Od kiedy zapadła decyzja o debacie Kaczyński-Kwaśniewski, Donald Tusk dzień w dzień domagał się debaty z szefem PiS. Jeszcze wczoraj rano mówił, że jest gotowy. "Mogę tylko zwrócić się do premiera Kaczyńskiego, żeby nie tchórzył, żeby stanął i poważnie rozmawiał" - wzywał Kaczyńskiego. Zastrzegł, że "siłą go nie doprowadzi". Ale środki bezpośredniego przymusu nie były potrzebne. Dwie i pół godziny po słowach Tuska, premier zadeklarował: "Na pewno nie odmówię, bo jeżeli ktoś tak bardzo się domaga tego, to będzie to miał".

Reklama

Skąd ta nagła zmiana stanowiska? - zastanawia się DZIENNIK. Dotąd Kaczyński konsekwentnie powtarzał, że warunkiem debaty jest opowiedzenie się Tuska po stronie IV RP. Nic takiego nie nastąpiło. Według informacji DZIENNIKA deklaracja premiera nie była jednak spontaniczną odpowiedzią na prośbę Tuska.

"Od początku było oczywiste, że będziemy chcieli doprowadzić do takiej debaty i nie mieliśmy wątpliwości, że ona się odbędzie" - mówi jeden ze sztabowców PiS.
Po co więc przez dwa tygodnie premier odmawiał? "Potrzebny był czas na to, by pokazać, że Platforma chce współpracować z LiD" - ujawnia DZIENNIKOWI strategię jeden z polityków PiS. Potwierdził ją pośrednio zresztą sam Kaczyński wczoraj, dając do zrozumienia, że związki Platformy z lewicą będą podczas samej debaty główną osią ataku na Tuska. Inny dodaje: "Kaczyński zachował się jak Jagiełło przed bitwą z Krzyżakami". Sam premier nawiązał do bitwy pod Grunwaldem. "Zobaczyłem przed sobą wbite dwa miecze" - mówił wczoraj.

A jak zareagowała Platforma na decyzję premiera? Najpierw przez prawie dwie godziny nie sposób było uzyskać żadnego komentarza w tej sprawie. Jak się dowiedzieliśmy, w tym czasie przyspieszono negocjacje ze sztabem Aleksandra Kwaśniewskiego. "Najpierw spotkam się w debacie z byłym prezydentem" - obwieścił wreszcie Tusk przed godziną 16. Przyznał przy tym, że Kwaśniewski zwlekał z decyzją krócej niż premier. "Może czuje się pewniejszy?" - ironizował lider PO.

Reklama

Jaka będzie debata Kaczyński-Tusk? "Na pewno ostrzejsza niż z Kwaśniewskim, bo Tusk był czynnym politykiem przez ostatnie dwa lata i mówił bardzo różne rzeczy, które będzie można wykorzystać" - opowiada sztabowiec PiS. Twierdzi też, że Tusk będzie łatwiejszym rywalem niż Kwaśniewski. "Lech Kaczyński jest o wiele słabszy medialnie od Jarosława, a w kampanii prezydenckiej zremisował, a moe i wygrał z Tuskiem, więc Jarosław pobije go na pewno" - opowiada DZIENNIKOWI polityk PiS.

Z kolei Platforma odgraża się, że jej lider jest w ofensywie: "Debata z byłym prezydentem to dla nas jedyne wyjście z deklaracji, że Tusk spotka się z wygranym ze starcia Kaczyński-Kwaśniewski. Podkreśla też, że chodziło o pokazanie, że lider PO jest gotowy do rozmów ze wszystkimi. "I że jest tak w kontrze do Kwaśniewskiego, jak i do PiS. Pomiędzy dwoma socjalizmami i partyjnymi państwami" - dopowiada rozmówca DZIENNIKA.



Reklama

Girzyński: Tusk to nie ta kategoria wagowa


Mikołaj Wójcik: Jednak dojdzie do debaty Tusk-Kaczyński. Sztabowcy PiS zapowiadają, że tym razem padną naprawdę mocne ciosy.
Zbigniew Girzyński*: Dotąd wyglądało to tak, że premier, który jest zawodnikiem wagi superciężkiej, wyraźnie dawał do zrozumienia, że nie chce zrobić krzywdy Donaldowi Tuskowi. Bo to nie ta kategoria wagowa. Ale lider Platformy za wszelką cenę próbował dostać się na ring i wyczyniał cuda, żeby doprowadzić do takiego starcia. W końcu więc premier spojrzał na niego z wyrozumiałością i stwierdził, że skoro tak bardzo chce, to proszę.

A jak PiS waży tych zawodników? Aleksander Kwaśniewski ważył wystarczająco dużo, by zgodzić się natychmiast?

Kwaśniewski to człowiek, który dziesięć lat był prezydentem i za którym stoi dorobek III RP, choć przez nas negatywnie oceniany. A za Donaldem Tuskiem stoją jedynie dwukrotnie z rzędu przegrane wybory i doprowadzenie swojej formacji politycznej do rozkładu.

To komu PiS będzie kibicował w starciu Tusk-Kwaśniewski?
Według mnie obaj będą tak zbieżni w poglądach, że wyborcy zdecydują się poprzeć PiS. Wygra Kaczyński, bo ludzie wolą przebojowego zawodnika niż tych kryjących się za podwójną gardą.

* Zbigniew Girzyński jest posłem PiS z Torunia








Drzewiecki: Nie wysyłaliśmy Kaczyńskiemu mieczy


Mikołaj Wójcik: Premier postawił Donalda Tuska w roli Ulricha von Jungingena? Sugeruje, że Platforma wysłała mu dwa nagie miecze.
Mirosław Drzewiecki:
Ja bym się na miejscu premiera tak nie zapalał do roli Władysława Jagiełły. Przez te ostatnie dni, gdy Donald Tusk wzywał go do debaty, on uciekał z pola walki.

Może krył się po lasach, a wy staliście na polu w pełnym słońcu?

Myśmy żadnych mieczy nie wysyłali. Ale jakby PiS nam wysłał, to chętnie je wykorzystamy. Według mnie Jagiełło jest po naszej stronie, a w debacie to Kaczyński okaże się von Jungingenem.

A wcześniej rozgrzewka z Aleksandrem Kwaśniewskim?
Jest dwa i pół tygodnia do wyborów. Polacy mają prawo dowiedzieć się, jak będzie Polska wyglądała pod rządami przywódców poszczególnych partii politycznych. Cały myk z debatą Kaczyński-Kwaśniewski był niepoważny.

Skoro debata Kaczyńskiego z Kwaśniewskim była niepoważna, to po co w takim razie Tusk zdecydował się na starcie z byłym prezydentem?
Ale proszę pamiętać, że była propozycja debaty Tusk-Kaczyński, ale premier ją odrzucał. Grunwald może się odbywać tylko między największymi partiami - PO i PiS. Lewica i Demokraci to trzecia siła polityczna, nie walczy o wygraną. Ale Kwaśniewski wygrał pojedynek z liderem PiS i należy mu się dzisiaj debata z Tuskiem.

* Mirosław Drzewiecki jest członkiem zarządu Platformy Obywatelskiej