Rzecznik PO Jan Grabiec podkreślił na poniedziałkowej na konferencji prasowej w Sejmie, że choć od półtora miesiąca znane są ustalenia dziennikarskich śledztw dot. szefa NIK Mariana Banasia, nadal nie ma działania organów państwa w tej sprawie. Nadal nie ma skutecznego działania ani ze strony prokuratury, ani CBA, ani ABW. To kompromitacja państwa PiS, to przykład, jak funkcjonuje "republika banasiowa", gdzie ludzie, którzy mają legitymację PiS są nietykalni, są poza wszelkim podejrzeniem - ocenił Grabiec.

Reklama

Poinformował, że jako zawiadamiający o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Mariana Banasia został wezwany na przesłuchanie do prokuratury w Białymstoku. To nie oznacza formalnego wszczęcia śledztwa, to jest postępowanie przygotowawcze. Zamierzam stawić się na to przesłuchanie - zapowiedział Grabiec.

Poseł PO-KO Cezary Tomczyk przedstawił na konferencji odpowiedź wiceministra finansów Leszka Skiby na jego interpelację, z której wynika, że Marian Banaś, w czasie pełnienia funkcji wiceministra, a później ministra finansów dostał 75 tys. zł nagrody. Według Tomczyka, była to nagroda przyznana wtedy, kiedy "w MF działała mafia VAT-owska". Trzeba zadać jasne i otwarte pytanie, czy ta nagroda jest za to, że pan Marian Banaś wpuścił do MF VAT-owską mafię, która wyłudziła ponad 5 mln zł ze Skarbu Państwa? To jest sytuacja bezprecedensowa - oświadczył.

We wrześniu TVN w programie "Superwizjer" podał, że Banaś, były minister finansów i szef Służby Celnej, zaniżył w oświadczeniach dochody z wynajmu kamienicy, mowa była także o powiązaniach Banasia ze stręczycielami. Jak informował "Superwizjer", Banaś wpisał do oświadczenia majątkowego m.in. kamienicę w Krakowie, gdzie mieścił się pensjonat oferujący pokoje na godziny, i że wynajem kamienicy o powierzchni 400 m kw. i dwóch mniejszych miał przynosić rocznie 65,7 tys. zł dochodu.

Pod koniec września Banaś udał się na urlop bezpłatny do czasu zakończenia postępowania kontrolnego CBA w sprawie jego oświadczeń majątkowych. Szef NIK oświadczył, że nie zarządzał pokazanym w materiale "Superwizjera" hotelem, obecnie nie jest właścicielem nieruchomości, a materiał TVN odbiera „jako próbę manipulacji, szkalowania i podważania dobrego imienia". Pozwał TVN SA i autora materiału Bertolda Kittela, żądając przeprosin, sprostowania i wpłaty na cel społeczny.

Centralne Biuro Antykorupcyjne poinformowało 16 października, że zakończyło trwającą od kwietnia kontrolę oświadczeń majątkowych Banasia, który ma siedem dni na zgłoszenie uwag. Rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn powiedział, że nie może udzielać informacji o ustaleniach kontroli, w tym o zastrzeżeniach CBA. Jak dodał, Banaś "ma prawo do tych zastrzeżeń odnieść się, ma prawo złożyć wyjaśnienia, czy uwagi do tych zastrzeżeń, które muszą być później analizowane".

Reklama

Dzień później prezes NIK poinformował, że 16 października zakończył urlop bezpłatny i przystąpił do wykonywania obowiązków w Najwyższej Izbie Kontroli.

W oświadczeniu przekazanym PAP Marian Banaś zapewnił, że wszystkie nieruchomości nabył na podstawie aktów notarialnych w sposób uczciwy i zgodny z prawem, w tym również kamienicę, która stała się - w jego opinii - powodem ataku na jego osobę. Podkreślił też, że łączenie go z działalnością osób podejrzanych o popełnienie przestępstw karno-skarbowych, a zatrudnionych wcześniej w resorcie finansów, jest manipulacją i nadużyciem.

Pod koniec października "Rzeczpospolita" napisała, że jeden z najbliższych współpracowników Mariana Banasia z czasów jego pracy w Ministerstwie Finansów miał kierować mafią VAT-owską i pod takim zarzutem siedzi w areszcie.

Jak podała "Rz" chodzi o Arkadiusza B. - w okresie, którego dotyczą zarzuty był dyrektorem Krajowej Szkoły Skarbowości - kuźni kadr Krajowej Administracji Skarbowej stworzonej przez Banasia, gdy był on wiceministrem finansów oraz Krzysztofa B., który był w MF wicedyrektorem Departamentu Kontroli Celnej, Podatkowej i Kontroli Gier. Obaj siedzą w areszcie, prokuratura zarzuca, że mieli dopuszczać się wyłudzeń VAT od listopada 2015 do sierpnia 2018 r.

W czwartek "Rz" podała, że Arkadiusza B. i Krzysztofa B. zwolniono z pracy z zachowaniem odpraw mimo wiedzy o ich nadużyciach. Arkadiusz B. stracił stanowisko w listopadzie 2018 r., na ok. miesiąc przed zatrzymaniem go przez CBŚP. Z ministerstwa odszedł za trzymiesięcznym wypowiedzeniem, i choć w tym czasie "nie świadczył pracy", zainkasował odprawę i 13. pensję.

Marian Banaś, w tamtym czasie przełożony B. w oświadczeniu zapewnił, że gdy tylko dowiedział się o "nieprawidłowościach dotyczących osób pracujących w strukturach Ministerstwa Finansów", natychmiast podjął decyzję o ich odwołaniu z zajmowanych stanowisk i rozwiązaniu z nimi stosunków pracy. "Nastąpiło to na kilka miesięcy przed opisywanymi w artykule zatrzymaniami” – stwierdził. Gazeta zauważa, że w ten sposób przyznał on, że wiedział o nadużyciach urzędników, a mimo to nie zwolnił ich dyscyplinarnie.