Z artykułów publikowanych w drugiej połowie sierpnia przez portal Onet wynikało, że ówczesny wiceszef MS Łukasz Piebiak utrzymywał w mediach społecznościowych kontakt z kobietą o imieniu Emilia, która miała prowadzić akcje dyskredytujące niektórych sędziów, m.in. szefa Iustitii prof. Krystiana Markiewicza. Miało się to odbywać za wiedzą wiceministra. Po tych doniesieniach Piebiak podał się do dymisji.

Reklama

W czwartek posłowie PO-KO Joanna Augustynowska, Cezary Tomczyk i Mariusz Witczak zwrócili się do Zbigniewa Ziobry o udostępnienie w ramach kontroli poselskiej, całości korespondencji prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z "hejterką" Emilią. Posłowie PO-KO chcą także wiedzieć, czy działania ws. sędziego Łukasza Piebiaka są zgodne z prawem.

Dołączamy kolejne pismo w tej interwencji poselskiej tak, żeby Ministerstwo Sprawiedliwości udzieliło nam wszelkich dokumentów związanych z korespondencją Jarosława Kaczyńskiego z ministerstwem ws. hejterki Emilii - poinformował Witczak na konferencji prasowej pod siedzibą MS.

Augustynowska zauważyła, że sędzia Piebiak wraca właśnie do orzekania. - Chcemy wiedzieć, czy odbywa się to zgodnie z prawem, czy postępowanie dyscyplinarne jest w toku, czy są prowadzone czynności, czy pan wiceminister Piebiak przebywał w Ministerstwie Sprawiedliwości po tym, jak ta afera została ujawniona - podkreśliła.

W miniony piątek posłowie PO-KO z wystąpili do Ministerstwa Sprawiedliwości o dokumenty dotyczące tzw. afery hejterskiej - ujawnionych działań mających na celu oczernianie i dyskredytowanie "niewygodnych" dla kierownictwa resortu sędziów. Witczak powiedział, że posłowie PO-KO nie otrzymali dokumentów z MS. "Mieliśmy otrzymać dokumenty, o które wnioskowaliśmy już dawno temu" - zaznaczył poseł. Przypomniał, że "ustawa o wykonywaniu mandatu posła i senatora mówi wyraźnie, że dokumenty kontroli poselskiej przekazuje się niezwłocznie".

Tomczyk wyraził przekonanie, że "władza ukrywa bardzo dużo informacji i nie chce ich pokazać". - Jeśli ktoś nie chce nam pokazać dokumentów, to trzeba sobie zadać pytanie, co jest ukrywane w tym ministerstwie, czego boi się wiceszef MS Michał Wójcik i minister Ziobro - dodała Augustynowska.

"Gazeta Wyborcza" opublikowała odpowiedź prezesa PiS skierowaną w lipcu 2019 roku do Emilii Szmydt - uczestniczki akcji mającej na celu zniesławienie niektórych sędziów. - Z treści pani listu wynika, że czuje się pani pokrzywdzona działaniami wymiaru sprawiedliwości, ale także pana Łukasza Piebiaka, (ówcześnie - PAP) podsekretarza stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości - napisał Kaczyński.

Reklama

Politycy PO domagają się dymisji ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry

Platforma Obywatelska żąda upublicznienia informacji ws. "nielegalnych działań Ministerstwa Sprawiedliwości". Chodzi o opublikowane w ostatnich dniach w mediach informacje, według których pracownicy resortu mieli związek z akcją hejtu wymierzonego w niektórych sędziów.

Politycy PO powtórzyli także, że domagają się dymisji ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.

- Opinię publiczną wczoraj obiegła informacja o tym, że pan minister Zbigniew Ziobro, prokurator generalny, nic nie wiedział o sprawie tzw. hejterki i grupy +Kasta+, stworzonej przez pracowników Ministerstwa Sprawiedliwości. Tymczasem wczoraj opinia publiczna dowiedziała się o tym, że na polecenie Prokuratury Regionalnej w Katowicach już w marcu tego roku został zajęty sprzęt elektroniczny pani Emilii - powiedział wiceszef PO Borys Budka na czwartkowej konferencji prasowej, zorganizowanej przed siedzibą katowickiej prokuratury.

Jak dodał, nośniki informatyczne zostały zajęte w związku z zawiadomieniem, złożonym przez jednego z sędziów "będących w tej słynnej grupie Kasta". - Rodzi się więc pytanie czy minister Zbigniew Ziobro nie skłamał wczoraj, mówiąc o tym, że to teraz, kilka dni temu, dowiedział się o tej sprawie – dodał poseł. Jak przekonywał, taką sprawą powinna się zająć prokuratura rejonowa, a nie regionalna. Według Budki, na nośnikach są m.in. dane dotyczące pracowników MS, "którzy byli w tej słynnej grupie".

Trwa ładowanie wpisu

- Stawiamy publicznie pytanie, czy to możliwe, żeby Zbigniew Ziobro, jako prokurator generalny, któremu m.in. podlega Prokuratura Regionalna w Katowicach, przez blisko pięć miesięcy nie miał żadnej wiedzy na temat tego, co znajduje się na nośnikach zajętych przez prokuraturę – powiedział wiceszef PO i przypomniał, że w tej sprawie występują bliscy współpracownicy ministra.

Platforma domaga się niezwłocznego podania do publicznej wiadomości wszystkich istotnych informacji, które ma w tej sprawie katowicka prokuratura, argumentując, że wymaga tego interes społeczny. Chodzi, jak mówił Budka, o ujawnienie, "ile osób zatrudnionych w MS było w słynnej hejterskiej grupie" i ile osób "mogło prowadzić zorganizowaną akcję wymierzoną w obywateli, w sędziów i inne osoby i używali przy tym materiałów, które znajdują się w MS".