Powiem szczerze, że to były takie "Opowieści z Narnii". Nic, żadnych konkretów. Bajanie o kraju mlekiem i miodem płynącym. O tym, że będziemy budowali porozumienie, że będziemy budować wspólnotę – tak w rozmowie z Radiem ZET Marek Sawicki z PSL skomentował exposé premiera Morawieckiego.
Dodał, że nie chce, by państwo i premier wtrącali się do jego dzieci, odnosząc się do słów premiera, że "nie ma zgody na eksperymenty społeczne i rewolucje ideologiczne" w rodzinie.
Ja mam troje dzieci dorosłych, mam 8 wnucząt, dziewiąte w drodze. I moje dzieci są odpowiedzialne i wiedzą, jak je wychowywać. Jeśli nawet wysyłają je na dodatkowe zajęcia, a wszystkie wnuki w dodatkowych zajęciach uczestniczą, to wiedzą, na jakie i są one uzgodnione z kierownictwem szkół, do których chodzą. Do tego pan premier nie jest potrzebny. Właśnie to był ten znów element dzielenia społeczeństwa – że państwo ma nam wyznaczyć, jak mamy kształcić, jak mamy wychowywać, z kim mamy się spotykać – wymienia Marek Sawicki.
Polityk PSL zwrócił uwagę, że exposé było, co prawda zapowiedzią walki z problemami, ale nie pojawiły się w nim żadne konkretne rozwiązania.
Nie usłyszeliśmy w żadnej kwestii propozycji, jak dany problem ma być rozwiązany, od służby zdrowia poprzez edukację, poprzez rolnictwo, poprzez słynne kwestie związane z bezpieczeństwem na drodze. Też pan premier nie powiedział, o co mu chodzi – zauważył.
Dodał, że "samo wykorzystanie buspasów to jeszcze jest za mało".
Sawicki przyznał, że jest "generalnie zawiedziony" po tym, co usłyszał od premiera.
Z tego exposé, gdyby tak je ścisnąć, to nie pozostanie nic. I to jest problem, bo mamy duże państwo w środku Europy i jeśli chodzi o politykę zagraniczną, nic, żadnych konkretów – stwierdził.
Jeśli chodzi o politykę gospodarczą, to przede wszystkim niewiarygodność. Nie mamy ani tysiąca elektrycznych samochodów, czy tam miliona, nie mamy także kwestii Mieszkania+, to, co pan premier zapowiadał. Nie ma przemysłu stoczniowego, o którym pan premier wielokrotnie mówił. Zamiast przekopu Mierzei Wiślanej mamy wycięty las i pewnie na tym to się wszystko zakończy. Nie ma tych inwestycji, o których pan premier mówił, bo zapowiedział wzrost inwestycji z 20% do 25%, a zapomniał, że one spadły do 17%, no więc trzeba sobie jasno powiedzieć, że niech najpierw wykona to, co zepsuł, niech dorówna do tego, co było cztery lata wcześniej – punktował Sawicki.
Dodał, że: "po czterech latach nienormalności przynajmniej trzeba zaklinać, że będzie jakaś normalność".
Tylko czy ta normalność będzie tą z ostatnich czterech lat? Ja bym nie chciał, żeby nią była - powiedział.