m.in. KOD, Obywateli RP, Platformy Nowoczesnej (Sławomir Neumann), Nowoczesnej (Ewa Lieder), Sojuszu Lewicy Demokratycznej (Jerzy Śnieg, Andrzej Różański), Inicjatywy Polskiej (w tym Barbara Nowacka), Wiosny (Marek Rutka), Partii Zielonych oraz ruchów miejskich Wszystko dla Gdańska i Lepszy Gdańsk. Swoje podpisy złożyli też sygnatariusze Porozumień Sierpniowych z 1980 r. - Lech Wałęsa, Henryka Krzywonos-Strycharska i Bogdan Lis.

Reklama

Wałęsa: Koalicja OKP-ZSL-SD była przełomem, dziś też potrzebna współpraca

"Powołanie przed 30 laty koalicji OKP-ZSL-SD było fundamentem przełomowych zmian i zdecydowało o sukcesie transformacji" – napisał były prezydent Lech Wałęsa o oświadczeniu przesłanym PAP przez Stronnictwo Demokratyczne. Wyraził poparcie dla "wszelkich inicjatyw łączących środowiska demokratyczne".

"Trzydzieści lat temu wraz z przewodniczącym Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego Romanem Malinowskim i przewodniczącym Stronnictwa Demokratycznego Jerzym Jóźwiakiem zawarłem koalicję, która umożliwiła powstanie pierwszego w Europie Środkowo-Wschodniej rządu z premierem wywodzącym się z demokratycznej i antykomunistycznej opozycji" – napisał Lech Wałęsa w piątkowym oświadczeniu.

Dodał, że to porozumienie oraz koalicja OKP, ZSL i SD "utorowały Tadeuszowi Mazowieckiemu drogę do stworzenia rządu, który odegrał tak przełomową drogę w historii Polski".

"To historyczne porozumienie nie byłoby możliwe bez niezwykle odpowiedzialnej postawy moich koalicjantów (...). Dzięki temu niezwykle rzeczowe rozmowy, jakie prowadziliśmy, doprowadziły do porozumienia tak bardzo oczekiwanego przez społeczeństwo" – dodał historyczny przywódca "S". "Ta nowa koalicja była zarazem wyjściem poza porozumienia Okrągłego Stołu – ważnym krokiem na drodze do demokratycznej Polski" – dodał.

Wałęsa podkreślił, że "z perspektywy 30 lat polskiej wolności" nie wątpi, że decyzja o zawiązaniu koalicji "miała wymiar historyczny i zdecydowała o powodzeniu transformacji ustrojowej naszego kraju w każdym jej wymiarze". "Podjęliśmy ją w poczuciu odpowiedzialności za przyszłość naszej Ojczyzny jako konieczną dla powodzenia wielkiego dzieła reformy Rzeczypospolitej" - zaznaczył.

"Dziś, po 30 latach od tamtych wydarzeń Polska znów znalazła się na rozdrożu. Stawką nadchodzących wyborów jest nasza przyszłość i zachowanie z tak wielkim trudem wywalczonej demokracji. Dlatego z radością przyjmuję wszelkie inicjatywy łączące środowiska demokratyczne, które gwarantują zachowanie dorobku polskiej transformacji" – oświadczył były prezydent.

Wyraził przekonanie, że "historia zapamięta i oceni powołanie tamtej koalicji jako fundament przełomowych zmian, które przyniosło trzydzieści lat temu powierzenie Tadeuszowi Mazowieckiemu misji utworzenia jego rządu i wkrótce później jego powołanie". "Wierzę, że także współdziałanie dzisiejszych ugrupowań opozycji okaże się sukcesem, dobrze służącym naszej Ojczyźnie" – napisał Wałęsa.

17 sierpnia 1989 roku w Pałacu Myślewickim w warszawskich Łazienkach zawarta została koalicja między Obywatelskim Klubem Parlamentarnym, skupiającym parlamentarzystów "Solidarności" wybranych w wolnych wyborach (w ich imieniu występował lider "Solidarności" Lech Wałęsa), a Zjednoczonym Stronnictwem Ludowym (z prezesem NK ZSL Romanem Malinowskim) i Stronnictwem Demokratycznym (z przewodniczącym CK SD Jerzy Jóźwiakiem), będącymi dotąd sojusznikami PZPR i dysponującymi mandatami w Sejmie dzięki 65 proc. miejsc zapewnionym PZPR i jej sojusznikom przy Okrągłym Stole. "Zdrada" dotychczasowego sojusznika - PZPR - przez ZSL i SD powodowała, że wbrew ustaleniom Okrągłego Stołu dotychczasowa koalicja rządowa traciła w Sejmie większość. Umożliwiła zarazem powstanie rządu na czele z przedstawicielem "S" Tadeuszem Mazowieckim - pierwszym niekomunistycznym premierem w tej części Europy po wojnie. Głównym konstruktorem tej nowej koalicji był ówczesny senator OKP Jarosław Kaczyński.