Zbliżającą się wizytę prezydenta USA Donalda Trumpa w Polsce Lech Wałęsa wykorzystuje skomentowania aktualnej sytuacji politycznej.
- Oni (ekipa rządu PiS – przypis red.) nie mają argumentów, nie ma tam liczących się polityków. Mnie można było krytykować, ale swoją pozycję miałem i nie zachowywałem się poddańczo, jak co niektórzy. Trzeba się szanować – zaczyna Lech Wałęsa w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej". Po czym przekonuje, że np. "wizy uda się znieść za jakiś czas, bo zmieniała się przez dekady ekonomia w Polsce i na świecie, więc nie będzie to zasługa obecnego rządu".
Były prezydent dopytywany, czy wizyta Trumpa i obchody 1 września wzmocnią PiS przed wyborami parlamentarnymi, odpowiada, że "Trump i Kaczyński mają słuszne diagnozy, ale rozwiązania złe". – Potrzeba przeorganizować świat, system ekonomiczny, potrzeba debaty o demokracji, globalizacji, relacjach państwo–Kościół. Przed nami wyzwania i zmiany, które oni nam zaproponują. Po co nam zwycięstwo, z którym nie wiemy, co zrobić? Przed Polską stoją ważniejsze wyzwania niż tylko odsunięcie PiS od władzy – podkreśla.
Apeluje przy tym o udział w najbliższych wyborach. - Polacy chcą zatrzymać bezprawie władzy, to niech większość idzie na wybory. Innej możliwości nie ma. Jeśli nie dokonamy zmiany kartką wyborczą dzisiaj, to jutro będziemy musieli jej dokonać za pomocą wojny domowej – mówi i kwituje: - Apeluję do rodaków: dziś mamy jeszcze szansę zawrócić Polskę na demokratyczną drogę. Jeśli dzisiaj nam się to nie uda, to później będzie coraz trudniej, aż finalnie skończy się wojną domową.