Działacze lewicy, którzy twierdzą, że to przez nas przegrali wybory, nie mają racji. Bo jeśli ktoś poniósł porażkę, to nie SLD, ale właśnie Partia Demokratyczna. To przecież my zdobyliśmy zaledwie trzy mandaty, z czego dwa dla osób bezpartyjnych, jedynie rekomendowanych przez Demokratów. Myślę, że moja partia w tej kampanii nie miała ani siły, ani pomysłu, by zawalczyć o swój elektorat.

Reklama

To jednak nie zmienia faktu, że Polska potrzebuje przeciwwagi dla dwóch największych partii prawicowych i konserwatywnych. Potrzebna jest formacja odwołująca się do wrażliwości liberalno-lewicowej. Trzeba bowiem pamiętać, że wbrew wszelkim zaklęciom Platforma Obywatelska wcale nie jest ugrupowaniem liberalnym. Osiągnęła wprawdzie mistrzostwo w przekonywaniu dziennikarzy i wyborców do tego, że jest partią liberalną, ale przecież od samego początku w Parlamencie Europejskim zalicza się do międzynarodówki chrześcijańsko-ludowej.

Nieprawdziwe jest też wrażenie, że "cały naród głosuje na PO". Bo jak na razie Platformę poparło tylko 20 procent społeczeństwa. Dlatego w moim przekonaniu warto kontynuować projekt Lewicy i Demokratów, który tak naprawdę dopiero zaczyna istnieć. Oczywiście wymaga on wciąż wiele pracy, ale i przełamania się obu stron - wyzbycia się nieufności i myślenia stereotypami. Mam wrażenie, że tę kampanię prowadziliśmy, grając w zasadzie tylko na jednym: niechęci wobec IV RP. Uzyskaliśmy 13 procent głosów, ale ja nie czuję się tym wynikiem rozczarowany.

Powiedzmy sobie szczerze: z powodu tych samych emocji młode pokolenie gremialnie poparło Platformę Obywatelską. Zagłosowali za programem minimum, tzn.: nie wstydzić się dłużej za polski rząd. Właśnie dlatego sądzę, że była to mobilizacja jednorazowa i elektorat PO okaże się w ciągu najbliższych miesięcy mało stabilny. Myślę, że w rzeczywistości młodzież, która głosowała w Wielkiej Brytanii czy Irlandii, oczekuje rządu na miarę Partii Pracy Tony’ego Blaira - na dłuższą metę Platforma nie jest więc dla nich żadną reprezentacją, a Lewicę i Demokratów czeka z pewnością jeszcze wiele pracy, by osobom o poglądach lewicowych przedstawić szeroką ofertę programową.

Reklama

W moim przekonaniu LiD jest na razie wciąż koalicją bardzo dziwną: w jej skład wchodzi SLD, dawne SLD - które wróciło do korzeni - czyli SdPl oraz Partia Demokratyczna. Myślę, że prawdziwą synergię można by uzyskać dopiero wówczas, gdyby jednolity obóz lewicowy złączył siły z obozem demokratycznym. Na razie tej czytelności struktur i programu wciąż LiD-owi brakuje. Zwłaszcza w trakcie kampanii widać było niespójny język. SLD wciąż gorączkowo szuka swoich lewicowych korzeni, co skutkuje tym, że z jednej strony potrafi szokować swoim liberalizmem, ale z drugiej także swoim lewactwem.

Marek Borowski, zapytany o zaplecze ekonomiczne LiD, nie potrafił wymienić żadnego nazwiska. A przecież z nami są ludzie tacy jak Jerzy Hausner, Jerzy Osiatyński czy Irena Wóycicka. Okazało się, że nie umiemy się porozumieć nawet na tak podstawowej płaszczyźnie. Nawet tak sprawny polityk jak Aleksander Kwaśniewski nie był w stanie w debacie z Donaldem Tuskiem odeprzeć zarzutów o różnice programowe w łonie LiD. Zabrakło przekazu, że LiD - jako całość - ma spójną ofertę dla Polaków i nie ma tu rozbieżności programowej. Niestety, o tym wyborców nie udało się przekonać.

Dlatego teraz potrzebna jest nam duża debata. Potrzebne jest przełamanie się wszystkich środowisk, by lepiej się zrozumieć, zbudować bardziej dojrzałą ofertę i wspólnie przekonać wyborców do poparcia tego projektu. Partia Demokratyczna musi zdecydować, czy ma w sobie dość siły i determinacji, by brać w nim udział. Lewicy i Demokratom niezbędne jest bardzo czytelne przywództwo - powrót Aleksandra Kwaśniewskiego nie był w tej mierze pomysłem udanym. Wierzę zaś w dobre intencje i przyzwoitość Wojciecha Olejniczaka. To on jest szansą na zmianę języka i otwarcie się SLD na współpracę z innymi środowiskami.

Na scenie politycznej zdominowanej przez PiS i PO jest wielka przestrzeń dla dojrzałej oferty socjalliberalnej. Potrzeba partii, która odwoła się do klasy średniej: zarówno nauczycieli, policjantów, jak i drobnych przedsiębiorców. Ofertę dla nich ma Partia Demokratyczna. Nie czuję się jednak na siłach realizować jej samodzielnie.